Esther
Nadszedł poniedziałek, czyli dzień spotkania ze Sky. Już wczoraj umówiłyśmy się na konkretną godzinę. Tak jak ostatnio Skylar podjedzie po mnie i pojedziemy w nieznane mi miejsce.
Dzisiaj wstałam jeszcze później niż zwykle, więc prawie od razu po wstaniu zaczęłam się szykować.
Wcześniej nie wybrałam co ubiorę, dlatego dużo spędziłam właśnie na tym. W końcu zdecydowałam się na coś luźniejszego, czyli spodnie jeansowe do kolan i za duża bluzka, która nawet nie wiem skąd, znalazła się w mojej szafie. Koszulka była tak duża, że pokazywała jedno z moich ramion. Włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko wzięłam ze sobą gumkę jakbym musiała je związać. Z makijażem też nie przesadzałam, wystarczyło trochę tuszu i nawilżająca pomadka, nie nakładałam niczego na moje niedoskonałości bo nie widziałam potrzeby.
Wzięłam ze sobą moją dużą materiałową torbę. Był tam już szkicownik, którego nie ruszałam, może mi się przyda. Wrzuciłam tam też telefon, portfel, kluczę do domu. Dodatkowo, wcześniej kupiłam trochę truskawek, malin i winogron, żebym nie przyszła z pustymi rękami. Poza owocami wzięłam też kwaśne żelki dla siebie i ulubione krakersy Skylar, dla niej.
Kiedy Sky napisała, że już jest niedaleko zeszłam na dół, gdzie musiałam kogoś spotkać, akurat padło na Matthew. Był w swojej piżamie, miał roztrzepane włosy i wyglądał jakby jeszcze się do końca nie obudził.
- Gdzie idziesz? - zapytał i zatrzymał się w przejściu między salonem, a kuchnią. - I skąd masz tą koszulkę?
- Na piknik - powiedziałam podczas zakładania pierwszego buta. - w sumie nie wiem - rzuciłam na nią okiem i wzruszyłam ramionami.
- Mhm, a z kim? - oparł się bokiem o ścianę i ziewnął.
- Z Skylar - skończyłam wkładać buty i obejrzałam się ostatni raz w lustrze. - To buziaki, pa! - krzyknęłam i nie słysząc żadnego sprzeciwu, wyszłam.
Od razu kiedy zauważyłam kobietę siedzącą w aucie pomachałam jej z szerokim uśmiechem. Szybciej niż zwykle podeszłam i weszłam do środka.
- Hejka! - odezwałam się i zapięłam pasy. Wróciłam do niej wzrokiem, a ona patrzyła na mnie trochę zdziwiona.
- Cześć, to nie przypadkiem moja koszulka? - uniosła brew i uśmiechnęła się.
- Na prawdę!? Wiesz, zastanawiałam się skąd ona w ogóle jest, ale nie pomyślałam, że może być twoja... Mogę ci ją oddać jak chcesz - rzuciłam zszokowana. Dziewczyna szybko pokręciła głową, tak szybko, że jej włosy lekko się zatrząsały.
- W żadnym wypadku, świetnie wyglądasz w moich ciuchach - odpaliła samochód i ruszyła w nieznane mi miejsce. Lekko zapiekły mnie policzki, ale zignorowałam to i dalej ciągnęłam rozmowę.
- To gdzie jedziemy? - przekrzywiłam głowę, patrząc na nią, nawet jeśli nie mogła nawiązać ze mną kontaktu wzrokowego.
- Do takiego jednego lasu - odparła spokojnie.
- Uuu, fajnie...
Później dalej jechałyśmy i prowadziłyśmy zwykłą konwersację. Po niedługim czasie zaparkowałyśmy przy drzewach.
Wyszłam z auta, tak samo jak Skylar, las nie był jakiś nadzwyczajny. Las jak las. Sky wzięła szybko koszyk z bagażnika i ruszyłyśmy ścieżką. Im bliżej celu byłyśmy, tym co raz bardziej słyszałam cichy szum wody i co raz więcej ptaków ćwierkało nad naszymi głowami.
- Lubię tu przychodzić, zawsze jest tu spokojnie - szepnęła ciemnowłosa, rozglądając się wokół. - Chociaż zazwyczaj szybko tędy idę by być już na miejscu. Wtedy nie dostrzegam tak wiele - wciągnęła do płuc powietrze i powoli je wypuściła.
CZYTASZ
Beautiful Sky/gl
Teen FictionEsther przeprowadza się do nowego miasta w czasie wakacji, by po nich uczęszczać do ostatniej klasy liceum. Podczas imprezy w klubie zaczepia ją jakiś oblech którego odpędza pewna dziewczyna, lecz ona sama gdy mężczyzna odchodzi, szybko znika. Czy s...