Rozdział 14

92 7 0
                                    

Esther

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam na widzeniu się z Allison. Czasem pisałam ze Skylar. Choć co raz częściej dochodziła do mnie myśl, że musi ona się dowiedzieć, że nie jestem pełnoletnia. Nie mogę ciągle tego unikać. W sumie to nie jest chyba nic takiego. Co nie? Tylko rok różnicy. Nie powinna się wkurzyć. Następnym razem jak ją zobaczę, muszę jej to powiedzieć. W końcu za niedługo początek roku szkolnego. Z zmyślenia wyrwał mnie głos Allison.

- Ej! Dzisiaj jest taki niby koncert niedaleko - powiedziała leżąc na moim łóżku i przeglądając telefon. - Ma być parę ciekawych artystów. Idziemy? - odwróciła telefon w moją stronę.

- Czemu nie. O której? - zapytałam nawet nie patrząc na ekran, ponieważ szkicowałam.

- Gdzieś za trzy godziny - zabrała urządzenie.

- Daleko stąd? - napisałam datę w rogu kartki, dwunasty sierpnia sierpnia.

- Miasto obok - odłożyłam ołówek i spojrzałam na moją pracę. Całkiem ładnie.

- Myślisz, że ktoś nas zawiezie? - spojrzałam na nią sceptycznie.

- Zrobimy maślane oczka do twojego taty i musi nas wziąć! - klasnęła w dłonie. - Przecież twój tata mnie uwielbia! - powiedziała i nie myliła się. Mój tata na prawdę polubił Allison, jak na niego, bardzo chętnie z nią rozmawiał.

- Może masz rację. Chodź, zapytamy się - odłożyłam notatnik i wstałam, a Al zaraz za mną. Zeszłyśmy na dół i w salonie spotkałyśmy mojego rodziciela, oglądającego telewizję. - Tatuś...

- Tak? - oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na nas. - Oh, Allison, nie wiedziałem, że jesteś - uśmiechnął się. - To co chcecie? - wrócił spojrzeniem do mnie.

- Zawiózłbyś nas na koncert dzisiaj? Za jakieś trzy godziny.

- Niestety, nie mogę, za niedługo lecę do pracy - wzruszył ramionami. - Mama też, a Matta nie ma, przykro mi - uprzedził moje pytania.

- No dobra, dzięki - podreptałam z Allis na górę. - Pozostają nam twoi rodzice - odparłam, kiedy zamknęłam drzwi.

- Już piszę do mamy - usiadłam obok niej na łóżku. Al wysłała wiadomość i wpatrywała się w ekran telefonu. Po chwili przyszło powiadomienie. - Może! Dobra, napisała, że zawiezie nas, ale wracamy same. To taxi ogarniemy. No i mamy to!

- Czyli mam rozumieć, że nie chce ci się wracać do domu i znowu opróżnisz mi szafę? - Allison nadużywała mojej dobroci i na prawie każde wyjście brała coś ode mnie.

- Dokładnie tak! - wstała i podeszła do mojej szafy. - Dasz mi tą bluzkę? - wyciągnęła z szafy różowy top.

- Oczywiście - uśmiechnęłam się przymilnie. - Znajdź też coś dla mnie, nie chcę mi się tam szukać - położyłam się i westchnęłam. Chwyciłam szkicownik, odwróciłam się na brzuch i zaczęłam szukać ołówka, by dopracować detale. - Gdzie ten ołówek? - powiedziałam do siebie.

- Tu! - odwróciłam się w stronę Al, która trzymała rzecz, której szukałam. - Ale nie dam ci go! Nie możesz ciągle tylko rysować i rysować. Rozerwij się trochę! Chodź! - rzuciła ołówek i pociągnęła mnie za rękę. Wstałam i podreptałam z nią do szafy. - Tej półki jeszcze nie przeglądałam... Chyba czas na to.

Allison uwielbia shopping, ciuchy i modę, a ja niekoniecznie. Ubieram to co lubię, nie interesują mnie trendy. Als często przegląda moją szafę i znajduje tam tak zwane "perełki" o które nie wiedziałam że znajdują się w moim wyposażeniu.

- To ty sobie przeglądaj, a ja wrócę do rysowania - chciałam odejść, ale ona mnie zatrzymała.

- O nie, nie, nie! Opowiem ci ploteczki. Siadaj - przytargała moje krzesło. Posłusznie usiadłam. Plotki brzmią dobrze. - No to słuchaj... - zaczęła patrzeć na moje półeczki.

Beautiful Sky/glOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz