Rozdział 24

87 10 0
                                    

Esther

Minęło już parę dni, a ja dalej nie jestem do końca pewna komu wierzę. Nie mam żadnych dowodów, poza tym że Matt parę razy pytał się o mój kontakt ze Sky. Nie uważam tego za coś podejrzanego. Nie aż tak. 

Skylar również się do mnie nie odezwała. Najwyraźniej nie znalazła niczego, co mogłoby mnie przekonać do jej niewinności. 

Dzisiaj rano słabo się czułam, więc mama pozwoliła mi zostać w domu. Wczoraj Allison BŁAGAŁA mnie o opowiedzenie poniedziałkowej rozmowy ze Sky i założę się, że Mylo też był ciekaw. Nie kłamiąc im powiedziałam, że jesteśmy w trakcie wyjaśniania sobie wszystkiego. Jestem pewna, że liczyli na coś innego, ale cóż, nie powiem im tego jak jest na prawdę.

Większość dnia myślałam i spałam. Bardzo bolała mnie głowa, już od tego felernego poniedziałku. Tylko dzisiaj bardziej się to nasiliło. 

Pod wieczór zrobiłam się głodna, więc zeszłam do kuchni. Rodzicie pojechali na jakąś imprezę. Oczywiście przed musieli się piętnaście razy upewnić, czy mogą zostawić mnie samą. No i jakby coś się działo mam dzwonić do nich lub do brata. 

Odgrzałam sobie makaron oraz zrobiłam sobie herbatę i poszłam zjeść go do salonu, oglądając serial. Kiedy skończyłam zrobiło mi się trochę zimno, więc przykryłam się kocem i trochę mi się przysnęło. 

***

Obudziły mnie osobliwe dźwięki za oknem. Wzdrygnęłam się, chwyciłam pilota i podeszłam do miejsca skąd wydobywały się wcześniej dźwięki. Moje serce biło bardzo szybko i głośno.

Dalej byłam ledwo przytomna i nie wiedziałam, która jest godzina, ale w tym momencie bałam się tylko, czy to przypadkiem nie morderca. Wzięłam głęboki wdech i odsunęłam zasłonę. 

A za oknem stała Skylar! Bo kto inny! To musi być sen. Wydaję mi się, że dziewczyna przestraszyła się mnie bardziej niż ja jej. Złapała się za serce i szybko oddychała, a na mój widok odetchnęła z ulgą i oparła dłonie na kolanach. Otworzyłam okno.

- Co ty tu robisz!? - burknęłam zrezygnowana, przecierając oczy. 

- Mam dowody! - krzyknęła podekscytowana.

- Dobrze, ale czy nie mogłaś mi ich wysłać albo chociaż poczekać do rana - przycisnęłam swoją dłoń do skroni, gdy powrócił ból głowy. Westchnęłam. - Chodź, nie ma moich rodziców. 

Zamknęłam okno, ziewnęłam i powolnie ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je i wpuściłam Skylar. 

- Zgasisz światło w salonie, pójdziemy do mnie, jakby rodzice wrócili - pokiwała głową, zrobiła to o co poprosiłam i ruszyła za mną na górę. 

- Wszystko dobrze? - zapytała i przybliżyła się do mnie.

- Tylko trochę boli mnie głowa. Mam tabletki w pokoju - przeszły mnie zimne dreszcze. Od razu po wejściu do środka rzuciłam się na łóżko i opatuliłam kołdrą. 

- Na pewno nie masz gorączki? - położyła swoją chłodną dłoń na moim czole. - Dowody mogą poczekać, gdzie masz termometr? 

- Nie mam gorączki. Powiedz te dowody, potem dam się sobą zająć - naciskałam. Westchnęła, zdjęła kurtkę i usiadła obok mnie. 

- Mogę chociaż cię objąć? Będzie ci cieplej - zaproponowała, na co pokręciłam głową. 

- Dowody. 

- Dobrze - wyciągnęła telefon i włączyła dyktafon.

***

Skylar

Beautiful Sky/glOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz