Popiół i kurz - 15

117 31 51
                                    

"Prawdziwych przyjaciół"

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie,

Ale lepiej się łudzić przy dobrym obiedzie.

Jan Sztaudynger


Znacie tą bajkę, w której Śpiąca Królewna zbudzona pocałunkiem prawdziwej miłości przebudza się z wiecznego snu i pierwszym co dostrzega to paskudna twarz swojego wybawcy?

Nie? No właśnie. W bajce zawsze są przystojni książęta i urodziwe księżniczki. Damy z utęsknieniem patrzące z okna swojej najwyższej wieży, wzdychając do swojego wybawcy. Pięknie, czarująco i uroczo. Wrażliwa księżniczka i szlachetny książę. Będzie czekać dzień, miesiąc, rok, dekady aż on raczy dosiąść swojego rumaka i uwolnić ją z wieży. 

Jakby się kurwa nie mogła uwolnić sama. 

W prawdziwym życiu może i znajdziemy księżniczkę, która nie grzeszy rozsądkiem i racjonalnym podejściem do świata. Gdyby nie traciła czasu na wzdychanie do księcia nauczyłaby się wielu przydatnych umiejętności, takich jak odróżnianie chama od prostaka. Może byłaby na tyle inteligentna, że dostrzegłaby to, że jej książę to paskudny ogr (żeby nie mówić kawał chuja, w końcu w bajkach tak nie przystoi). A najlepszy przyjaciel to pierdolony gadający osioł.

Dexter Henderson wybił się w moim osobistym rankingu skurwielów na sam szczyt. Reigns byłby niezwykle zawiedziony faktem, że spadł z podium.

Niby ta sama twarz. Ta sama postura. Głos. Mimika. A jednocześnie to ktoś, kogo nie znałam. 

Dexter Henderson przyjaźnił się z Reignsem. Ze wszystkich ludzi na świecie musiało paść akurat na niego. Dlaczego nie upodobał sobie kogokolwiek innego? Cholera jasna to był Dexter. On nienawidził ludzi. To człowiek, którego definicja życia brzmiała "nieatrakcyjne i bez sensu". Zawsze uprzedzony, widział w ludziach same wady, podchodził do każdego z dystansem. Ten, który wielokrotnie narzekał na gatunek ludzki zaprzyjaźnił się z kimś reprezentującym najgorszy sort człowieka. Po prostu świetnie. Szkoda tylko, że nikt mnie o tym wcześniej nie poinformował.

 Powiedz coś.

Dexter Henderson znał Drake'a Reignsa dłużej niż ja. Przecież musiał dostrzec to, jak ten człowiek się zachowuje, jak traktuje innych. Czy przez cały ten czas miał z nim dobry kontakt? Wiedział, gdzie się podziewa, gdy ja tak rozpaczliwie poszukiwałam jakiejkolwiek oznaki tego, że żyje? Dlaczego mi nie powiedział? Mieszkaliśmy razem, mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Ufałam mu jak dziecko. W końcu to Dexter. Chłopak, któremu można było powiedzieć wszystko i nigdy niczego ci nie wypomni. Co czuł, gdy ja niczego nieświadoma wyklinałam Reignsa od najgorszych? Jak każdego dnia staczałam się coraz bardziej, jak bardzo pragnęłam tego by wszystko okazało się cholernym kłamstwem.

Kłamstwem okazała się jednak moja znajomość z Dexterem Hendersonem.

 Kurwa kurwie łba nie urwie. 

Reigns prychnął, jednak szybko się ogarnął, próbując udawać, że go tutaj nie ma. Stał odwrócony w stronę okna w godnym dla mnie podziwu milczeniu. Jak zawsze zdradzał go jedynie zapach papierosów, które palił nałogowo. Być może on również podjął wszelkie możliwe starania bym jak najszybciej została wdową. 

 Cóż... Dobrze, że mówisz cokolwiek  westchnął Dexter, pocierając dłońmi skronie. Wyglądał naprawdę żałośnie, gdy próbował się przede mną wytłumaczyć, co wciąż nie zmieniało faktu, że byłam na niego zła. Takich rzeczy się nie ukrywa i mogłam wyjść tutaj na hipokrytkę, bo sama zataiłam fakt swojego zamążpójścia. Całe szczęście nie wyjdę, bo Dexter doskonale o wszystkim wiedział. – Chciałem z tobą o tym porozmawiać. Naprawdę. Gdybyś nie spotkała mnie tutaj przypadkiem odbylibyśmy tą rozmowę pewnie jeszcze dzisiaj. 

Popiół i kurzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz