Popiół i kurz - 25

101 28 48
                                    

"Zdalnie"

Każdy chłopak zakochany

Bywa zdalnie kierowany.

Jan Sztaudynger


Wyzbyłam się resztki własnej godności. 

Z taką myślą zaparkowałam na uczelnianym parkingu, przyciągając wzrok gapiów. Cudownie brzmiący warkot silnika ustał, gdy zgasiłam swój nowy, bajecznie bogaty samochód. W normalnym życiu nigdy nie mogłabym sobie na niego pozwolić. Poprawiając usta czerwoną szminką, zerknęłam na mieniące się w moich uszach długie perłowe kolczyki. Prezentowałam się olśniewająco, co zawdzięczałam cudownej pracy kosmetyczki i fryzjerki. Włosy upięte w śliczną koronę i starannie przygotowany, wieczorowy makijaż. Nie zamierzałam długo zabawić na uczelni. Właściwie to pierwszy raz, gdy pojawiłam się na niej od poniedziałku. I to tylko dlatego, że przypadał dzisiaj egzamin, który wypadało zaliczyć. Nie miałam czasu i ochoty na uczestniczenie w nudnych wykładach. Wydawanie pieniędzy Reignsa pochłonęło mnie do reszty. 

Okazuje się, że dość łatwo jest wyłudzić kartę męża, gdy ten za wszelką cenę próbuje wkupić się w twoje łaski. Idiotyzmem z jego strony było myślenie, że to wystarczy. Z rozkoszą trwoniłam jego pieniądze nie odmawiając sobie niczego. Niebotycznie drogie markowe ubrania, buty, akcesoria, a od wczoraj również czarne, eleganckie BMW X4. 

Reigns nie narzekał, a nawet jeśli miał na to ochotę, to trzymał język za zębami. Od poniedziałku zbywałam go bezlitosnym milczeniem, nie racząc go nawet najkrótszym spojrzeniem. Trzymałam go na dystans, umiejętnie wykorzystując jego chęć zaskarbienia moich względów. Nie czułam żadnych wyrzutów sumienia. Reigns dostał to czego chciał. Dostał mnie. Moje ciało. I nic więcej. 

Dziś wieczorem mieliśmy pojawić się na urodzinach Edwarda. Pierwszy raz od kilku dni, gdzie spędzimy ze sobą więcej niż kilka minut. Zamierzałam raz na zawsze wbić mu do głowy, że żadne pieniądze nie sprawią, że go pokocham. Kupił sobie żonę. I odegram swoją rolę. O niczym więcej nie mógł nawet pomyśleć.

Z tą motywującą myślą, wysiadłam ze swojego nowego samochodu, poprawiając dobrze skrojony, biały garnitur Dolce&Gabbana. Z powodu upałów jakie ostatnio nawiedzały Claaburg miałam na sobie koronkowy crop top, na co jedynie zarzuciłam firmową marynarkę. 

Ekstrawagancja to drugie imię Jasmine Reigns. Żegnaj, Jasmine Swallow.

– Kto to kurwa jest? 

Cieszyłam się, że mając na sobie przyciemniane okulary mogłam uniknąć kontaktu wzrokowego z rozchodzącymi się przede mną studentami. Ci nie kryjąc się z tym, jak bezczelnie mierzą mnie wzrokiem wydawali mi się marnym motłochem, na który niepotrzebnie traciłam czas. Przejmować się? Nimi? Nie interesowało mnie już nic, co mieli do powiedzenia na mój temat. Moja postawa nie zdradzała choćby cienia zawahania. Byłam cholernie pewna siebie, co niewątpliwie zasługiwałam pieniądzom Reignsa. Nie miałam zamiaru uciekać. Chowanie się po kątach? Przed kim? Przed tymi tchórzami wybierającymi obgadywanie mnie za plecami? 

Nie w tym życiu. Nie miałam nic do stracenia. Mogłam z łatwością zatracić samą siebie.

Dostrzegając w tłumie zgromadzonych przed wejściem na wydział Larę, uśmiechnęłam się, delikatnie jej machając na powitanie. Zmarszczyła brwi, nie rozpoznając mnie. Zaśmiałam się cicho, zdejmując przeciwsłoneczne okulary, co jedynie wzmogło szereg komentarzy na mój temat. Jeśli tak miała wyglądać popularność, mogłam się do niej przyzwyczaić. 

Popiół i kurzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz