Krew i łzy - III

87 24 24
                                    

"Mój pech"

Na tym polega mój pech,
Że cnota mi śmierdzi, a pachnie grzech.

Jan Sztaudynger

Nienawidziłem tej barmanki.

Wszystko, co robiła działało mi na nerwy. To, jak popisuje się przygotowując drinki dla klientów. To, jak szczerzy się do obłapiających ją spojrzeniami mężczyzn. To, jak nachyla się w ich stronę, odsłaniając swój pokaźny dekolt, szczebiocząc przy tym, jak pusta rozumu małolata. 

Nienawidziłem tych jej ciemnych kosmyków włosów, opadających na trzęsący się bez przerwy biust. Nienawidziłem koloru tych tonących w czerni tęczówek. Nienawidziłem tego, jak się poruszała, kokietując zebranych przy barze gapiów. Żądna uwagi dziwka, która przypominała mi matkę. Moją biologiczną matkę.

Wyglądała jak Penelopa. Poruszała się jak Penelopa. Śmiała się jak Penelopa. Miałem wystarczająco wiele powód by ją nienawidzić.

Dopiłem kieliszek wódki, polewając sobie bez wahania kolejny. Widziałem dno butelki, co nieprzyjemnie zapowiadało to, że będę musiał zwrócić się do tej obrzydliwej barmanki. Nie chciałem z nią rozmawiać, ale nie mogłem sobie darować tego by porządnie się napierdolić.

Czasami poświęcenia są konieczne.

Penelopa. Mimowolnie moje spojrzenie znów powędrowało w kierunku rozchichotanej barmanki. Nie miałem żadnych zdjęć matki, ale jej wygląd wystarczająco dobrze zapadł mi w pamięć. Odziedziczyłem po niej zbyt wiele by nie móc o tym zapomnieć. Głęboka czerń oczu i włosów. Nieprzenikniona toń symbolizująca śmierć, smutek, strach, zło. Czarne były moje odziedziczone po matce znaki szczególne, jak i życie, które wiodłem. Czerń nigdy nie jest traktowana jako pozytywny kolor. Powiązany z szeregiem negatywnych znaczeń: okrucieństwem, kłamstwem, manipulacją, zdradą i ukrywaniem. Czerń to kolor mojej matki. I mój.

Zastanawiałem się, co czuła, gdy nosiła mnie pod sercem. Czy choć przez chwilę była w stanie mnie pokochać. Czy choć przez ułamek sekundy myślała, że stanę się Światłem, nie Ciemnością, jak ona. Dała mi życie, o które się nie prosiłem. Nieszczęśliwe, pogrążone w okrucieństwie życie. Wiodła mnie swoją ścieżką, karmiąc śmiercią i strachem. Manipulowała i zwodziła. Okłamywała i porzucała.

Krew i łzy, Drake. To tylko krew i łzy. 

Myślałem, że jej śmierć wszystko zakończy. Nada mojemu życiu barw, uwolni od tego cholernego przekleństwa. Naznaczyła mnie w dniu mojego poczęcia, skazując na niekończące się cierpienie. Penelopa popełniła wiele błędów. Cholernie wiele. Tak wiele, że nie byłem w stanie ich zliczyć. I jednym z największych było to, że nie dała mi szansy na uniknięcie swojego losu. Wystarczyło by, gdyby mnie porzuciła. Odeszła tuż po moim urodzeniu. Zostawiła na pastwę ojca i być może... być może wtedy byłbym szczęśliwy. Nie wiedziałbym kim była, nie byłbym w stanie jej pokochać i za nią tęsknić. Nie podążyłbym ścieżką wyniszczającą moje życie.

Wiedziałem, że był tylko jeden sposób by moje dziecko uniknęło tego losu. Tej pieprzonej tułaczki, rozgoryczenia i nienawiści do samego siebie. Jeden jedyny sposób.

Nigdy nie powinienem pojawić się w jego życiu.

Czarnowłosa barmanka zbliżyła się do mnie, zauważając, że obsesyjnie wlepiam w nią swoje spojrzenie. Zerknęła na pustą butelkę, a jej uśmiech powiększył się jeszcze bardziej, choć wydawało mi się, że mogło być to niemożliwe. Zacisnąłem dłonie w pięści, czując, jak sama jej obecność doprowadza mnie do granicy wytrzymałości.

Popiół i kurzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz