5 Tak, wiem, mam się nie przyzwyczajać pov: Hope

411 22 14
                                    

Robert był na mnie zły za to, że nie było mnie tydzień w szkole, a gdy tylko się pojawiłam, to od razu z ochroną.

Obiecałaś mi coś Hope..."

Pamiętaj o tym"

Nie wiem, jak to teraz zrobisz, ale dalej czekam na prezent z okazji walentynek"

Zarzucał mnie wiadomościami na każdej przerwie. Starałam się mu odpisywać i wyjaśniać sytuację, ale jakbym waliła głową w mur. 

Wprawdzie przeprosił za to, że nie odzywał się po tym wszystkim, ale nie chciał mnie męczyć, gdy miałam inne zmartwienia, a on dużo nauki i mecze. Teraz za to męczył podwójnie.

Nie zauważyłam, że wysłał mi milion wiadomości, gdy na stołówce dosiadł się do mnie Ashton. Początkowo obawiałam się, że Holly zareaguje w typowy dla siebie sposób na widok mojego nowego kolegi, ale była wyjątkowo spokojna i nawet bardzo po nim nie jechała. 

Podziwiam Asha za odwagę: usiadł koło niej i jeszcze komplementował. Cały czas zabawiał nas żartami. Myślałam, że Ariana popłacze się ze śmiechu, a i Alexandra dobrze się bawiła.

 Zaskoczyło mnie to nadmierne zainteresowanie księżniczki Prestonem, ale co kto lubi. Ja go zdecydowanie nie lubię i cieszę się, że nie muszę go często widywać. Im mniej, tym lepiej. 

Trochę szkoda mi się zrobiło na słowa koleżanki o podejrzeniu rychłych zaręczyn Prestona i Livii. Biedny Harry... Co zrobić, miłość nie wybiera, widocznie projektantka nie jest dla niego.

Przez to, że Klaus towarzyszył mi cały czas, nie miałam jak spotkać się z Robertem. Ashtonowi spodobało się towarzystwo moich koleżanek i od mojego powrotu do szkoły codziennie dosiadał się do naszego stolika.

 Oczywiście, jak podkreślała Holly „to tylko na jakiś czas i masz się nie przyzwyczajać", ale nic sobie z tego nie robił. Braciom nie przeszkadzał: nie był z drużyny i nie czepiali się. Rob natomiast cały czas miał o niego pretensje.

W środowe popołudnie czekałam jak zawsze pod pokojem nauczycielskim na przydzielenie zadań od pani Thomlinson w ramach mojego - w dalszym ciągu, wolontariatu. Ashton pisał, że będzie spóźniony, bo kończy nagrania dla koła dziennikarskiego.

 Chłopak interesował się mediami i z tym też wiązał swoją przyszłość. Zamiłowanie do kamer wpoiła mu mama, która była prezenterką w stanowym oddziale telewizji CNN.

 Kiedyś specjalnie włączyłam wiadomości żeby zobaczyć, czy Ash jest podobny do mamy i mogę stwierdzić jedno: zdecydowanie jest. Mają takie same jasne oczy i ciemnoblond włosy. Jego mama też ma duże poczucie humoru, którego elementy inteligentnie przemyca w swojej pracy. Jej riposty podczas wywiadów i komentarze do prezentowanych wydarzeń są czasami ciekawsze, niż same wydarzenia.

 Nie dziwiłam się, że Ashton jest tak pozytywną osobą, skoro jego mama wygląda na tak samo rozrywkową i zabawną, jak i on.

- Mam wyjebane na twojego ochroniarza. Musimy porozmawiać – zaczął Rob, gdy tylko wychylił się zza rogu. Mimochodem spojrzałam na Klausa, ale on jak zwykle był niewzruszony. Stał kilka metrów ode mnie i bacznie obserwował chłopaka, który nerwowym krokiem zbliżał się do mnie.

- Cześć Rob. Pani Thomlinson zaraz nam coś przydzieli do zrobienia, to będziemy mogli porozmawiać w trakcie pracy – spojrzałam na niego uważnie. Skrzyżował ramiona na piersi i patrzył na mnie nieprzychylnym wzrokiem.

- Nie będę nic robił. Jebać wolontariat. Skoro nie da się inaczej, to będę mówił tu. - w dalszym ciągu rzucał mi niemiłe spojrzenia. Napięłam się i zacisnęłam dłonie w pięści. Nie żeby go zaatakować, raczej żeby nie drżały ze strachu o to, co chciał mi powiedzieć. - Mam dość robienia ze mnie debila Hope. Cały czas latają za tobą jakieś fagasy, a ty nic z tym nie robisz, tylko szczerzysz się do nich jak pojebana. Jak nie Preston to teraz ten cały, nie wiem jak mu kurwa jest... Ashton, no Ashton. Jak nie pozbędziesz się ich i nie zaczniesz zachowywać właściwie, to koniec z nami. Nikt mi nie będzie obracał dziewczyny na boku.

Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz