Holly oczywiście musiała użalać się nad sobą i jak zwykle wszystkich przekabacić. Tata i bracia przez te kilka dni spoglądali na mnie z niepokojem. Stwierdziłam, że nie obchodzi mnie to. Mam dość tłumaczenia jej dziwnych zachowań. Teraz myślę tylko o sobie.
Pierwszego dnia szkoły pojechałam wcześniej do placówki, bo miałam ważną sprawę. Poprosiłam dyrektorkę o kategoryczną zmianę planu: nie zamierzałam całymi dniami użerać się z siostrą. Nie chciałam jej widzieć częściej, niż to było konieczne.
- Jesteś tego pewna? Do tej pory zawsze naciskałyście, aby zajęcia obowiązkowe były takie same... - dyrektorka podchodziła z dość dużą dozą niepewności do mojego pomysłu, ale byłam nieugięta.
- Pani dyrektor, trochę już zna pani moją siostrę... Ja... Nie jestem taka jak ona. Potrzebuję spokoju, nawet od niej. W zasadzie przede wszystkim od niej...
Kobieta pokiwała głową.
- Rozumiem Hope, chyba lepiej niż ci się wydaje. Ty jesteś wzorem, naszym szkolnym aniołem. Pilna, oddana wolontariatowi, typ społecznika, a twoja siostra... Jest wyjątkowa na swój sposób, ale nie po drodze jej z tak wysoką moralnością jaką ty prezentujesz - spojrzałam na nią uważniej, więc wyjaśniła – też widziałam to zdjęcie.
Trochę się zawstydziłam, ale tylko trochę. Chciała, żeby było na nią, więc niech tak będzie.
- Dokładnie pani dyrektor. W zupełności się z panią zgadzam.
Tym sposobem uwolniłam się od Holly. Musiałam się zastanowić jak rozwiązać sprawę stolika na stołówce, bo tam też nie zamierzałam z nią siedzieć. Może sama obecność Ashtona sprawi, że zmieni miejsce i pójdzie do tych swoich kujonów?
Mój chłopak czekał na mnie pod salą chemiczną – zaraz obok miał biologię, więc stanęliśmy razem. Gdy zapytał, czy może mnie pocałować poczułam pewien opór: nigdy nie robiłam tego w miejscu publicznym.
Nawet rozejrzałam się, czy nigdzie nie widać mojego rodzeństwa. Potem przypomniałam sobie, że przecież nikt nie może mi mówić, co mam robić. To moje życie i moje decyzje. Chcę całować się z Ashem, to będę. Żadna Holly nie ma tu nic do gadania, dlatego też powoli przysunęłam się do Ashtona i pocałowałam go.
Ochoczo odpowiedział na mój ruch – przyciągnął mnie do siebie i mocno objął. Jego ręce błądziły po moich plechach, biodrach, pośladkach... Trochę popłynęliśmy w tym pocałunku, to fakt.
Chyba samo to, że wyzwoliłam się z ograniczeń, jakie do tej pory narzucała mi siostra sprawiło, że z takim żarem zaangażowałam się w czułości. Dopiero głos nauczycielki przerwał nasze namiętne przywitanie.
- Holly! Holly Anderson! Zachowuj się! - oderwałam się od Asha żeby rozejrzeć, co ona znowu wyrabia.
Bije kogoś? Zastrasza? Dręczy?
Zdziwienie na mojej twarzy musiało być bezcenne, bo dopiero po chwili zorientowałam się... że nauczycielka mówiła do mnie.
Wzięła mnie za siostrę.
Chciałam od razu zaprzeczyć, przyznać, że ja to ja, wytłumaczyć... ale zawahałam się na ułamek sekundy. Wystarczyło, żeby w mojej głowie pojawiła się pewna myśl...
- A ty Ashtonie! Jak tak możesz! Trochę kultury – kobieta zwróciła się do mojego chłopaka na co ten natychmiast przeprosił. Chyba poczuł się winny, że zostaliśmy skrytykowani tak na środku korytarza.
- Nic nie powiesz? - nauczycielka spojrzała na mnie z naganą. Nawet pokręciła głową.
To i tak była bardzo delikatna reakcja, w końcu Holly bali się nie tylko uczniowie, a w tym momencie... byłam nią. Dlatego wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się wrednie, tak jak zwykle robiła to siostra.
![](https://img.wattpad.com/cover/364895866-288-k3136.jpg)
CZYTASZ
Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONE
RomansaObiecałam tacie, że zawsze będę chronić siostrę, a jej przyrzekłam, że nic nas nigdy nie rozdzieli, że zawsze będziemy razem. Od samego początku byłyśmy razem. Nikt nie znał mnie tak, jak ona. Nikt nie znał jej tak, jak ja. Życie potrafi być zaskak...