55 Holly! Opanuj się! pov: Hope

394 19 48
                                    

Ashton nie był zadowolony, że nie możemy się spotykać u niego. U mnie zresztą też nie.

- Co oni takiego nagadali twojemu ojcu? Przecież nic ci nie zrobiłem?! - wkurzał się, gdy poinformowałam go o tym w poniedziałek w szkole.

- Moja rodzina już taka jest. Próbuje chronić mnie za wszelką cenę – odpowiedziałam spokojnie. Nie cieszyło mnie, że jeszcze w sobotę dostałam telefon od zatroskanego taty, który kategorycznie zabronił spotykać mi się sam na sam z moim chłopakiem. Do tej pory byłam obrażona na Harrego za donoszenie.

- Twoja rodzina jest pojebana! Jak ty z nimi wytrzymujesz?! – aż walnął ręką w szafkę, co skupiło na nas wzrok pozostałych uczniów. Zaraz będą plotkować o rozwodzie, albo innej dramie...

Zabolało mnie jego zdanie o mojej rodzinie. Nie byli idealni, to fakt. Wkurzali mnie jak nikt inny (szczególnie Holly). Często miałam ich dość (szczególnie Holly), często narzekałam na nich (szczególnie na Holly), ale mimo wszystko... tylko ich miałam. Kochałam ich (nawet Holly). 

W zasadzie to zwłaszcza ją, choć cały weekend mnie denerwowała ostentacyjnym obnoszeniem się ze swoją radością na wieść o zakazie odwiedzin u Asha.

- Ja to będę musiała uścisnąć Henrego. I Harrego. Zmieniam o nich chwilowo zdanie: są spoko – rozważała, gdy tylko dowiedziała się o telefonie od ojca.

Jakby wcześniej nie miała o nich dobrego zdania...

- To jak my się teraz będziemy spotykali? A gdy będziemy potrzebowali bliskości to co? Tylko na imprezach? - mój chłopak był wyjątkowo mocno zirytowany.

- Jeśli chodzi o imprezy... - westchnęłam. Kolejny trudny temat - Haiden nie chce cię widzieć na swoich urodzinach, więc najbliższa impreza, na którą możemy pójść razem, to ta Lukasa – wyjaśniłam.

 Chociaż i to było niepewne, bo Holly od rana namawiała Prestona, aby wykreślił Asha z listy gości. Miałam przeczucie, że siostra dopnie swego. Jak zawsze.

- Że co??? Jak to mnie nie chce??? Co roku chodziłem na jego jebane imprezy, a teraz to niby co?! - poziom irytacji Ashtona chyba sięgnął zenitu. Przyciągnął mnie do siebie i złożył dość zaborczy pocałunek na moich ustach – dobra, nie pójdę do Haidena, ale do Prestona też nie idziemy. Nie ufam mu nawet w najmniejszym procencie. Jestem pewien, że tylko czeka, żeby mi cię odebrać, ale nie pozwolę na to. Na pewno nie jemu – pomstował na Lukasa, a ja w pewnym momencie zwyczajnie się wyłączyłam.

 To chyba już tak z przyzwyczajenia.

***

Zgodnie z zakazem Ash nie pojawiał się w hotelu na urodzinach Haidena, mimo tego, że brat zaprosił praktycznie całą szkołę. Byłam na niego obrażona, ale Holly zwróciła mi uwagę, że lepiej tak, niż jakby znów mieli się pobić.

 Całą imprezę spędziłam na „gorącej linii" z moim chłopakiem. Do tego jego koledzy obserwowali mój każdy krok i uprzejmie o wszystkim donosili Ashowi. Wiedział nawet, ile minut rozmawiałam z Lukasem i że tańczyłam z Wirianem, co mu się średnio podobało. Ashowi, nie Wirianowi.

- Weź go olej i niech spada. To urodziny, nie stypa. Nie możesz cały czas siedzieć – strofowała mnie bliźniaczka, a ja poniekąd podzielałam jej zdanie, ale nie chciałam powodować większych konfliktów niż te, które już były, dlatego ograniczyłam zabawę do siedzenia na jednej z kanap.

Ogólnie Holly była bardzo czepliwa, a skoro nie było Asha, to zaczęła utyskiwać na Lenę...

- Ja to mam zajebistą intuicję – powiedziała, gdy usiadła obok mnie.

Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz