Zemsta na Robercie przebiegła zgodnie z planem. Nikt się mnie nie czepiał, a trener i drużyna zrozumieli, że Harva nie było, bo ekolodzy zablokowali wejście do szatni.
Na stołówce zaorałam wszystkie pizdy, które próbowały się stawiać i mieć inne zdanie niż ja.
Dyrektorka wręcz ze łzami ulgi przyjęła tłumaczenie Luke,a i Haidena, że to tylko niewielka sprzeczka i nie trzeba wzywać opiekunów prawnych. Huk tego kamienia, który spadał jej z serca na dźwięk tych słów słyszałam kilka klas dalej.
Do połowy dnia większość dziewczyn w szkole rzucała mi przestraszone spojrzenia i odciągała swoich chłopaków jak najdalej ode mnie. Po południu nawet i chłopcy spoglądali na mnie z delikatnym strachem. Ciekawe, o co znowu chodzi?
- Poszła plotka, że to, co się stało Robowi to twoja sprawka, bo chciałaś się na nim zemścić za słaby seks. Teraz każdy facet ze szkoły się boi, że jak ci nie dogodzi, to skończy jak ten fiut z drużyny. - Haiden uświadamiał mnie, gdy wracaliśmy po lekcjach do domu. Pokiwałam głową z zadowoleniem:
- I bardzo dobrze, niektórym trzeba motywacji.
- Uczniowie podzielili się na dwa obozy – kontynuował najmłodszy z braci.
- Ci co mnie kochają i ci co mnie kochają, tylko bardziej?
- Raczej na tych, co nazywają cię Modliszką i na tych, dla których jesteś Czarną Wdową.
Aż się odchyliłam do tyłu, żeby na niego spojrzeć.
- Że niby zabijam partnerów po stosunku?
- Dokładnie. Myślę, że w tej szkole nie znajdziesz chłopaka....
- I bardzo dobrze, nie jest jej potrzebny – Harv do tej pory milczał i skupiał się na jeździe, ale musiał wtrącić swoje trzy grosze. Rzuciłam mu wredne spojrzenie.
- Jestem tak zajebista, że żaden się nie oprze, bez względu na moje mordercze zapędy. Aczkolwiek... - przerwałam na chwilę – nie ukrywam, że nie ma w szkole żadnego chłopaka, który choć minimalnie by mnie zainteresował. Jak na razie najlepszy okazał się Steven, więc to o czymś świadczy...
- Że masz zły gust i niskie oczekiwania?
- Z tych powodów to trzymam się z wami. A moja wybiórczość raczej świadczy o tym, że po prostu nie ma nikogo na moje standardy.
- A tak, książę i koń, zapomnieliśmy – Haiden uśmiechnął się, jakby to było śmieszne. Też mi coś, ja tu o poważnych sprawach, a ten myśli, że to żart.
Po powrocie do domu od razu przebrałam się w wygodne ubrania. Chwilę porozmawiałam z Hope: zrobiła Henremu wycieczkę po naszym rodzinnym mieście i pokazywała najważniejsze dla nas miejsca. Kompletnie nie wiem po co, to nie jego sprawa, co robiłyśmy, gdy byłyśmy młodsze.
Miał wyjebane wtedy, to teraz i my powinnyśmy mieć wyjebane. Nie czepiałam się jednak tak bardzo, bo jakby nie było, przydawał się czasami, chociażby teraz, gdy odciągał ją od Atlanty, abym mogła w spokoju działać.
Wyczesałam kudłatą mendę: jebany położył się na grzbiecie i wyciągnął wszystkie łapy do góry. Hattie powiedziała, że to oznaka zaufania u kotów, gdy w ten sposób się kładą i pokazują brzuszek.
- Łatwy jesteś wiesz? Szanuj się pchlarzu i nie ufaj nikomu. Ciocia Holly dobrze ci radzi. Możesz zostać kiedyś wydymany za takie podejście – mówiłam do niego, gdy przejeżdżałam szczotką po białym futerku na jego brzuszku. Jak zwykle nic sobie z tego nie robił.
Pokręciłam się trochę po pokoju. Moje kujony sprawowały się dobrze przy pracach domowych, dlatego mogłam uczyć się tylko tego, co mi się podobało. Dziś nie miałam zbyt dużo do roboty: poranne sytuacje w szkole trochę rozstroiły nauczycieli i wyjątkowo mało zadali, jak na nich. Postanowiłam, że pójdę do Harva i trochę go powkurzam, bo jakoś tak nudziło mi się. Musiałam się o coś przyjebać, dla sportu oczywiście.
CZYTASZ
Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONE
Novela JuvenilObiecałam tacie, że zawsze będę chronić siostrę, a jej przyrzekłam, że nic nas nigdy nie rozdzieli, że zawsze będziemy razem. Od samego początku byłyśmy razem. Nikt nie znał mnie tak, jak ona. Nikt nie znał jej tak, jak ja. Życie potrafi być zaskak...