Od tego pamiętnego dnia, gdy postawiłam się Abby zauważyłam, że i moja relacja z Ashtonem zaczęła się zmieniać. Chyba zaimponowało mu to, że niektóre sprawy można rozwiązać pokojowo i dyplomatycznie.
Stał się bardzo troskliwy i opiekuńczy w stosunku do mnie. Nie żebym narzekała, że wcześniej było coś nie tak. Teraz miałam wrażenie, że trochę nade mną skacze i nie mogę zaprzeczyć: miło było być tak rozpieszczaną i adorowaną.
Holly próbowała kilka razy mnie zagadywać o nasze kłótnie, ale nie byłam gotowa tak otwarcie z nią o tym rozmawiać. Potrzebowałam czasu.
Często rozmawiałam z Harrym, który delikatnie uświadamiał mi, że niestety i ja nie jestem bez winy.
Najbardziej w głowie namieszał mi jednak Harvey. Z racji tego, że zaczynał studia trzy tygodnie później, niż my rok szkolny, to korzystał z wolności i wyjechał na ten czas z kumplami do Colorado. Ariana nie mogła jechać z nim z wiadomego powodu: szkoła. Obiecał być grzeczny i wysyłać milion zdjęć. Rzeczywiście, tak robił.
Ten męski wypad był trochę jak obóz surwiwalowy: ogniska, namioty, piesze wędrówki w pięknych okolicznościach przyrody. Z tego powodu, że urodziny Harrego wypadały podczas nieobecności Harva tata zdecydował, że wpadniemy do niego na weekend, tak rodzinnie. Oczywiście dla nas zarezerwowany był hotel, nie zamierzaliśmy spać w namiotach.
Miło było zobaczyć Harveya po kilkunastu dniach jego nieobecności. Holly chyba najbardziej się ucieszyła, bo cały czas chodziła za nim i opowiadała mu różne głupoty. Nawet nie zauważyłam kiedy się tak zżyli.
- Tęskniłaś wariatko? Przyznaj się – Harv pytał ją kilka razy o to i często też mierzwił włosy, na co się wściekała i uciekała mu.
- Chyba śnisz Hulk. Wiesz jak zajebiście jest bez ciebie? Cisza, spokój. Nie wracaj za szybko – lubiła go prowokować wrednymi odzywkami, a on łatwo dawał się wkręcać.
- Taaa... bo ci uwierzę. Na pewno chodzisz i płaczesz po kątach. W końcu jestem wykurwistym bratem.
- Ciebie to chyba trzy razy podrzucili i tylko dwa złapali, jak byłeś mały, bo zajebiście to widać po toku twojego rozumowania Harv.
Haiden też się bardzo cieszył ze spotkania z bratem, ale głównie dlatego, że chciał mu naskarżyć na mnie. Jak planował, tak i zrobił.
W dzień naszego wyjazdu Harvey zaprosił mnie na spacer. Tylko mnie.
To był znak, że chce porozmawiać o czymś ważnym. Co jak co, ale poważnej rozmowy z tym bratem to jeszcze nigdy nie miałam, więc nie za bardzo wiedziałam, czego się spodziewać.
- Hope, powiedz mi o co kurwa chodzi z Pajacem? Haiden wahał się, czy mnie nie zaprosić do szkoły, żebym spuścił mu wpierdol – zaczął, gdy ruszyliśmy w stronę hotelowego ogrodu.
- Lepiej, żebyś nikogo nie bił. Spotykam się z Ashtonem od kilku tygodni. Jesteśmy parą, rozumiesz? Oficjalnie jesteśmy parą.
- I dlatego oficjalnie maca cię na korytarzu, a ty udajesz, że to nie ty? Chyba inaczej rozumiemy słowo oficjalnie, ale co ja się tam znam, w końcu to ty jesteś ta mądra, ja tylko ten przystojny.
Nie mogłam się na to nie zaśmiać, mimo że w gruncie rzeczy delikatnie mi nawrzucał.
- Wiem, źle zrobiłam i teraz wszyscy mi to wypominają. Jak ty i Holly tłukliście Roba i innych to aż tak wam głowy za to nie suszyli, a wasze zachowanie było gorsze, niż jedno małe kłamstwo – spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Nasze zachowanie było w chuj złe, ale zauważ, że w przeciwieństwie do twojego, to co robię ja i Holly nigdy nie jest skierowane przeciwko członkom rodziny. Tłuczemy obcych, rodzina powinna się trzymać razem, a ty z premedytacją chciałaś ją wrobić. I to jest pojebane, bo z nas wszystkich to ty jesteś jej najbliższa, a ona tobie.
![](https://img.wattpad.com/cover/364895866-288-k3136.jpg)
CZYTASZ
Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONE
RomanceObiecałam tacie, że zawsze będę chronić siostrę, a jej przyrzekłam, że nic nas nigdy nie rozdzieli, że zawsze będziemy razem. Od samego początku byłyśmy razem. Nikt nie znał mnie tak, jak ona. Nikt nie znał jej tak, jak ja. Życie potrafi być zaskak...