31 To całoroczny projekt, więc szybko go nie skończymy pov Hope

344 21 36
                                    

Od tego pamiętnego dnia, gdy postawiłam się Abby zauważyłam, że i moja relacja z Ashtonem zaczęła się zmieniać. Chyba zaimponowało mu to, że niektóre sprawy można rozwiązać pokojowo i dyplomatycznie.

 Stał się bardzo troskliwy i opiekuńczy w stosunku do mnie. Nie żebym narzekała, że wcześniej było coś nie tak. Teraz miałam wrażenie, że trochę nade mną skacze i nie mogę zaprzeczyć: miło było być tak rozpieszczaną i adorowaną.

Holly próbowała kilka razy mnie zagadywać o nasze kłótnie, ale nie byłam gotowa tak otwarcie z nią o tym rozmawiać. Potrzebowałam czasu. 

Często rozmawiałam z Harrym, który delikatnie uświadamiał mi, że niestety i ja nie jestem bez winy.

 Najbardziej w głowie namieszał mi jednak Harvey. Z racji tego, że zaczynał studia trzy tygodnie później, niż my rok szkolny, to korzystał z wolności i wyjechał na ten czas z kumplami do Colorado. Ariana nie mogła jechać z nim z wiadomego powodu: szkoła. Obiecał być grzeczny i wysyłać milion zdjęć. Rzeczywiście, tak robił. 

Ten męski wypad był trochę jak obóz surwiwalowy: ogniska, namioty, piesze wędrówki w pięknych okolicznościach przyrody. Z tego powodu, że urodziny Harrego wypadały podczas nieobecności Harva tata zdecydował, że wpadniemy do niego na weekend, tak rodzinnie. Oczywiście dla nas zarezerwowany był hotel, nie zamierzaliśmy spać w namiotach.

Miło było zobaczyć Harveya po kilkunastu dniach jego nieobecności. Holly chyba najbardziej się ucieszyła, bo cały czas chodziła za nim i opowiadała mu różne głupoty. Nawet nie zauważyłam kiedy się tak zżyli.

- Tęskniłaś wariatko? Przyznaj się – Harv pytał ją kilka razy o to i często też mierzwił włosy, na co się wściekała i uciekała mu.

- Chyba śnisz Hulk. Wiesz jak zajebiście jest bez ciebie? Cisza, spokój. Nie wracaj za szybko – lubiła go prowokować wrednymi odzywkami, a on łatwo dawał się wkręcać.

- Taaa... bo ci uwierzę. Na pewno chodzisz i płaczesz po kątach. W końcu jestem wykurwistym bratem.

- Ciebie to chyba trzy razy podrzucili i tylko dwa złapali, jak byłeś mały, bo zajebiście to widać po toku twojego rozumowania Harv.

Haiden też się bardzo cieszył ze spotkania z bratem, ale głównie dlatego, że chciał mu naskarżyć na mnie. Jak planował, tak i zrobił.

W dzień naszego wyjazdu Harvey zaprosił mnie na spacer. Tylko mnie. 

To był znak, że chce porozmawiać o czymś ważnym. Co jak co, ale poważnej rozmowy z tym bratem to jeszcze nigdy nie miałam, więc nie za bardzo wiedziałam, czego się spodziewać.

- Hope, powiedz mi o co kurwa chodzi z Pajacem? Haiden wahał się, czy mnie nie zaprosić do szkoły, żebym spuścił mu wpierdol – zaczął, gdy ruszyliśmy w stronę hotelowego ogrodu.

- Lepiej, żebyś nikogo nie bił. Spotykam się z Ashtonem od kilku tygodni. Jesteśmy parą, rozumiesz? Oficjalnie jesteśmy parą.

- I dlatego oficjalnie maca cię na korytarzu, a ty udajesz, że to nie ty? Chyba inaczej rozumiemy słowo oficjalnie, ale co ja się tam znam, w końcu to ty jesteś ta mądra, ja tylko ten przystojny.

Nie mogłam się na to nie zaśmiać, mimo że w gruncie rzeczy delikatnie mi nawrzucał.

- Wiem, źle zrobiłam i teraz wszyscy mi to wypominają. Jak ty i Holly tłukliście Roba i innych to aż tak wam głowy za to nie suszyli, a wasze zachowanie było gorsze, niż jedno małe kłamstwo – spojrzałam na niego z wyrzutem.

- Nasze zachowanie było w chuj złe, ale zauważ, że w przeciwieństwie do twojego, to co robię ja i Holly nigdy nie jest skierowane przeciwko członkom rodziny. Tłuczemy obcych, rodzina powinna się trzymać razem, a ty z premedytacją chciałaś ją wrobić. I to jest pojebane, bo z nas wszystkich to ty jesteś jej najbliższa, a ona tobie.

Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz