Jak można się było spodziewać Henry nie był jakoś bardzo zły na nasze tatuaże, chyba ujęło go to, że dotyczyły rodziny. Zapewne pomyślał sobie, że zbliżyłam się do przygłupów i ich akceptuję, a nie o tym, że w dalszym ciągu w mojej opinii jedyną moją rodziną jest Hope i to z myślą o niej to zrobiłam, a nie o nich. Nie wyprowadzałam go z błędu, to nie moja wina, że niektórzy mają problem z myśleniem.
Większą zjebkę dostałam od Katii, która zarzucała mi nieodpowiedzialność, żeby robić takie coś po pijaku, bo przecież alkohol rozrzedza krew i mogłam dostać krwotoku. Musiałam milion razy zapewnić ją, że to przypadkiem i więcej się nie powtórzy.
Bal był w porządku, Matt okazał się dobrym partnerem, nawet umiał tańczyć, co mile mnie zaskoczyło po tym, jak widziałam, na co stać Harveya. Nie miałam problemu z porywaniem do tańca każdego, kto akurat się nawinął, a mój taniec na stole zgromadził całe męskie grono, ku oczywiście wielkiemu niezadowoleniu partnerek.
Niech czują oddech niepewności na szyi, a co... Obiecałam, że będę odbijała, to może kiedyś mi się akurat zachce.
Najbardziej ucieszył mnie taniec Hope i Prestona, tego właściwego. Od kilku tygodni pracowałam nad Barbie i Harrym, myślę że przez wakacje będę musiała często odwiedzać projektantkę, oczywiście w towarzystwie brata.
***
- Mamy problem.
Spojrzałam się nieprzyjemnie na Pajaca, który z tymi słowami podszedł do mnie na korytarzu w dniu zakończenia roku szkolnego.
- Ja nie mam żadnych problemów, mam zajebiste życie, z każdym dniem jestem coraz bliżej do bycia pełnoletnią, wszyscy się mnie słuchają, tymczasowa rodzina rozpieszcza, mam zajebistego przyjaciela i super przyjaciółkę, a jeśli u ciebie coś nie tak, to poszukaj pomocy u specjalisty – poradziłam mu, tak z dobroci mego czarnego serca. Od razu się też odwróciłam, niech nie myśli, że ta moja dobroć, to coś więcej, niż tylko puste słowa.
- My, czyli koło teatralne. Potrzebujemy pomocy – nie zraziło go, że odeszłam już kawałek, tylko uparcie lazł za mną.
- To może idźcie na terapię grupową? Na pewno coś sobie znajdziecie, obecnie mamy taki postęp w psychologii, że i na wasze wydumane problemy znajdzie się rozwiązanie – w dalszym ciągu szłam w stronę hali, nie oglądając się za siebie.
- Holly, nie uciekaj – no to teraz mnie wkurwił. Gwałtownie się zatrzymałam i odwróciłam do niego. Wycelowałam palec prosto w jego pierś.
- Teraz to naprawdę masz problem i żaden terapeuta ci w tym nie pomoże. Jak śmiesz twierdzić, że uciekam? Że niby jestem tchórzem? Pojebało cię? Życie ci niemiłe? – dźgałam go przy każdym zdaniu. Podniósł ręce do góry w obronnym geście.
- Nic takiego nie miałem na myśli. Po prostu... Mamy występ na zakończenie roku szkolnego, a nasza pianistka i wokalistka wylądowała w szpitalu. Złamała nogę...
- No i co mnie to obchodzi? Nogą grała, czy jaki chuj?
- Grała normalnie, ale to złamanie jest tak skomplikowane, że ona tam leży, znaczy się w szpitalu. Nie wypuścili jej i nie mamy nikogo, kto by ją zastąpił, a wiem, że ty też chodziłaś na wokal i pianino, z tym, że nie chciałaś dołączyć do kółka, bo nie masz czasu. - Spojrzał na mnie przymilnie – Pomożesz nam? Zagrasz i zaśpiewasz? Tylko ten jeden raz, proszę...
Przyglądałam się mu tak, jak Harry mi, gdy go wkurwiam, czyli z obojętnym wyrazem twarzy.
- Skoro to tylko tyle, to mogłeś tak od razu. Pomogę wam, ale... - zaznaczyłam od razu – w tym świecie nie ma nic za darmo. Wisisz mi za to przysługę.
![](https://img.wattpad.com/cover/364895866-288-k3136.jpg)
CZYTASZ
Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONE
RomantizmObiecałam tacie, że zawsze będę chronić siostrę, a jej przyrzekłam, że nic nas nigdy nie rozdzieli, że zawsze będziemy razem. Od samego początku byłyśmy razem. Nikt nie znał mnie tak, jak ona. Nikt nie znał jej tak, jak ja. Życie potrafi być zaskak...