16 Bo mogę Pov: Holly

413 21 1
                                    

Jak można się było spodziewać Henry nie był jakoś bardzo zły na nasze tatuaże, chyba ujęło go to, że dotyczyły rodziny. Zapewne pomyślał sobie, że zbliżyłam się do przygłupów i ich akceptuję, a nie o tym, że w dalszym ciągu w mojej opinii jedyną moją rodziną jest Hope i to z myślą o niej to zrobiłam, a nie o nich. Nie wyprowadzałam go z błędu, to nie moja wina, że niektórzy mają problem z myśleniem.

 Większą zjebkę dostałam od Katii, która zarzucała mi nieodpowiedzialność, żeby robić takie coś po pijaku, bo przecież alkohol rozrzedza krew i mogłam dostać krwotoku. Musiałam milion razy zapewnić ją, że to przypadkiem i więcej się nie powtórzy.

Bal był w porządku, Matt okazał się dobrym partnerem, nawet umiał tańczyć, co mile mnie zaskoczyło po tym, jak widziałam, na co stać Harveya. Nie miałam problemu z porywaniem do tańca każdego, kto akurat się nawinął, a mój taniec na stole zgromadził całe męskie grono, ku oczywiście wielkiemu niezadowoleniu partnerek. 

Niech czują oddech niepewności na szyi, a co... Obiecałam, że będę odbijała, to może kiedyś mi się akurat zachce.

Najbardziej ucieszył mnie taniec Hope i Prestona, tego właściwego. Od kilku tygodni pracowałam nad Barbie i Harrym, myślę że przez wakacje będę musiała często odwiedzać projektantkę, oczywiście w towarzystwie brata.

***

- Mamy problem.

Spojrzałam się nieprzyjemnie na Pajaca, który z tymi słowami podszedł do mnie na korytarzu w dniu zakończenia roku szkolnego.

- Ja nie mam żadnych problemów, mam zajebiste życie, z każdym dniem jestem coraz bliżej do bycia pełnoletnią, wszyscy się mnie słuchają, tymczasowa rodzina rozpieszcza, mam zajebistego przyjaciela i super przyjaciółkę, a jeśli u ciebie coś nie tak, to poszukaj pomocy u specjalisty – poradziłam mu, tak z dobroci mego czarnego serca. Od razu się też odwróciłam, niech nie myśli, że ta moja dobroć, to coś więcej, niż tylko puste słowa.

- My, czyli koło teatralne. Potrzebujemy pomocy – nie zraziło go, że odeszłam już kawałek, tylko uparcie lazł za mną.

- To może idźcie na terapię grupową? Na pewno coś sobie znajdziecie, obecnie mamy taki postęp w psychologii, że i na wasze wydumane problemy znajdzie się rozwiązanie – w dalszym ciągu szłam w stronę hali, nie oglądając się za siebie.

- Holly, nie uciekaj – no to teraz mnie wkurwił. Gwałtownie się zatrzymałam i odwróciłam do niego. Wycelowałam palec prosto w jego pierś.

- Teraz to naprawdę masz problem i żaden terapeuta ci w tym nie pomoże. Jak śmiesz twierdzić, że uciekam? Że niby jestem tchórzem? Pojebało cię? Życie ci niemiłe? – dźgałam go przy każdym zdaniu. Podniósł ręce do góry w obronnym geście.

- Nic takiego nie miałem na myśli. Po prostu... Mamy występ na zakończenie roku szkolnego, a nasza pianistka i wokalistka wylądowała w szpitalu. Złamała nogę...

- No i co mnie to obchodzi? Nogą grała, czy jaki chuj?

- Grała normalnie, ale to złamanie jest tak skomplikowane, że ona tam leży, znaczy się w szpitalu. Nie wypuścili jej i nie mamy nikogo, kto by ją zastąpił, a wiem, że ty też chodziłaś na wokal i pianino, z tym, że nie chciałaś dołączyć do kółka, bo nie masz czasu. - Spojrzał na mnie przymilnie – Pomożesz nam? Zagrasz i zaśpiewasz? Tylko ten jeden raz, proszę...

Przyglądałam się mu tak, jak Harry mi, gdy go wkurwiam, czyli z obojętnym wyrazem twarzy.

- Skoro to tylko tyle, to mogłeś tak od razu. Pomogę wam, ale... - zaznaczyłam od razu – w tym świecie nie ma nic za darmo. Wisisz mi za to przysługę.

Hope and Holly część 2 [16+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz