#12 Zmiennokształtny

16 0 0
                                    


-Pandoro obudź się.-głos w mojej głowie przemówił ,a ja poczułam nagły napływ energii. 

Otworzyłam pomału oczy , znajdowałam się w jasnym pomieszczeniu z dużymi oknami i meblami w kolorze złota i srebra.  Leżałam na łóżku ,a przede mną stał Rubin ,Elfrausz i jakiś mężczyzna najprawdopodobniej był to lekarz.

-Gdzie ja jestem? -odezwałam się cichym zachrypniętym głosem ,a zebrani w pokoju od razu zwrócili na mnie swoją uwagę.

-Wasza Wysokość ,jesteśmy w królestwie króla Elfrausza. Jak się czujesz najjaśniejsza?

-Gdzie jest mężczyzna.-przerwałam na chwilę ,aby wziąć głębszy oddech-mężczyzna o białych włosach i winnych oczach?

-Tu jestem Pandoro.- za plecami Rubina pojawił się mężczyzna, którego znałam a jednocześnie był mi obcy. 

-Elfrauszu czy mógłbyś wskazać Rubinowi miejsce ,gdzie mógłby odpocząć? Jestem pewna ,że nie dał sobie nawet chwili odpoczynku od wcześniejszych wydarzeń.- kończąc zdanie zmierzyłam wzrokiem Elfrausza ,aby dać mu jasno do zrozumienia ,że chce zostać sama z białowłosym mężczyzną. 

Elfrausz  od razu gestem ręki wskazał na drzwi i chwilę później lekarz wyszedł z pomieszczenia ,a zaraz za nim zaczął się kierować Elfrausz, Rubin zmierzył mnie wzrokiem z niezadowoleniem ,ale poddał się mojej woli i posłusznie opuścił pomieszczenie ,w którym się znajdowałam.  Gdy drzwi się zamknęły spojrzałam w winne oczy mężczyzny ,a on jak gdyby nigdy nic wskoczył na moje łóżko i nachylił się nade mną.

-Spałaś tak długo ,że zacząłem się martwić ,że jednak nie zdałaś próby i zapadłaś w tysiącletni sen.- chłopak zaśmiał się cicho pod nosem ,a następnie poprawił dłonią niesforny kosmyk moich włosów ,który opadł mi na twarz. 

-O czym ty mówisz? -odezwałam się po dłuższej ciszy ,wciąż zachrypniętym głosem-Kim ty jesteś?-praktycznie wyszeptałam  i spojrzałam głęboko w oczy mężczyzny.

-Mówię o tym ,że wczoraj wytrzymałaś próbę umysłu ,gdy siedem demonów przejęło twoją naturę. To było takie niebezpieczne ,a jednocześnie takie pociągające...to jak twoje ciało współgrało z demonami, które panowały nad twoim umysłem nad twoją mową nad tym wszystkim.  Kim ja jestem? Jestem księciem zła, niesprawiedliwości i potępienia...Jestem Mastema przecież wiesz to Pandoro.- spojrzałam na niego i znowu poczułam ukłucie w sercu tym razem było ono mocne i trwało przez dłuższą chwilę .

-Mój Mastema jest smokiem.- powiedziałam po chwili i odepchnęłam mężczyznę ,który po tym geście zszedł z łóżka w milczeniu. Spojrzał na mnie przez ramie stojąc do mnie plecami ,a następnie ujrzałam coś niezwykłego ,chłopak przemienił się w wielkiego drapieżnego kota .

Kot się odwrócił w moją stronę i ryknął, a ja usiadłam ,chwyciłam za poduszkę i się za nią schowałam z nadzieją ,że kotek nie jest głodny. 

-Mastema ratunku-pomyślałam i poczułam jak moje łóżko się ugina pod czyimś ciężarem.

-Pandoro.- poczułam dłoń na swojej kostce i wolnym ruchem  odsunęłam poduszkę z twarzy , zobaczyłam ponownie chłopaka o białych włosach .-nigdy bym cię nie skrzywdził  nigdy nie pozwolę ,aby ktoś to zrobił. Nie mogę zmienić się tu w smoka ,którego tak łapczywie pragniesz teraz zobaczyć ,bo rozwaliłbym cały zamek.- chłopak się zaśmiał- wiem ,że nadal mi nie wierzysz , więc zróbmy tak podam ci swoją dłoń a ty za nią mocno chwycisz i nie puścisz.-spojrzał na mnie i wyciągnął dłoń ,a ja nie wiedzieć czemu chwyciłam za nią i zobaczyłam mój chrzest ,Masteme i nagle znalazłam się  w czarnym pomieszczeniu ze smoczym jajem na środku, ale to niebyło najdziwniejsze w tej wizji była również kobieta stała obok jaja i mówiła coś niezrozumiale, postanowiłam podejść bliżej niej ,aby móc zrozumieć cokolwiek.  Gdy stałam jakiś metr od niej zaczęłam rozumieć słowa ,używała języka starowiedźmiańskiego  był to język praktycznie zapomniany ,ale ja go znałam.


- Mastema zmiennokształtny smok ,książę ciemności ,zła, potępienia i niesprawiedliwości  .Idealnie będzie pasował do królowej ,której duszę podarowała śmierć a życie sprowadziło na świat.  Pandora Mors Satanas to twoje przeznaczenie. - Kobieta zaczęła się śmiać histerycznym śmiechem ,a ja poczułam jak chłopak puszcza moją dłoń ,a ja wracam do żywych. Dopiero teraz zrozumiałam ,że przez ten cały czas praktycznie nie oddychałam, łapałam łapczywie powietrze do płuc i obserwowałam chłopka ,który spoglądał na mnie z czymś dziwnym w spojrzeniu, jakby oczekiwał na coś. 

Po tym jak mój oddech wrócił do normalności , rzuciłam się na białowłosego i mocno się w niego wtuliłam. - Przepraszam ,że ci nie wierzyłam.-łza poleciała mi po policzku ,gdy poczułam ,że Mastema kładzie swoją dłoń na moich plecach i mocno oddaje mój uścisk.

-Dlaczego mi od razu nie powiedziałeś...pokazałeś , że jesteś zmiennokształtny?-wyszeptałam mu do ucha ,a ten nic nie odpowiedział tylko wzmocnił uścisk jeszcze bardziej.

Byliśmy wtuleni w siebie jeszcze przez jakiś czas ,gdy do komnaty wszedł Elfrausz razem ze swoją rodziną ,urzędnikiem i Rubinem ,który od razu spojrzał z niezadowoleniem na mnie i Masteme.

-Witaj! Pandeczko- odkleiłam się od Mastemy i wstałam z łóżka, wciąż byłam ubrana w białą suknie ,ale tym razem zdobiła ją moja krew.

-Jak ty się zwracasz do królowej Pandory?- zapytała królowa Emina swojego młodszego syna ,a on na to tylko przewrócił oczami.- Wybacz za mojego syna i przyjmij podziękowania za uratowanie mojego syna.- Emina podeszła do mnie i uścisnęła. Nie lubię się przytulać...nie lubię się przytulać do istot innych niż Mastema. 

-Pandoro ,wczorajszy dzień był ciężki dla wszystkich. Ocaliłaś moją rodzinę przed zagładą  i moje królestwo. Mój kraj jest teraz twoim domem , nieważne co by się nie działo zawsze znajdziesz tu schronienie.- powiedział Elfrausz z uznaniem.- Czy nadal chcesz podpisać sojusz z moim królestwem? -nastała cisza ,której niemiałam zamiaru za szybko przerywać. 

Emina spoglądała to na mnie to na swojego męża, aż w końcu postanowiłam się zlitować.

-Tak ,chce podpisania sojuszu ,ale pod jednym warunkiem.

-Jaki stawiasz warunek?-zapytał Elfrausz

-Podpiszemy go w tym momencie.-zobaczyłam błysk w oku Elfrausza ,który skinął głową i coś powiedział do urzędnika stojącego obok niego ,ten od razu gdzieś wyszedł . 

Urzędnik wrócił z dokumentem w dłoniach i położył na złotym stole ,który stał koło drzwi. Elfrausz zaprosił mnie koło niego gestem dłoni ,a ja podeszłam stanęłam. Urzędnik zaczął czytać reguły sojuszu i tuż po tym jak skończył ,chwyciłam za pióro ,które stało w atramencie po mojej prawej stronie, złożyłam podpis ,a zaraz za mną zrobił to też Elfrausz. Teraz niema już odwrotu.

WIEDŹMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz