-Królestwo jest moje .To ja jestem Panem i nikt mi tego nie odbierze już nigdy. Marianne była głupia ,że dała się zabić za dziecko, które nawet nie starało się mnie powstrzymać.- widzę mężczyznę ,który siada na moim tronie. Wszystko jest zniszczone ,od witraży po dywany. Całe królestwo płonie żywym ogniem. Do sali tronowej wchodzi młody chłopak ,który kłania się przed moim ojcem.- Panie.-przerwa.-Znaleźliśmy pańską córkę.- facet wstaję z tronu i gestem dłoni każe kontynuować.- Pandora znajduje się w królestwie Elfratycznym.- młody chłopak akcentuje ostatnie słowo. Obserwuję jak wzrok Adolphusa kipi gniewem. -Jak zwykle Elfrausz .-cmoka z niezadowolenia.- Przyszykuj armię złożymy wizytę mojemu dawnemu przyjacielowi.- w jego głosie słychać pogardę. Chłopak przytakuję swojemu Panu i wychodzi. -Czas zakończyć to co się zaczęło II dekady temu.
Budzę się cała mokra ,trzymam kurczowo kołdrę.-Już dobrze. Jestem tu.- te słowa działają na mnie jak lekarstwo , puszczam pomału kołdrę i odwracam głowę w kierunku czarnowłosego chłopaka który w tym momencie kładzie swoją dłoń na moją.- Co się stało Pnadeczko? Miałaś zły sen?-pyta widocznie przejęty moją osobą. Od razu przypominam sobie wszystko .Wstaję czym prędzej z łóżka i niemalże biegnę w kierunku drzwi ,słyszę ,że Narusi powtarza to co ja. -Pandoro powiedz mi co się dzieję. Proszę.- dogania mnie i kładzie dłoń na moim ramieniu. Popadam w obłęd chwytam się za głowę , szarpię swoje włosy i powtarzam pod nosem ''on tu idzie. on zniszczy. on zły, gorszy niż diabeł " mój oddech jest nieregularny , moje nogi drżą coraz bardziej, serce mi kołaczę ,zalewa mnie pot. Dochodzę do ściany opieram się o nią i zsuwam na ziemię, zamykam oczy w nadziei ,że mrok ,który mnie przytłacza odejdzie ,ale on tego nie robi, zamiast tego powiększa się coraz bardziej. Czuję ,że ktoś mnie do siebie przyciąga ,jestem w czyiś ramionach.-Spokojnie jesteśmy w tym razem.-chcę w to wierzyć ,ale czy mogę. Ja już nic nie wiem.- Pamiętasz jak byliśmy dziećmi.-przerwa.-pomogłaś mi przestać się bać, teraz ja pomogę tobie. Oddychaj razem ze mną.-głos osoby ucicha i pojawia się tylko odgłos wdychania i wydychania powietrza. Staram się powtarzać za tą osobą.- Świetnie ci idzie.- Ktoś gładzi moją głowę ręką. Otwieram oczy i widzę Narusi ,który patrzy na mnie z troską.-Co się tu dzieję .Nie dotykaj jej.- słyszę głos ,który sprawia ,że łzy ściekają po moim policzku. Czarnowłosy poczuł łzę ,która ściekła na jego ubranie i przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie.-Odejdź stąd.-mówi Narcissus z zaciśniętą szczęką. Już wiem ,że tymi słowami zapalił kolejny płomień tym razem w Mastemie. Spoglądam w stronę czerwonookiego ,który zaciska dłonie w pięści. Nieoczekiwanie mój język dostaję sił.-Zostaw mnie Mastema. -patrzy na mnie i niedowierza ,chce coś powiedzieć widzę to ,ale go wyprzedam.-Krzywdzisz mnie słowami i czynami ,a teraz myślisz ,że skoro zrobiłeś coś dobrego to pozwolę ci tak po prostu wrócić?-otwiera usta ,ale to było pytanie retoryczne ,więc nie daję mu okazji ,aby odpowiedział.- Dziękuję ,że uratowałeś księżniczkę z wieży, ale ona sama poradzi sobie dalej. -śmiech Narusi roznosi się po korytarzu ,a Matema stoi jak słup soli i wpatruję się we mnie. -Ja jestem twój a ty moja na zawsze ,tak?-pyta i nie czaka na odpowiedź ,przemienia się w ptaka i rozbija szybę ,wydostając się z murów zamku.- Jestem z ciebie dumny.- dostaję całusa w skroń. Moje dłonie się trzęsą.-Muszę znaleźć twojego ojca. Próbuje się wydostać z uścisku ,ale moje ciało jest za słabe. -Spokojnie zaniosę cię do niego. -Narcissus wstaje i bierze mnie w swe dłonie, idzie ze mną przez korytarz ,a następnie nakazuję otworzyć komuś drzwi. -Co się stało?-słyszę głos Elfrausza i krzesło ,które szura po ziemi. Czarnowłosy stawia mnie na nogi w dalszym ciągu mnie podtrzymując. -Miałam wizję .-mój oddech znowu przyśpiesza.-Spokojnie.-cichy szept dostaję się do mojego ucha.-Mój ojciec szykuję armię ,chcę cię zabić. On chcę zabić wszystkich. - mówię szybko, nie dbając o wymowę. Elfrausz podchodzi do jednego ze strażników i szepcze mu coś na ucho. Po czym zbliża się do mnie i Narusi i bierze nas w uścisk. -Nie byłem dobrym synem swojego ojca ,łamałem każdy zakaz i robiłem rzeczy nieodpowiedzialne . Nie jestem dobrym ojcem ,ponieważ nigdy nie zapewniłem moim synom godnego domu. Nie ochroniłem kobiety ,którą kochałem, ponieważ spóźniłem się. Jest już za późno na bycie dobrym synem ,ojcem, mężczyzną i słowo przepraszam nic nie zmieni, bo to czyny nas tworzą. Teraz nadszedł nowy czas ,postaram się być lepszym. Nie pozwolę skrzywdzić swojej rodziny. -czuję ukłucie w swoim sercu i wychodzę z uścisku , przyglądam się rodzinie ,spoglądam na Narusi ,który nad czymś myśli .-Masz rację jesteś okropnym ojcem.-uśmiech wchodzi na jego twarz i nawet elf taki jak Elfrausz teraz się uśmiecha. Jednakże piękne chwilę nie trwają wiecznie. -Królu Elfrauszu oni już tu są.
CZYTASZ
WIEDŹMA
FantasyPandora Mors Satanas jest królową oraz strażniczką smoczej góry na wyspie sześciu królestw, na której już od dawna są toczone liczne wojny między królestwami . Czy sojusznik pojawiający się z dnia na dzień będzie miał dobre intencje? Dlaczego na w...