#20 Cisza

6 0 0
                                    


Mastema


Nie odzywa się do mnie. Nie patrzy na mnie Nie dotyka mnie.  Dlaczego ona to robi? 

Zmieniła swoją komnatę zostawiając mnie samego w tej starej. W tej, która pachnie wiśniami ,cynamonem i gorzką czekoladą. Przeniosła się na drugi koniec zamku do komnaty ,która była zimna i ciemna.   Co ja zrobiłem? Wpatruję się w dłonie klęcząc na środku pokoju zamiast walczyć o każde nawet to najmniejsze spojrzenie, powinienem walczyć o każdy jej oddech i mruk niezadowolenia  ,gdy znowu słyszy ,że idę ,powinienem walczyć o najmniejsze otarcie jej dłoni. 

-Co ty wyprawiasz?-zapytał chrapliwy, niski  głos zza moich pleców.- Jesteś księciem zła ,a rozczulasz się nad sobą?-usłyszałem śmiech ,a gniew w moich żyłach zaczął pulsować. -Czego chcesz?-zapytałem doskonale wiedząc kto znajduje się za moimi plecami. -Grzeczniej.-wycedził z niezadowoleniem Amon. Podniosłem się na pełne nogi i odwróciłem w stronę hybrydy węża i chupacabry. -Czego chcesz jaśniepanie?-drwiący uśmiech zagościł na mojej twarzy. Amon nie wytrzymał ,szybkim tempem zbliżył się do mnie. -Nasz Pan miał rację ,trzeba cię trochę nastawić na właściwe tory. Zacznę od niej.-nie zakodowałem od razu co się dzieje ,usłyszałem trzask drzwi. Pandora. Wybiegłem czym prędzej z komnaty i zacząłem biec. Korytarze wydawały się nagle bardzo długie i kręte .Czy one zawsze takie były? Mój oddech był już bardzo nieregularny  ,ale dalej biegłem. Nie mogę się teraz poddać. Duże złote drzwi zabłysły przed moimi oczami .Moją uwagę jednak bardziej przykuło to ,że on też to zrobił właśnie wchodził do jej komnaty.  Krzyk ,który wyszedł z jej ust przeszył moje ciało. Przyśpieszyłem. Byłem pod drzwiami ,do moich uszu dostał się dźwięk  uderzającego ciała o ścianę. Pchnąłem drzwi ,które z impetem uderzyły o ścianę i zamarłem. Amon leżał skulony pod  ścianą ,a Pandora nad nim górowała. Jej alabastrowa cera poszarzała ,źrenice  miała czarne jak smoła ,usta były w nienaturalnym uśmiechu ,a ciało jakby zrobiło się bardzo kościste. Nie przypominała już mojego Motylka .Kobieta się śmiała, magia w niej wrzała i wydostawała się na zewnątrz przez jej ciało tworząc czerwoną mgłę, która oplatała w tym momencie już całe pomieszczenie. Białowłosa przeniosła na mnie spojrzenie ,głośny i straszny  śmiech rozbrzmiał w zimnych murach komnaty. 

-KLĘKAJ-powiedziała tym demonicznym głosem, ale wiedziałem ,że żaden z demonów nie dostał się do jej umysłu.-NO JUŻ. WZYWAJ TEGO SWOJEGO PANA. CZEKAM NA KOLEJNĄ PRÓBĘ. BĘDZIESZ WOLNY.-zaśmiała się szyderczo, a ja poczułem jak kamień po raz kolejny się kruszy w mojej klatce piersiowej. Ona wiedziała.-ZNISZCZĘ CIĘ TAK JAK ZNISZCZYŁAM JEGO.- wskazała dłonią na demona ,który wtargnął do jej pokoju. Amon ,który był najpotężniejszym demonem nie mógł walczyć. Co ona mu zrobiła? Skąd miała tyle magii, aby pozbawić demona sił? -JESTEŚ MÓJ I TAK JAK DO WSZYSTKICH PRZYJDĘ PO CIEBIE. NIE POZWOLĘ CI ZDJĄĆ KLĄTWY. NIE SKRZYWDZISZ MOJEJ DUSZY- po tych słowach z jej ust wyszedł szyderczy śmiech ,a ciało zaczęło tańczyć. Moje myśli zaczęły tańczyć razem z nią ,znałem ten taniec...taniec śmierci.  

Śmierć we własnej osobie. Dlaczego jest w ciele Pand... Śmierć jej duszę podarowała. Klątwa nigdy nie zostanie ze mnie zdjęta. Może to i lepiej czyny, których się dokonałem są niewybaczalne.  Wpatrywałem się dalej na tańczącą kobietę ,wiem już jak wygląda śmierć ,jak się rusza i jak się nazywa. Pandora Mors Satanas.  Za moją białowłosą pojawił się cień  osoby ,która miała na sobie pelerynę ,a w ręku trzymała sierp.  -Pandoro, proszę.-wyszeptałem pod nosem. Stanęła w miejscu głowa zaczęła jej drgać ,a ciało w dziwny sposób zaczęło się wykrzywiać. Cień ze ściany znikł.  -Odejdź.-głos mojego motylka wrócił, a ja poczułem szczęście? -Odejdź. Odejdź. Odejdź. Odejdź. Odejdź.-powtarzała w kółko to słowo ,a po kamieniu w tym momencie już nic nie zostało.-Dobrze ,wyjdzie do komnaty.-przerwałem na chwilę ,gdy zdałem sobie sprawę z tego ,że łamie mi się głos ,a przecież jestem księciem zła taka sytuacja jest niedopuszczalna. -Nie, odejdź z mojego królestwa.-zastygłem na te słowa.-Co powiedziałaś?-zapytałem ,aby się upewnić ,że się nie przesłyszałem. Białowłosa się odwróciła ,jakby nigdy  nic się nie stało, jej ciało wróciło do normy.-Odejdź z mojego królestwa. To jest twoja kara .-powiedziała bez grama emocji. Wskazała palcem na drzwi ,a ja wyszedłem.


Idąc korytarzami w głowie miałem tylko jedno pytanie. Czy będzie mnie chciała jeszcze kiedyś zobaczyć?  

Opuściłem zamek. Przeszedłem przemianę i odleciałem od ziemi  w postaci smoka okrążając wierzę i wydając głośny ryk. Nie poddam się. Obiecuję. 

WIEDŹMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz