#17 Adolphus

12 0 0
                                    


 Zasnęłam w ramionach chłopaka ,ale gdy się obudziłam byłam sama. -Mastema?-zapytałam z myślą o tym ,że poszedł do łazienki ,ale odpowiedziała mi tylko cisza. Usiadłam nadal lekko zaspana, przeciągnęłam się i ziewnęłam. Odwróciłam głowę w prawo i ujrzałam list ,na którym leżał klucz . Ten sam klucz ,który wręczył mi Elfrausz. Wyciągnęłam dłoń w kierunku szafki nocnej i chwyciłam list ,a następnie go otworzyłam. Moje oczy momentalnie zalały się łzami ,a ciało zaczęło drżeć.

Musiałem


Mastema


-Co musiałeś? Co musiałeś ? Co musiałeś?! Co musiałeś?! Co musiałeś?! Co musiałeś?!-zaczęłam krzyczeć- Miałeś być na zawsze! - rozerwałam list i rzuciłam jego podarte fragmenty na podłogę ,a następnie wstałam i zaczęłam po nich deptać. Z moich ust wyszedł kolejny krzyk. Krzyk rozpaczy, gniewu, żalu.

-Wasza Wysokość ,wszystko w porządku? -usłyszałam niski głos zza drzwi i natychmiastowo ucichłam.-Tak. -odpowiedziałam krótko ,starając się brzmieć jak najbardziej poważnie. Zapanowała cisza ,a ja sobie przypomniałam o tym ,że dzisiaj jest pogrzeb.

-Z Miałam być gotowa na to co się stanie ,ale poległam ,bo pokochałam ciebie bardziej niż kocham siebie.-wyszeptałam pod nosem-Zaufałam księciu zła ,choć nie powinnam tego robić. Teraz jestem wściekła.-przerwałam na chwilę i wzięłam głęboki oddech.-Koniec.-przetarłam mokre oczy i zaczęłam kierować się do wyjścia . Otworzyłam drzwi ,zobaczyłam dwóch strażników i zaczęłam podążać z nimi do sali tronowej ,którą musiałam przyszykować do pogrzebu.  Gdy byliśmy już koło  sali ,machnęłam dłonią i użyłam magii do otwarcia drzwi. Za moim tronem utworzył się okrągły  witraż, który  przedstawiał mnie oraz mojego towarzysza. Dwunasta królowa rodu wiedźm.     

-Wasza Wysokość.- usłyszałam  damski głos i spojrzałam przez ramię. Sasha.- Słucham?-zapytałam z obojętnością w głosie -Przyniosłam róże. Astrid powiedziała ,że przydadzą się na pogrzeb.-kobieta podeszła do mnie z koszem  róż .-Gdzie mam go położyć?-wskazałam jej miejsce przy prawej ścianie.-Moi ludzie zaraz przyniosą resztę róż czy w czymś jeszcze mogę ci pomóc najjaśniejsza?-spojrzałam na dziewczynę.-Przyszykuj armię do oficjalnego wprowadzenia trumny.-przerwałam na chwilę.-Wszystko ma być idealnie.

-Tak jest.-powiedziała ,a następnie zaczęła kierować się do wyjścia ,po drodze wyminęła  kilku strażników z różami w dłoniach.  Podeszłam do tronu i na nim usiadłam ,zamknęłam oczy 


-Mów babo-powiedział wysoki mężczyzna ,włosy miał spięte w niskiego kucyka  ,jego twarz zdobił delikatny zarost . Wzrok faceta  był szczęśliwy i skierowany na starą kobietę ,stojącą przed nim.  -Mów ,bo jestem ciekaw. Chcę wiedzieć wszystko.-powiedział z fascynacją w głosie i spojrzał na prawo ,gdzie siedziała kobieta. Moja matka. - Adolphus.-powiedziała Marianne  rozbawiona zachowaniem mężczyzny.  Mężczyzna ucichł . -Królowo ,Królu  zajrzałam w przyszłość i ujrzałam dwie różyczki.- mężczyzna wstał z tronu i zaczął okazywać swoją radość ,skacząc z nogi na nogę i krzycząc w dłonie.- Starsza z córek będzie piękna, mądra, bystra i dobra ,mężczyźni będą walczyć o jej serce.-król znienacka uklęknął i zaczął dziękować jego żona spojrzała na niego ,a następnie na starszą kobietę .-A młodsza  z córek?-zapytała niepewnie. Baba spojrzała na moją matkę.-Młodsza ,obdarzona mocą nieskończoności  zapragnie władzy i zabiję każdego ,kto stanie jej na drodze.-Adolphus wstał z podłogi rozwścieczony słowami baby, zupełnie jakby zapomniał o tym ,że chwilę temu był najszczęśliwszą istotą w krainie.  -Jak śmiesz głosić takie rzeczy w moim królestwie .-wskazał na nią palcem.-Zabierzcie ją stąd i spalcie.-strażnicy natychmiastowo podeszli do kobiety.- Stójcie!-wykrzyczała królowa , a król momentalnie odwrócił się w jej stronę i nakierował jej na szyję srebrne ostrze.


-Wasza Wysokość!-usłyszałam krzyki.-Pomóżcie naszej pani!- poczułam upadek z wysokości ,walnęłam głową o coś .Starałam się rozchylić powieki ,ale nie mogłam. Poczułam na swoim ciele dłonie  ,przeniosły mnie na coś miękkiego na jakiś materiał ,unieśli mnie i zaczęli gdzieś iść. -Idź po lekarza!-nakazał damski głos. Usłyszałam otwieranie drzwi.- Co się stało?

A później  była już tylko ciemność oświetlana przez kobietę z białymi jak śnieg skrzydłami i głosem , który brzmiał jak głos mojej matki.

-Pandoro ,trzymasz wszystkie klucze.-kobieta zaczęła odlatywać ,a ja poczułam pustkę .-Nie opuszczaj mnie! Błagam! Nie chcę znów być  sama.-upadłam na kolana i złożyłam dłonie.-Błagam! -łzy spływały po moich policzkach. Poczułam silne ramiona oplatające mnie i zapach spalenizny.-Nigdy nie zostaniesz sama. Jestem twój a ty moja.-głos białowłosego wkradł się do mojego ucha. Uwolniłam się z uścisku i wstałam.-Zostawiłeś mnie.-powiedziałam roztrzęsionym głosem.-Mogłam się spodziewać ,że to zrobisz. Powiedziałeś ,że zawsze przy mnie będz...-nie było dane mi dokończyć.-Obiecałem i jestem. Musiałem odejść ,bo nie mogę pozwolić ,żebyś krzywdziła siebie ,aby mnie chronić.-przerwał na moment i chwycił swoją dłonią moją twarz ,swoimi kciukami przetarł moje łzy.-Mój motylek.-uśmiechnął się delikatnie, a następnie wskazał na coś palcem ,obróciłam się i zobaczyłam różę na środku niczego.-Leć do swojego kwiatu.-popchnął mnie delikatnie w jego stronę , a ja nie wiedząc czemu zaczęłam iść w kierunku róży ,gdy byłam już koło niej ukucnęłam i podniosłam ją. Obudziłam się ,usiadłam i wzięłam parę głębokich oddechów.

-Wasza Wysokość! Co się stało?-zapytał lekarz.-pokiwałam głową w prawo i w lewo. Na około mojego łóżka stało mnóstwo strażników i Sasha. -Jak się tu znalazłam?- Sasha zaczęła tłumaczyć ,że zobaczyła mnie lewitującą nad tronem i bełkoczącą  coś niewyraźnie pod nosem. Opowiedziała tez o moim upadku i o tym jak strażnicy zanieśli mnie na noszach do komnaty.

-Czy możecie stąd wyjść? Macie sporo obowiązków przed pogrzebem ,czas was goni.

-Wasza Wysokość, jesteś osłabiona nie powinnaś wychodzić z łóżka.

-Czuję się świetnie.-podniosłam się szybkim ruchem na nogi i podeszłam do kufra .Wyciągnęłam z niego czarną sukienkę. -Wybaczcie pójdę się ubrać za godzinę wszystko ma być gotowe. -wszyscy zaczęli kierować się do wyjścia ,a ja weszłam do łazienki i ubrałam prostą sukienkę .Nie była ona w królewskim stylu ,wręcz przeciwnie biła od niej bieda.  Włosy upięłam w zwykłego koka.  -Wybacz Rubinie.-wyszeptałam do swojego odbicia w lustrze, a następnie opuściłam łazienkę. Podeszłam do toaletki , na której znajdowała się moja korona. Ułożyłam ją na mojej głowie. -Jestem gotowa.-odwróciłam się i zaczęłam się kierować prosto do sali tronowej.


Pogrzeb trwał bardzo długi czas ,każdy kto przyszedł pragnął wygłosić mowę pożegnalną dla zmarłego .Nie protestowałam wiedziałam ,że Rubin był ceniony i lubiany w królestwie. Chłopak został pochowany przy grobie Karla Odważnego ,który był generałem za panowania  dziewiątej królowej z rodu. 

Po wszystkim wróciłam do swojej komnaty i wyjrzałam przez okno. Astrid siedziała nadal przy grobie Rubina i płakała.  -Przepraszam.-wyszeptałam ,a następnie się położyłam do łóżka i poszłam spać. 


WIEDŹMAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz