Zasnęłam w ramionach chłopaka ,ale gdy się obudziłam byłam sama. -Mastema?-zapytałam z myślą o tym ,że poszedł do łazienki ,ale odpowiedziała mi tylko cisza. Usiadłam nadal lekko zaspana, przeciągnęłam się i ziewnęłam. Odwróciłam głowę w prawo i ujrzałam list ,na którym leżał klucz . Ten sam klucz ,który wręczył mi Elfrausz. Wyciągnęłam dłoń w kierunku szafki nocnej i chwyciłam list ,a następnie go otworzyłam. Moje oczy momentalnie zalały się łzami ,a ciało zaczęło drżeć.
Musiałem
Mastema
-Co musiałeś? Co musiałeś ? Co musiałeś?! Co musiałeś?! Co musiałeś?! Co musiałeś?!-zaczęłam krzyczeć- Miałeś być na zawsze! - rozerwałam list i rzuciłam jego podarte fragmenty na podłogę ,a następnie wstałam i zaczęłam po nich deptać. Z moich ust wyszedł kolejny krzyk. Krzyk rozpaczy, gniewu, żalu.
-Wasza Wysokość ,wszystko w porządku? -usłyszałam niski głos zza drzwi i natychmiastowo ucichłam.-Tak. -odpowiedziałam krótko ,starając się brzmieć jak najbardziej poważnie. Zapanowała cisza ,a ja sobie przypomniałam o tym ,że dzisiaj jest pogrzeb.
-Z Miałam być gotowa na to co się stanie ,ale poległam ,bo pokochałam ciebie bardziej niż kocham siebie.-wyszeptałam pod nosem-Zaufałam księciu zła ,choć nie powinnam tego robić. Teraz jestem wściekła.-przerwałam na chwilę i wzięłam głęboki oddech.-Koniec.-przetarłam mokre oczy i zaczęłam kierować się do wyjścia . Otworzyłam drzwi ,zobaczyłam dwóch strażników i zaczęłam podążać z nimi do sali tronowej ,którą musiałam przyszykować do pogrzebu. Gdy byliśmy już koło sali ,machnęłam dłonią i użyłam magii do otwarcia drzwi. Za moim tronem utworzył się okrągły witraż, który przedstawiał mnie oraz mojego towarzysza. Dwunasta królowa rodu wiedźm.
-Wasza Wysokość.- usłyszałam damski głos i spojrzałam przez ramię. Sasha.- Słucham?-zapytałam z obojętnością w głosie -Przyniosłam róże. Astrid powiedziała ,że przydadzą się na pogrzeb.-kobieta podeszła do mnie z koszem róż .-Gdzie mam go położyć?-wskazałam jej miejsce przy prawej ścianie.-Moi ludzie zaraz przyniosą resztę róż czy w czymś jeszcze mogę ci pomóc najjaśniejsza?-spojrzałam na dziewczynę.-Przyszykuj armię do oficjalnego wprowadzenia trumny.-przerwałam na chwilę.-Wszystko ma być idealnie.
-Tak jest.-powiedziała ,a następnie zaczęła kierować się do wyjścia ,po drodze wyminęła kilku strażników z różami w dłoniach. Podeszłam do tronu i na nim usiadłam ,zamknęłam oczy
-Mów babo-powiedział wysoki mężczyzna ,włosy miał spięte w niskiego kucyka ,jego twarz zdobił delikatny zarost . Wzrok faceta był szczęśliwy i skierowany na starą kobietę ,stojącą przed nim. -Mów ,bo jestem ciekaw. Chcę wiedzieć wszystko.-powiedział z fascynacją w głosie i spojrzał na prawo ,gdzie siedziała kobieta. Moja matka. - Adolphus.-powiedziała Marianne rozbawiona zachowaniem mężczyzny. Mężczyzna ucichł . -Królowo ,Królu zajrzałam w przyszłość i ujrzałam dwie różyczki.- mężczyzna wstał z tronu i zaczął okazywać swoją radość ,skacząc z nogi na nogę i krzycząc w dłonie.- Starsza z córek będzie piękna, mądra, bystra i dobra ,mężczyźni będą walczyć o jej serce.-król znienacka uklęknął i zaczął dziękować jego żona spojrzała na niego ,a następnie na starszą kobietę .-A młodsza z córek?-zapytała niepewnie. Baba spojrzała na moją matkę.-Młodsza ,obdarzona mocą nieskończoności zapragnie władzy i zabiję każdego ,kto stanie jej na drodze.-Adolphus wstał z podłogi rozwścieczony słowami baby, zupełnie jakby zapomniał o tym ,że chwilę temu był najszczęśliwszą istotą w krainie. -Jak śmiesz głosić takie rzeczy w moim królestwie .-wskazał na nią palcem.-Zabierzcie ją stąd i spalcie.-strażnicy natychmiastowo podeszli do kobiety.- Stójcie!-wykrzyczała królowa , a król momentalnie odwrócił się w jej stronę i nakierował jej na szyję srebrne ostrze.
-Wasza Wysokość!-usłyszałam krzyki.-Pomóżcie naszej pani!- poczułam upadek z wysokości ,walnęłam głową o coś .Starałam się rozchylić powieki ,ale nie mogłam. Poczułam na swoim ciele dłonie ,przeniosły mnie na coś miękkiego na jakiś materiał ,unieśli mnie i zaczęli gdzieś iść. -Idź po lekarza!-nakazał damski głos. Usłyszałam otwieranie drzwi.- Co się stało?
A później była już tylko ciemność oświetlana przez kobietę z białymi jak śnieg skrzydłami i głosem , który brzmiał jak głos mojej matki.
-Pandoro ,trzymasz wszystkie klucze.-kobieta zaczęła odlatywać ,a ja poczułam pustkę .-Nie opuszczaj mnie! Błagam! Nie chcę znów być sama.-upadłam na kolana i złożyłam dłonie.-Błagam! -łzy spływały po moich policzkach. Poczułam silne ramiona oplatające mnie i zapach spalenizny.-Nigdy nie zostaniesz sama. Jestem twój a ty moja.-głos białowłosego wkradł się do mojego ucha. Uwolniłam się z uścisku i wstałam.-Zostawiłeś mnie.-powiedziałam roztrzęsionym głosem.-Mogłam się spodziewać ,że to zrobisz. Powiedziałeś ,że zawsze przy mnie będz...-nie było dane mi dokończyć.-Obiecałem i jestem. Musiałem odejść ,bo nie mogę pozwolić ,żebyś krzywdziła siebie ,aby mnie chronić.-przerwał na moment i chwycił swoją dłonią moją twarz ,swoimi kciukami przetarł moje łzy.-Mój motylek.-uśmiechnął się delikatnie, a następnie wskazał na coś palcem ,obróciłam się i zobaczyłam różę na środku niczego.-Leć do swojego kwiatu.-popchnął mnie delikatnie w jego stronę , a ja nie wiedząc czemu zaczęłam iść w kierunku róży ,gdy byłam już koło niej ukucnęłam i podniosłam ją. Obudziłam się ,usiadłam i wzięłam parę głębokich oddechów.
-Wasza Wysokość! Co się stało?-zapytał lekarz.-pokiwałam głową w prawo i w lewo. Na około mojego łóżka stało mnóstwo strażników i Sasha. -Jak się tu znalazłam?- Sasha zaczęła tłumaczyć ,że zobaczyła mnie lewitującą nad tronem i bełkoczącą coś niewyraźnie pod nosem. Opowiedziała tez o moim upadku i o tym jak strażnicy zanieśli mnie na noszach do komnaty.
-Czy możecie stąd wyjść? Macie sporo obowiązków przed pogrzebem ,czas was goni.
-Wasza Wysokość, jesteś osłabiona nie powinnaś wychodzić z łóżka.
-Czuję się świetnie.-podniosłam się szybkim ruchem na nogi i podeszłam do kufra .Wyciągnęłam z niego czarną sukienkę. -Wybaczcie pójdę się ubrać za godzinę wszystko ma być gotowe. -wszyscy zaczęli kierować się do wyjścia ,a ja weszłam do łazienki i ubrałam prostą sukienkę .Nie była ona w królewskim stylu ,wręcz przeciwnie biła od niej bieda. Włosy upięłam w zwykłego koka. -Wybacz Rubinie.-wyszeptałam do swojego odbicia w lustrze, a następnie opuściłam łazienkę. Podeszłam do toaletki , na której znajdowała się moja korona. Ułożyłam ją na mojej głowie. -Jestem gotowa.-odwróciłam się i zaczęłam się kierować prosto do sali tronowej.
Pogrzeb trwał bardzo długi czas ,każdy kto przyszedł pragnął wygłosić mowę pożegnalną dla zmarłego .Nie protestowałam wiedziałam ,że Rubin był ceniony i lubiany w królestwie. Chłopak został pochowany przy grobie Karla Odważnego ,który był generałem za panowania dziewiątej królowej z rodu.
Po wszystkim wróciłam do swojej komnaty i wyjrzałam przez okno. Astrid siedziała nadal przy grobie Rubina i płakała. -Przepraszam.-wyszeptałam ,a następnie się położyłam do łóżka i poszłam spać.
CZYTASZ
WIEDŹMA
FantasiaPandora Mors Satanas jest królową oraz strażniczką smoczej góry na wyspie sześciu królestw, na której już od dawna są toczone liczne wojny między królestwami . Czy sojusznik pojawiający się z dnia na dzień będzie miał dobre intencje? Dlaczego na w...