Maja / Serena
Tyle się stało i to w ciągu niecałych dwóch dni. Moja rodzina okazała się nią nie być, a przystojny mężczyzna którego uratowałam nocą w parku jest moim bratem. Gdyby ktoś mi o tym powiedział kilka dni temu to roześmiała bym mu się w twarz. Przecież takie rzeczy dzieją się w filmach i książkach, a nie w realnym życiu. Lekarz powiedział że Salvatore może wyjść ze szpitala za dwa dni. To dość szybko, chciałabym aby porządnie się wykurował. Na dodatek mój telefon zaczął dzwonić, dzwoniła mama i tata na zmianę. Dzwonił nawet Daniel, ale z nim to już w ogóle nie chciałam rozmawiać. Miłym zaskoczeniem było dla mnie kiedy pan Ugo, to znaczy tata przyniósł mi nowe ubrania. Prysznic różnież był mi potrzebny, mogłam co nie co na spokojnie przemyśleć.
Po prysznicu wróciłam do pokoju, rozmawialiśmy z Salvatore i tatą. Nie chciałem im mówić co robiłam w parku o takiej porze. Poza tym szpital to nie miejsce na takie rozmowy. Dowiedziałam się za to że nasza mama też jeździła na łyżwach, chociaż nie zawodowo. Ja z początku też jeździłam z samej pasji, dopóki moja matka nie zauważyła w tym korzyści. I musiałam przyznać że moja miłość do łyżwiarstwa malała z każdym treningiem i zawodami. Nie chciałem na razie o tym myśleć, chciałam poznać rodzinę.
- a powiedzcie mi kim był ten Paolo? - zapytałam niedługo później jak tata wrócił z jedzeniem na wynos.
- Paolo jest waszym kuzynem skarbie - odparł tata - jest synem mojego młodszego brata, niedługo go poznasz. - dodał na co tylko pokiwałam głową.
- mam jeszcze jakieś rodzeństwo? - spytałam po dłuższej chwili. Spojrzałam na tatę, a po chwili na brata siedzieli cicho.
- tak mamy jeszcze brata, jest młodszy od ciebie. - młodszy ode mnie... Pomyślałam.
- skarbie widzę jak myślisz. - odezwał się Salvatore. - on ma inną matkę. - dodał, spojrzałam na tatę, który odłożył pudełko z jedzeniem i ciężko westchnął.
- córeczko chyba będziemy musieli poruszyć temat, z którym chciałem jeszcze poczekać aż lepiej się poznamy. - mówił powoli jakby się bał że zaraz ucieknę.
- spokojnie tato, chce wiedzieć wszystko. - odparłam chociaż trochę bałam się tego co mogę usłyszeć.
- widzisz waszą matkę pierwszy raz zobaczyłem dopiero przed ołtarzem. Aranżowane małżeństwa w naszym świecie to nic nowego. Ale miłość w takich związkach jest bardzo rzadka. Ale ja i Octavia pokochaliśmy się od razu, i waszą dwójka jest dowodem tej miłości. - przerwał na chwilę, widziałam jak oczy mu się zeszkliły. Wiesz przesunęłam się na łóżku bliżej niego i po prostu przytuliła. Obciął mnie mocno i mówił dalej. - wasza mama bardzo się załamała gdy cię porwano, wyrzucała sobie że nie była w stanie cię obronić. Wiedziałem jak bardzo kochała was oboje i na prawdę nie miałem i nadal nie mam pretensji że odebrała sobie życie z rozpaczy. Wy również nie powinniście. - jak to! Nigdy jej nie poznam. Czułam jak i mi zbierają się łzy w oczach. - Niestety obowiązki jakie na mnie ciążyły wymagały ode mnie ponownego ożenku. Olivia cóż dała mi syna, ale jakoś nigdy nie potrafiłam się przemóc aby chociaż spróbować ją pokochać. - dokończył, a ja nie wiedziałem co mam myśleć.
- a powiedz mi czym się zajmujecie, bo te aranżowane małżeństwo brzmi tak staro świecko. - powiedziałam nadal przytulając się do niego.
- no cóż rządzę jedna z wielu mafi skarbie. - o kurwa, a tego się nie spodziewałam! Pomyślałam, ale mimo to nie odsunęłam się od niego. - twój brat jest zabójcą na zlecenie jak i robi za egzekutora. Więc obowiązki po mnie przejmie Leonardo jeśli szczeniak się ogarnie. - Salvatore parskał śmiechem więc spojrzałam na niego, podnosząc się.
- cóż z nim nie tka? - zapytałam zwracając się do brata.
- owszem księżniczko - odparł wyciągając rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i w jedną chwilę leżałam przytulona do torsu brata. - ma już prawie siedemnaście lat, ja w jego wieku prowadziłem sam przesłuchania więźniów. A on robi się blady przy większej ilości krwi. - dodał.
- aha, a kiedy go poznam i jego matkę? Bo Poznań chyba że nie chcecie. - dodałam ciszej w końcu nie wiem co tata planuje.
- skarbie jak możesz tak mówić! - odparł ojciec dość ostro. - jesteś moją córką i twój dom jest tak gdzie nasz. - zrobiło mi się miło.
Gdy chciałem coś odpowiedzieć rozległ się alarm. Podniosłam się wystraszona. Nie przepadam za takimi dźwiękami. Ojciec od razu się podniósł z łóżka, po chwili widziałam jak wyjmuję broń za pasa. Jeden pistolet podał Salvatore, a drugi trzymał w dłoń. Wyszedł na korytarz, a ja nie wiedziałem co się dzieje. Na korytarzu było słychać krzyki i strzały? Salvatore wstał z łóżka, a ja razem z nim. Chwycił mnie za rękę i ustawił w kącie sali, spojrzałam na niego musiałam podnieść głowę go góry aby na niego spojrzeć. Trzymał dłoń ma moim policzku i patrzył mi w oczy.
- nie bój się maleńka, nie dam cię nikomu skrzywdzić. - mówiąc to pocałował mnie w czoło. - stój tu jak najciszej, nie zależnie od tego kto wejdzie do sali. - nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową.
- chce to usłyszeć, powiedz to. - dodał biorąc moja twarz w obie ręce.
- rozumiem. - powiedziałam tylko zza ściany dało się słyszeć coraz głośniejsze kroki.
- zuch dziewczynka. - powiedział i tym razem delikatnie pocałował mnie w lewy kąciki ust. - pamiętaj cicho i spokojnie. - cholera brat chyba nie powinien tak całować siostry prawda...
Chwilę później wrócił na łóżko udając że śpi. A ja próbowałam uspokoić oddech. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, ukucnełam bo klamka by we mnie uderzyła. Do sali wpadło dwóch ludzi, obaj byli ubrani na czarno. Mieli broń, na moje szczęście nie rozglądali się po sali. Zaczęłam się bać oni mierzyli do mojego brata.
- no w końcu udało się go znaleźć. - powiedział jeden z nim ze śmiechem.
- właśnie aż się wierzyć nie chce że poszło tak łatwo. - odpowiedział mu ten który sat za nim, a bliżej mnie. - dobra kończmy tą robotę. - dodał.
KURWA, KURWA!! Musze coś zrobić, Salvatore jest ranny choć nie wiem co potrafi, to wątpię aby w takim stanie dał sobie radę z dwoma. Myśl Mają, myśl!! I mnie olśniło, obok mnie stał metalowy stolik na kółkach. Na nim znajdowała się nerka i zapakowane narzędzia chirurgiczne. Najbardziej interesował mnie w tej chwili skalpel TAK! Powoli tak aby nie narobić hałasu sięgnęłam do tacki, kątem oka widziałam jak Salvatore na mnie patrzy. Na szczęście leży w takiej pozycji że ci dwaj nie wiedzą, że ma lekko otwarte oczy. Udało mi się wymacać skalpel chwytając go pewniej w dłoń. Ten pierwszy podszedł bliżej Salvatore, schował broń i wyjął nóż, a ten drugi zrobił podobnie schował broń i odpalił papierosa.
To moja szansa pomyślałam. Resztą stała się bardzo szybko. Salvatore zerwał się z łóżka mierząc do pierwszego typa. Ten zastygał w bezruchu podobnie jak ten bliżej mnie. Widziałem że powoli sięga po brań. Szybko wstałam i podeszłam do jednego z nich. To działo się tak szybko, uniosłam rękę ze skalpelem i urodziłam go dwa razy w plecy. Facet krzyknął i udał, a ja nadal stałam nad nim z uniesioną bronią. Po chwili zrobiło się zamieszanie, do pokoju wpadł tata a za nim chyba jego ludzie. Widziałem że obezwładnili napastników wyprowadzając ich mało delikatnie. Opuściłam skalpel na podłogę i zaczęłam ciężko oddychać. Zaatakowałam człowieka! Nie mogłam się uspokoić, aż poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Zamknęłam oczy, bojąc się je otworzyć.
- jesteś bardzo dzielna siostrzyczko. Jestem z ciebie dumny. - to Salvatore chciałam mu odpowiedzieć, ale nie byłam w stanie.
Spojrzałam na niego, uśmiechał się do mnie czułam jego dłonie na moich biodrach. Znów pocałował mnie w czoło później w nos i znów w kącik ust. Nie powinnam mu na to pozwolić, to mój brat, ale nie potrafiłam się odsunąć.
- No dzieci szpital wam nie służy. Jedziemy do domu. - usłyszałam obok głos ojca. I jak najbardziej się z nim zgadzam mam dość szpitali!!
×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×
Trochę zeszło mi na pisaniu tego rozdziału. Musicie mi wybaczyć, ale choroba robi swoje.
Dajcie mi znać jak wyszło 🙃 i pamiętajcie o ⭐ !!!!
💋 Kolorowych snów 💋
CZYTASZ
•Miłość czy obsesja• ~ zakazane smakuje najlepiej.
RomanceZakazany owoc smakuje lepiej. Wie to każdy kto spróbował... • ON - zabójca na zlecenie, egzekutor najczęściej dla mafii. Brutalny i bezwzględny. Mówią że nie ma uczuć, że nie posiada serca. •ONA - cicha i spokojna. Wytykana w szkole za własne zdan...