~8~

353 17 11
                                    

Serena

Obudziłam się w ogromnej sypialni, jedna ze ścian to właściwie samo okno. Leżałam na łóżku XXL, piękna drewniana podłoga, ściany w kolorze lawendy. Meble były białe zauważyłam też dwie pary drzwi. Połowi wstałam ruszając przez pokój, te bliżej okna były od łazienki. Była przestronna z prysznicem i dużą wanną, szafka z umywalką wszystko ciemno szare. Drugie jak się okazało kryły za sobą garderobę, która o dziwo była pełna ubrań. Wszystkie w moim rozmiarze, pomyślałam że skoro dziś tata przywiózł mi nowe ubrania, to pewnie również on kupił. Musiałam się go o to zapytać, ruszyłam w stronę drzwi mijając niewielką komodę i biórko. Chwyciłam za klamkę otwierając drzwi. Jakie moje zaskoczenie było gdy pod drzwiami stało dwóch wysokich mężczyzn ubranych w garnitury. Odwrócili się w moją stronę

- wszystko dobrze panienko? - zapytał jeden, odkryłam że są bliźniakami. Obaj byli wysocy i mieli bardzo jasne włosy związane w kok. Najbardziej wyróżniały się ich oczy, jedna tęczówka była zielona, a druga niebieska.

- tak chciałbym tylko się dowiedzieć gdzie jest mój tata. - odparłam niepewnie, bo nie mam pewności czy oni wiedzą kim jestem. - czy możecie mi powiedzieć gdzie go szukać albo przekazać mu że pytałam o niego? - dodałam.

- naturalnie panienko, niech panienka wróci do pokoju. Lekarz za chwilę zajrzy do panienki. - odparł mi drugi, pokiwałam głową na zgodę i wróciłam do środka.

Nie musiałem czekać długo aż ktoś zapukał, zaprosiłam tego kogoś choć domyślałam się, że to lekarz. Nie spodziewałam się tylko że to będzie pan Marco ze szpitala. Uśmiechnęłam się do niego na co odpowiedział tym samym. Zadał mi kilka pytań, zmierzył ciśnienie i powiedział że przespałam kilka godzin. Na koniec za nim wyszedł zapytałam mu się czy skoro kogoś zaatakowałam, mogłam zabić, to czy nie powinnam panikować czy coś takiego. I tylko się lekko zaśmiał mówić że mam to we krwi, ale gdyby coś się działo mam powiadomić ojca aby zadzwonił. Porzegnalam się z lekarzem pozostając w pokoju. Nadal czekałam na tatę albo Salvatore, nie chciałam się kręcić po domu sama. Więc położyłam się znów walcząc aby nie zasnąć ponownie. Nie udało mi się.

Obudziłam się czując gładkanie po głowę. Mruknęłam pod nosem i przekręciłem się w stronę osoby. Okazało się że to tata więc uśmiechnelam się do niego.

- hej - powiedziałam ziewając.

- no hej - odpowiedział śmiejąc się. Usiadłam i przeciągnęła się. - jak się czujesz curuś? - zapytał ok chwili.

- dobrze, lekarz mówił że wszystko jest dobrze, ale gdybym miała atak paniki albo coś to masz dzwonić. - powiedziałam, na co pokiwał głową. - a tato skąd wzięły się ubrania w garderobie? - przypomniało mi się.

- a tak, kiedy kupowałam ci dziś nowe ubrania do szpitala to podkusiło mnie. - powiedział uśmiechając się do mnie. - jeśli któreś ci się nie spodobają to możemy je wymienić albo po prostu kupisz sobie coś innego. - mówił dalej, a ja nie mogłam uwierzyć. Kupił mi całą garderobę zdając sobie sprawę że coś może mi się nie spodobać.

- zobaczymy jak je przejrze i dziękuję za ubrania. A tak w ogóle to jestem głodna. - powiedziałam przytulając się do taty.

- to dobrze się składa, Salvatore skończył przesłuchanie i poszedł się ogarnąć. I idizmey na kolację. - powiedział obejmując mnie. - jeśli chcesz to się przebierz. Mam nadzieję że bliźniaki cię nie wystraszyły. - dodał.

- nie chce się przebierać. I nie, nie przestraszyli byli nawet mili, uśmiechali się. - powiedziałam wstając z tatą z łóżka.

- cieszy mnie to, ale lepiej będą musieli urażać na twojego brata. - mówiąc to tata ruszył do drzwi, a ja za nim.

- dlaczego? - zapytałam gdy zostałam przepuszczona pierwsza do wyjścia. Nie rozglądałam się po korytarzu uznając, że mam czas aby pozwiedzać.

- cóż nie będę przed tobą ukrywał, że odkąd Salvatore zobaczył cię pierwszy raz i miał cię na rękach po twoich narodzinach, dostał małej obsesji na twoim punkcie. - powiedział obejmując mnie w pasie prowadząc na schody. Miałam nadzieję, że szliśmy do kuchni albo jadalni.

- obsesji? Powinnam się martwić albo bać. - zapytałam spoglądając na tatę.

- nigdy kochanie. Brat kocha cię ponad wszystko i prędzej zrobi krzywdę sobie niż tobie. - powiedział całując mnie w głowę.

Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Rozmyślałam nad słowami taty, przypomniałam sobie sytuację w szpitalnej sali. Cóż brat nie powinien całować siostry w taki sposób, a mimo to nie odsunęłam się od niego. Salvatore sam przyznał się, że jest psychotatą. Nie zauważyłam, że się zatrzymaliśmy aż nie zostałam przytulona i okręcona. Spojrzałam w górę chcąc się dowiedzieć kto mnie trzyma. To Paolo, tuli mnie i uśmiecha się do mnie, więc i ja się uśmiechnęłam odwzajemniając przytulasa.

- cieszę się że nic ci nie jest mała. - powiedział całując mnie w głowę, czy oni wszyscy muszą być tacy wielcy!

- też się cieszę, czemu wcześniej nie powiedziałeś, że jesteśmy kuzynostwem? - spytałam odsuwając się nieco od niego.

- uznałem że od wujka powinnaś usłyszeć takie nowiny. - chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ktoś mu przerwał.

- nie dotykaj jej. - znam ten głos spojrzałam za siebie w stronę schodów. To Salvatore, jeśli się nie myślę to przebrał ubranie. No tak przesłuchanie.

Paolo się zaśmiał i puścił mnie unosząc ręce. Też zaśmialam się na ten gest, ruszyłam w stronę brata. On zrobił to samo patrząc na mnie. Delikatnie przytuliłam się do niego tak aby nie zadać mu bólu. Ciągle był ranny.

- jak się czujesz, nic cię nie boli? - zapytałam podnosząc głowę, tylko tak mogłam spojrzeć mu w oczy.

- chcieli cię skrzywdzić, dopiero co dowiedziałaś się, że należysz do mafijnej rodziny, a martwisz się o mnie. - zapytał głaszcząc mnie po policzku.

- tak, owszem dużo się wydarzyło, ale to ty zostałeś ranny i oalo co się nie wykrwawiłeś. - powiedziałam kładąc dłoń ja jego policzku. Chyba nieco przystrzygł zarost.

- dzieci nie chcę wam przeszkadzać, ale kolacją stygnie. - usłyszeliśmy głos, obruciłam się znów w stronę mężczyzn. Obok Paolo ktoś stał, był podobny do taty. Chyba zorientował się że nie wiem kim on jest. - jestem wuj Stefano bambina. Miło mi cię znów widzieć Sereno. - dodał.

- Sereno? - zapytałam patrząc na brata do góry. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w nos.

- takie masz imię maleńka. - powiedział tuląc mnie. - a teraz choć od obiadu minęło dużo czasu i na pewno jesteś już głodna. Dodał chwycił mnie za rękę zaplatając nasze palce. Ruszyliśmy z wszystkimi do bardzo przestrzennej jadalni.

Serena, nazywam się Serena Valentino.


~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~

Cóż miało być wcześniej, ale trochę nie wyszło. Teraz będę myśleć nad spotkaniem z macochą 😆😈

Proszę o komentarz i ⭐ !!! Będzie mi bardzo miło 💕

💋 Słodkich snów wszystkim 💋


•Miłość czy obsesja• ~ zakazane smakuje najlepiej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz