~7~

335 18 4
                                    

Salvatore

Nareszcie wracamy do domu, przez tą akcję ojciec stwierdził, że tu nie jest bezpiecznie. Jakby moje życie kiedy kolwiek takie było.... Najlepsze z tego wszystkiego było to, że mogłem w końcu przytulić moją małą siostrzyczkę! Była blisko nie mogłam się powstrzymać i delikatnie ją pocałowałem, tak aby się nie przestraszyła. Najlepsze było w tym t, że nie odsunęła się, chociaż podejrzewam że to przez szok i stres. W samochodzie siedziała przytulona do mnie, nie odzywała się. Ojciec cały czas się nam przypatrywał, ale słowem się nie odezwał. Pewnie i tak zrobi mi pogadankę o tym pocałunku, muszę go uświadomić że będzie takich więcej.

Teraz stoję w jej nowym pokoju, patrzę jak śpi. Usnęła jeszcze w aucie, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Ojciec stoi w drzwiach oparty o framugę, wiem że wuj Stefano i Paolo są już w piwnicy z tymi dwoma partaczami. Czeka nas noc pełna wrażeń. Po cichu ruszyłem w stronę wyjścia zamykając za sobą drzwi. Bez słowa ruszyli na dół do piwnicy, przy drzwiach witają się z nami strażnicy. Idziemy schodami im niżej tym zimniej, czuć zapach stęchlizny, krwi i śmierci. Otwieram jedne z kilku drzwi, które również są pilnowane przez ludzi ojca. W środku widzę wuja i kuzyna, Paolo już się bawi z jednym z naszych gości. Za to zaskoczył mnie widok mojego młodszego brata, Leo od samego początku nie cierpiał brać udziału w przesłuchaniach czy innych czynnościach związanych z mafią. Traktował to Jak rodzaj kary

- co się stało braciszku, że postanowiłeś przyłączyć się do zabawy? - nie mogłem sobie darować.

- jesteś pojebany skoro nazywasz to zabawą. - odparł naburmuszony, ale od razu został skarcony wzrokiem przez ojca.

- Leonardo zrozum wreszcie, chcesz być kiedyś capo musisz się nauczyć wszystkiego. Brat nie zawsze będzie cię wyręczał. - oj po głosie ojca poznałem, że nie jest zadowolony.

- co z tego tylko ja ci zostałem aby przejąć władzę po tobie. - odparł zadowolony siadając w kącie.

- uważaj gówniarzu! - wrzasnął tata. - jest też twoja siostra! Denerwuj mnie dłużej, a jak diabła kocham to jej przekażę całą władzę. - dodał nie oglądając się na niego.

Ah widok zaszokowanego Leo był świetny. Paolo też był zadowolony, że tata usadził tego rozpieszczonego szczeniaka. Nie cierpiał go tak samo jak ja, ale musiał znosić przez wzgląd na ojca.

- siostra? Przecież nie mam siostry, zdradziłeś matkę! - mnie by to nie dziwiło. Ale ojciec nie toleruje zdrady w żadnej postaci.

- nie, Serena urodziła się zanim ożeniłem się z twoją matką. Jest moją córką którą porwano przed laty. - wyjaśnił mu ojciec.

- gdzie ona jest, skoro jest moją siostra chce ją poznać. - odparł niby obojętnie, ale wiem że jeszcze przed kolacją pójdzie do swojej mamusi i wszystko jej powie.

- poznacie ją na kolacji, a teraz do dzieła.

No nareszcie! W czasie ich rozmowy zdążyłem przygotować swoje zabawki. Cały stół był zastawiony różnymi nożami, obcęgami, substancjami chemicznymi jak i zwykłymi narzędziami. Facet którym bawił się Paolo był cały pobity i bez kilku palców, z lewej nogi sterczała mu kość piszczelowa, a w udzie miał kilka grubych gwoździ. Niech sobie na razie odpocznie. Tak więc postanowiłem rozmawiać z naszym drugim gościem. Uznałem że zacznę spokojnie i delikatnie, wziąłem więc duży młot podszedłem do niego zamachnąłem się uderzając w jego prawe kolano. Usłyszeliśmy chrupniecie kości, a właściwie to co z niej zostało i głośny krzyk. Facet numer jeden aż się wzdrygnął i obudził! Za to mój zdążył się ze szczać, a jeszcze nic mu nie zrobiłem.

Nie dając mu chwili uderzyłem ponownie, ale tym razem w dłoń. Znów wrzasnął, rzuciłam młot na ziemię zgarnęłem ze stołu butelkę wódki. Napiłem się kilka łyków resztę wylałem na jego rany, krew się burzyła. Musiałem uważać aby nie wykrwawił się zbyt szybko.

- błagam litości. - odezwał się pomiędzy jękami bólu.

- no weź ledwo co zaczęłem, pasujesz zabawę. - odparłem obrażonym tonem, rozbawiając towarzyszy. - nie dasz się pobawić. - Dodałem.

Wziąłem nóż myśliwski, pociąłem mu twarz i odciąłem nieco skóry z rąk. A on nadal wrzeszczał i błagał abym przestał albo go zabił. Miałem ochotę odciąć mu ten język, ale musiał mi zdradzić to co chce wiedzieć.

- ja nic nie wiem przysięgam! - skomlał ciągle. - to on się kontaktował z gościem który n to zleciał. - wył dalej.
Postanowiłem, że to sprawdzę.

Zostawiłem go na razie w spokoju, zabrałem wiadro z lodowatą wodą, które stało obok stołu i oblałem delikwenta numer jeden. Obudził się i rozglądał dookoła, dałem mu chwilę aby sobie ogarnął co i jak. W między czasie wróciłem do stołu, założyłem rękawiczki i chwiciłem butelkę z kwasem. Wróciłem do typa który zaczął się szarpać widząc jak do niego podchodzę.

- kolego mówił, że to ty mi powiesz kto dał wam za zadanie aby mnie zabić. - powiedziałem odkręcając butelkę, czekając aż coś powie.

- taka, to jja. - zaczął się jąkać i ryczeć, pomijając to że chyba nie tylko się zlał w gacie.

- no to mów, a jeśli twoja odpowiedź mnie ustasfakcjonuje to zabije cię szybko. - powiedziałem marszcząc nas od smrodu. Facet się zesrał od samego patrzenia jak odkręcam butelkę z kwasem.

- nnie wieem kto to dokładnie. - i już się zaczynają schody. Przechyliłem butelkę oblewając u całą rękę od ramienia po dłoń. Darł się jak opętany. - PRZYSIEGAM! WIEM TYLKO ŻE TO KOBIETA. - dodał łapiac oddech.

- kobieta? No zaciekawiłam się, mów dalej. - poprosiłem wiedziałem że kim kolwiek ona jest Paolo się tego dowie.

- zapłaciła sto tysięcy, za zabicie cię pod klubem. Później zadzwoniła ponowie, że w tedy się nie udało. Wiedziała w jakim szpitalu jesteś, nawet która sala. - mówił ciężko oddychając.

Nic mu nie odpowiedziałem tylko odłożyłem butelkę na stół i ruszyłem do wyjścia z piwnicy. Nie oglądałem się za siebie wiedziałem że reszta idzie za mną
Przy wyjściu powiedziałem strażniką, że mogą się zabawić z wieźniami. Podziękowali i wspomnieli, że Serena się obudziła i została już zbadana przez Marco. Chcieli z ojcem wiedzieć czy nie będzie trzeba podać jej leków na uspokojenie. Spotkaliśmy go na korytarzu gdy mail już wychodzić. Powiedział nam że Serena czuję się dobrze i dzielnie zniosła akcje w szpitalu. Ze śmiechem stwierdził że z pewnością jest krwią z krwi ojca po czym pożegnal się z nami udając się do szpitala. Szybko poszedłem do pokoju aby się trochę ogarnąć byłem ubargrany krwią. A to nie był jeszcze czas aby pokazać małej czym się zajmuje. Wszystko powoli, przecież nie chce aby zaczęła się mnie bać.

Zdecydowanie obudziła się moja obsesja na punkcie mojej małej siostr...

~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~

Mam nadzieję że się spodoba !!! Nie jestem jeszcze zdrowa i ciężko mi się myśli 😭 więc nie jest tak krwawo jak chciałam. Ale za to może naskrobię jeszcze jeden rozdizał... Nie obiecuję 💋




•Miłość czy obsesja• ~ zakazane smakuje najlepiej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz