~21~

262 20 10
                                    

Serena

Po kąpieli ruszyliśmy do gabinetu taty, tam czekał już na nas wuj oraz Paolo i Hitoshi. Wyjaśnili jak ma przebiegać wizyta w domu mojej przybranej rodziny. Prawdę mówiąc to nie słuchałam dokładnie tego co mówili, siedząc na kolanach brata wyłapałam tylko, że wuj z kuzynem załatwili aby każdy kto ich, nas zna myśli że wyjechaliśmy do Anglii na stałe. W szkole pracy rodziców, a nawet sąsiedzi mieszkający dookoła. Dom został szybko sprzedany rzekomo, tak naprawdę my oni go przejęli i wyciszyli go od środka. Tyle pamiętam, bo nie byłam pewna kiedy wyszliśmy z domu i udaliśmy się do mojego pierwszego domu. Czułam się jak w transie choć nie wiedziałam dlaczego.

Podjechaliśmy pod średniej wielkości dom jednorodzinny, który kiedyś był moim domem. Było już bardzo ciemno i cicho, mieszkaliśmy w okolicy gdzie domu miały duże posesję więc najbliżsi sąsiedzi wcale nie byli tak blisko. Z nami drugim samochodem przyjechali wuj z Paolo i chłopcy oraz kilku innych naszych ludzi. Ale było jeszcze jedno auto nie wiedziałam do kogo ono należy.

- to samochód Orlando - usłyszałam głos Hitoshiego, który wyrwał mnie z tego dziwnego stanu. - gdy z nim rozmawiałem i wytłumaczyłem co i jak, uznał że mimo iż to można powiedzieć jego rodzina chce wziąć w tym udział. - przerwał na chwilę i odwrócił się w naszą stronę. On siedział za kierownicą, a tata obok niego my z Salvatore byliśmy na tylnej kanapie auta. - maleńka spójrz na mnie to ważne, skup się. - tak zrobiłam - Faristo najprawdopodobniej będzie chciał zabrać twoją siostrę na tresurę, nie wykluczam że brata być może też. - kurwwa o tym bym nie pomyślała, a Hitoshi mówił dalej. - nie jestem pewny co będzie z matką i ojcem.

- ja doskonale wiem. - wtrącił się Salvatore - dziś doznają bólu jakiego żywy człowiek sobie nie wyobraża. - dodał i już wiem, że będzie krwawo.

- leży na podłodze. - powiedziałam cicho do siebie, ale wszyscy w aucie słyszeli. Nawet tata się odwrócił. - w salonie na podłodze leży cholernie drogi i biały dywan. - kontynuowałam. - matka ma obsesję na punkcie tego cholerstwa, kiedyś miałam mamy wypadek na lodzie. Miałam uszkodzona nogę matka zamiast jechać ze mną na rebilitacje za którą trzeba było zapłacić wolała pilnować aby nikt go nie pobrudził. Przez to ledwo sama się wykurowałam. - skończyłam mówić do dziś pamiętam jak przykro mi było gdy matka nakrzyczała na mnie pewnego razu przy swoich znajomych gdy wlazłam nogą z ortezą na ten cholerny dywan. Nigdy w życiu nie było tak przykro jak w tedy. Później omijałam to białe diabelstwo na tyle ile było to możliwe.

W samochodzie panowała cisza wzięłam głęboki oddech i wyszłam z auta. Po chwili resztą zrobiła to samo, poczułam że ktoś obejmuje mnie w pasie. Spojrzałem na brata i widziałam ten jego uśmiech godny psychopaty.

- dziś księżniczko zapłacą za wszystko. - powiedział całując mnie w skroń.

- dobry wieczór. - usłyszlam i spojrzałam na osobę która to powiedziała. Był to mężczyzna prawie tak wysoki jak Salvatore i mógł być w podobnym wieku no, miał urodę typową dla Hiszpanów więc to musiał być Orlando Faristo. Doskonale jednak widziałam różnice pomiędzy nim a moim bratem. Orlando był nieco niższy i miał mniejsza muskulaturę oraz ani jednej blizny na twarzy w odróżnieniu do Salvatore. Dla mnie osobiście nie był zły, ale to nie był mój brat, który zawrócił mi w głowie.

- witaj w tę jakże piękna noc. - odparł tata - moich synów znasz więc poznaj proszę moją córkę Serenę. - dopowiedział wskazując na mnie.

- dobry wieczór - przywitałam się grzecznie.

- cudownie mi cię poznać hermosa, pamiętam twoją matkę i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jesteś do niej podobna. - powiedział podchodząc bliżej mnie, chwycił mnie za rękę po czym ja pocałował.

- dziękuję wiem czym się pan zajmuję i domyślam się że będziesz chciał zabrać ze sobą Oliwię. - powiedziałam chociaż już wcześniej mi to powiedzieli.

- owszem z tego co wiem obie macie siedemnaście lat. - uśmiechnął się miło - to odpowiedni wiek na naukę.

- a Viktor? - przypomniałam sobie - co z nim zarobimy, on chyba nie, nie nadaje się na niewolnika. - dodałam ciszej nie będąc pewną.

- muszę go obejrzeć, ale z pewnością kogoś bym znalazł kto chciałby takie chłopca, no dobrze chodzimy już- powiedział i ruszył do drzwi. Cholera nie byłam pewna czy chce tego dla Viktora jeśli chodzi o mnie zawsze był bierny.

Po krótkiej chwili drzwi otworzył nam jeden z ludzi ojca. Skonał głową i przesunął się abyśmy mogli wejść

- wszystko gotowe szefie, już czekają trochę się rzucali, ale sytuacja opanowana. - powiedział z uśmiechem. Rany oni wszyscy to psychotaci. - mężczyzna z chłopakiem są w piwnicy, a panie w jednym z pokoi na górze. - dodał.

- bardzo dobrze Ben czy folia w salonie jest położona? - zapytał ojciec.

- tak szefie. - odparł.

- zdejmijcie ją chcemy zmienić ubarwienie dywanów na ładniejsze. - powiedział tata byłam przekonana, że nie tylko ja się uśmiechnęłam na te słowa, ale nie mogłam sprawdzić.

- jak szef sobie życzy, kolacją również jest już gotowa. - powiedział.

Kolacja? Teraz to się zdziwiłam spojrzałam na Salvatore, ale on się tylko uśmiechnął. Po chwili byliśmy już w salonie i cholera meble były ustawione pod ścianą aby było więcej miejsca. Na środku z dywanu została już zdjęta folia, teraz leżała pod ścianą ładnie zwinięta. Na środku były również uszykowane trzy krzesła. Stół był zastawiony różnymi zabawkami jakie już widziałam. Domyśliłam się, że to dla Salvatore, ale największą niespodzianką był drugi stół który stał bliżej kanap był mniejszy. Ale ważne było co znajdowało się na nim! Cała możliwa wyżerka burgery, frytki sałatki, sushi, a nawet kurczak. Wszystko czego nigdy nie było mi wolno jeść RANY !!

Podbiegłam do stołu i zaczęłam dreptać w miejscu podskakując. Teraz doszedł do mnie zapach tego wszystkiego i zrobiłam się strasznie głodna. Zaczęłam klaskać w dłonie, ale usłyszlam za sobą śmiechy więc się odwróciłam. A tam, wszyscy się że mnie śmiali, zrobiłam smutną minkę czym rozbawiłam ich bardziej.

- no co? - zapytałam i klapnełam na fotelu.

- oj nic kruszynko - powiedział Paolo gdy się już uspokoił tak samo jak reszta.

- to było urocze - powiedział Orlando siadając na drugim fotelu obok mnie.

- pomyśleliśmy, że ta pinda Rozalia nigdy nie pozwalała ci jeść takich rzeczy ze względu na treningi, więc dziś możesz wszystkiego spróbować. - dodał wuj który siedział już obok syna.

Usmiechnel się do nich było mi naprawdę miło. Tata siedział na kanapie gdzie było też miejsce dla Salvatore i Hoshiego, ale ten pierwszy sprawdzał zabaweczki, a drugi ruszył z resztą po gości. Byłam ciekawa jak to będzie wyglądać i domysł się, że będzie naprawdę krwawo. Z tą myślą zabrałam ze stali burgera i zaczęłam jeść ze smakiem.

~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~

Wybaczcie że tak późno były problemy techniczne. Mam nadzieję że się spodoba 😉 proszę pamiętać o ⭐ i komentarzu !!

💋 Słodkich snów życzę wszystkim 💋

•Miłość czy obsesja• ~ zakazane smakuje najlepiej.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz