Rozdział 1

218 2 2
                                    

– wychodzisz za 15 minut.  – piskliwy głos menedżerki trasy dudnił w prawej słuchawce dousznej Juwona. – masz ostatnie chwile na poprawki.

Ari, ulubiona makijażystka młodego piosenkarza i jednocześnie najlepsza przyjaciółka, od roku podróżujące z nim dookoła świata, nakładała na jego alabastrową cerę kolejną warstwę pudru, przez którą powoli przestawał przypominać siebie i zaczynał wyglądać jak trup.

– wystarczy – zabrał nerwowo, dłonią odsuwając pędzel. - Nie chce stać się tańczącą kredą.

– przepraszam – Ari spojrzała na niego, marszcząc przy tym idealnie wyregulowane brwi – ale jak ostatni raz sprawdzałam, to ja byłam po konkursie prowadzonym przez Mario Dadivanovica , a nie ty.

– Jesteś pewna, że częścią jego programu był makijaż pośmiertny? – syknął, zaciskając usta w linijkę.

– przecież wiesz, że po utrwaleniu kremu pudrem zaczyna konturowanie i nie będziesz taki blady. – a i pokręciła głową, znowu przykładając pędzel do jego bladych policzków. - jesteś dziś nie do zniesienia, ale wybaczę ci , bo to twoja wielka noc.

– masz rację.  – powiedział Juwon i westchną głęboko, spuszczając wzrok.
– przepraszam.
– to normalne, że się stresujesz. - dziewczyna położyła dłoń na jego ramienu. 
– jesteś w pierwszym koreańskim artystą , który zagra na C o a c h e l l i
- mocno podkreśliła ostatnie słowo. – jeśli to nie jest powód do stresu, to nie wiem, co może nim być.

– dzięki – jęknął  – ale wcale mnie to nie pociesza.
– wyluzuj – dodała Ari, gładząc delikatnie jego ramię. - dasz radę. Jesteś w końcu Parkiem Juwonem.

Wszystkie słowa pocieszenia, choćby nie wiadomo jak szczere, mimowolnie przylatywały mu przez uszy. Były jak słaby repelent, gdy katastrofalnie myśli lęgły się w głowie niczym wyjątkowo odporne muchy. Obawiał się, że miesiące katorżniczych treningów to za mało i zrobi z siebie pośmiewisko na oczach całego świata, nawet jeśli choreografia piosenek z debiutanckiego albumu śniło mu się po nocach, a on w gruncie rzeczy od 15 roku życia trenował, aby dojść do tego momentu w swojej karierze.

– tragedia! – usłyszał krzyk Seulgi, swojej kostiumografii, która wparowała do pokoju niczym huragan kropka – nie mamy apaszki!

– myślę, że poradzimy sobie bez... - odparł Juwon, starając się przy tym nie ruszać, żeby nie utrudniać Ari pracy, ale nie zdążył dokończyć, bo Seulgi zupełnie ignorując jego uwagę, zawołała:

– wszystko na marne!
– sprawdź na zapleczu – Ari poradziła koleżance. – wydaje mi się, że ją tam widziałam.

– dzięki. – Seulgi złożyła dłonie wiadomości, po czym zniknęła za metalowymi drzwiami , niemal tak szybko, jak się pojawiła.

Niewzruszony brakiem apaszki Juwon obserwował całą tę sytuację bardziej niczym widz w kinie niż obiekt, wokół którego skupiało się całe to zainteresowanie. Mimo że zadebiutował jako Idol już dwa lata temu, nadal ciężko było mu zrozumieć, do jakich kolosalnych rozmiarów urosła jego kariera I co to dla niego znaczy.

Ari  skończyła właśnie konturować jego t twarz, pociągneła  rzęsy w czarnym jak smoła tuszem, po czym poinformowała go, że skończyła robotę. Juwon wykorzystam te krótką chwilę, żeby wyciągnąć telefon. Do wyjścia na scenę nie zostało mu dużo czasu, więc postanowił sprawdzić skrzynkę odbiorczą.

Czekałam na niego jedna wiadomość od rodziców, w której przesyłali mu uściski i życzli powodzenia , powiadomienie o płatności za netflixa i przypomnienie  o doładowaniu konta. Odświeżył skrzynkę jeszcze raz, zupełnie tak, jakby nowa wiadomość miała się w nim magicznie pojawić później gdy  nic takiego się nie wydarzyło , westchnął i schował telefon do kieszeni.

🍓Truskawkowy blond🍓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz