Rozdział 23

30 0 0
                                    


Niedługo po powrocie do Seulu podjechali do wytwórni, gdzie cudem niezauważeni przebili się przez oblegających ją dzennikarzy i skierowali się prosto do biura pana Janga, do którego Juwon zadzwonił już wcześniej i oznajmił, że zgadza się na jego warunki.

Starszy mężczyzna wyszedł przed drzwi i przywitał się najpierw z Juwonem, a potem z Gabrielem.

- Panie Zielinski, prosiłbym, żeby poczekał pan na korytarzu - oznajmił prezes po standardowej wymianie uprzejmości. - Zaraz podejdzie do pana zespół odpowiedzialny za wizerunek. Przedstawią panu oświadczenie i scenariusz — wyjaśnił chłodnym tonem.

Gabriel pokiwała głową. Miał być posłuszny — o to poprosił go Juwon - i takiego grał.

- Ty, Juwonie, chodź za mną.

Pan Jang otworzył drzwi do swojego gabinetu, a Juwon również posłusznie bez słowa ruszył za prezesem. Jeśli jego plan miał zadziałać, musiał zrobić wszystko, żeby sprawiać wrażenie osoby, która naprawdę zamierzała robić to, co jej każą. Pan Jang znał go od dawna, więc jeśli tylko wyczułby cień kłamstwa, odwołałby całą akcję i po prostu wyrzucił go z wytwórni.

— Mój asystent wysłał ci oświadczenie pocztą, ale wprowadziliśmy kilka zmian. — Pan Jang usiadł przy biurku i przysunął kawałek papieru w jego stronę. - Podmieniliśmy parę zdań, żeby było bardziej autentycznie i zgadzało się z oświadczeniem twojego kolegi.

- Dziękuję. - Ukłonił się. Musiał rozluźnić mięśnie, które spięły się, gdy nazwał Gabriela jego kolegą.

Podniósł oświadczenie i wczytał się w jego treść.

— „Przepraszam, że moje nieodpowiedzialne zachowanie w związku ze stylem życia mojego kolegi mogło wpłynąć na demoralizację społeczeństwa. Przepraszam przede wszystkim moich nieletnich fanów, którzy mogli poczuć się zgorszeni przez zaistniałą sytuację”. - Wskazał palcem ten konkretny kawałek tekstu i zmarszczył brwi. - Czy ten fragment jest konieczny? Przecież na zdjęciu nie było niczego nieodpowiedniego.

- Zdjęcie zrobiono w klubie dla gejów. — Pan Jang podkreślił ostatnie słowo, jakby było obelgą. - Oczywiście, żeta wzmianka jest konieczna. — Prezes musiał zauważyć zmarszczkę niezadowolenia na jego czole. - To dla twojego dobra.

Wtedy Juwon zrozumiał, że ma szczerze dość ludzi, którzy czynią zło w dobrej wierze.

— Tak, to prawda. Ale nie piłem tam, nie brałem niczego, jedynie tańczyłem. —Dyskutowanie z prezesem warunków umowy było jedną z rzeczy, które miały zapewnić mu autentyczność. - Dobra zabawa nie jest przecież nielegalna.

— Juwonie, przecież wiesz, że nie robię ci tego na złość. - Pan Jang był wyraźnie zniecierpliwiony.
- Mam zupełnie gdzieś, czy podobają ci się dziewczyny czy chłopcy, czy helikoptery bojowe. - Zarechotał głośno, jakby opowiedział właśnie najśmieszniejszy żart świata. Juwon próbował nie skrzywić się na te słowa. - Ale liczy się dla mnie opinia publiczna.

Ludzie te pomyślą, że jesteś zboczony, i nikt nie kupi twojego albumu. = Pan Jang tłumaczył mu powoli, jakby mówił do dziecka, - Po prostu powiedz tych kilka zdań i wszystko będzie dobrze. Chyba że nie jesteś przekonany?

Sprawdzał go. Juwon był na to przygotowany.

- Gdybym nie był przekonany, nie sprowadziłbym tutaj Gabriela - odparł przekonującym tonem. - Niełatwo było go namówić do przeczytania tego tekstu. On nadal myśli, że to nieporozumienie - odparł Juwon zgodnie z prawdą.

- Nie chciałem go w to wciągać - powiedział pan Jang. — Ale przeczytanie tego oświadczenia zajmie mu dwie minuty, a tobie uratuje karierę. Oczywiście pod warunkiem, że już nikt cię z nim nie zobaczy.

🍓Truskawkowy blond🍓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz