Rozdział 3

65 2 0
                                    

Lot powrotny do Seulu dłużył się Juwonowi bardziej niż zazwyczaj. Temperatura w samolocie była o kilka stopni za niska, niemal wszystkie osoby odsypiały kilkanaście godzin ciężkiej pracy i do tego obsłudze zabrakło paluszków w polewie.

Juwon wziął już kilka tabletek na ból głowy, który dręczył go od samego rana, chociaż przecież poprzedni wieczór, wykluczając jeden nieprzyjemny incydent, minął mu w miarę spokojnie. Nie pił alkoholu, nie palił papierosów, a poza tym wrócił do pokoju hotelowego dużo wcześniej, niż na początku zakładał, dlatego nie mógł zrozumieć, jaki jest powód tego złego samopoczucia.

Gdy zaczynał myśleć, że gorzej już być nie może, krótki komunikat przeciął ciszę zalegającą w kabinie i już po chwili wszyscy pasażerowie zbudzili się ze snu. Załoga poprosiła o zapięcie pasów, gdyż czekały na nich mocne turbulencje.

- To ciśnienie mnie wykończy - warknęła siedząca naprzeciwko niego Ari, kolejny raz uderzając dłonią w swoje uszy. Juwon jedynie przewrócił oczami, widząc jej zmagania, trwające już dobre pół godziny. - Nic nie słyszę.

- Może jak przestaniesz je maltretować, to sytuacja się po. lepszy - westchnął Juwon, przykładając do czoła wypełnioną lodem torebkę, którą przyniosła mu wcześniej stewardessa, Ja też nie czuję się najlepiej.

- Wtedy rozleniwią się do końca. Wolę, żeby się mnie bały, wtedy będę mogła trzymać je w ryzach - wyjaśniła, stukając prawe ucho. - Jak się trzymasz? - zwróciła się do swojego przyjaciela.

- Hę? - Chłopak był zdezorientowany.

- No, po afterze. - Spojrzała na niego tak, jakby to było oczywiste. - Wczoraj mówiłeś, że nie zamierzasz pić, ale wyglądasz, jakbyś nieźle zabalował. - Zaczęła ruszać porozumiewawczo swoimi ciemnymi brwiami.

- To po prostu zmęczenie, Ari - westchnął, po czym obrócił się na drugi bok i oparł ciężką od przeszywającego bólu głowę o szybę. - Mocne zmęczenie - dodał.

- Znam cię, Juwonie - odparła krótko. - I wiem, kiedy kłamiesz.

Idol przewrócił oczami. Głównie dlatego, że nie miał ochoty na zwierzenia. Zresztą, nawet gdyby chciał jej powiedzieć, co było powodem jego marnego samopoczucia, nie mógł tego zrobić, bo sam nie miał zielonego pojęcia, co się dzień wcześniej wydarzyło. Wieczór wydawał mu się Zamglony, nieprawdziwy, zupełnie jak sen, przez co ciężko mu było ocenić, na ile naprawdę przesadził swoją reakcją. Był pewny jedynie co do jednej rzeczy: jego wcześniejszy plan dotyczący niewychylania się i unikania sprzeczek ewidentnie poszedł mu bardzo słabo.

- Nie musisz mi nic mówić - rzuciła beztrosko Ari. - Ale nie licz na to, że podzielę się z tobą... - Wyjęła z bawełnianej torby małe szeleszczące pudełko, które okazało się zawierać ulubioną przekąskę Juwona: zbożowe paluszki w mlecznej czekoladzie, obtoczone okruszkami ciastek. Pomachała mu przed oczami brązowym opakowaniem.

- Miałaś je przez cały czas? - oburzył się Juwon. - Nawet gdy pytałem o nie obsługę? - Nie mógł uwierzyć, że jego najjepsza przyjaciółka mogła chować przed nim paluszki Pepero. To była prawdziwa zdrada.

_ Wiedziałam, że mogą się przydać w ważnej sprawie. - Jednym ruchem ręki otworzyła srebrne zamknięcie, po czym wpakowała sobie do buzi garść paluszków.

— Chyba śnisz, jeśli myślisz, że dam się przekupić kilkoma paluszkami. - Juwon skrzyżował ramiona.

Ari zignorowała ten komentarz, dalej zajadając się ulubioną przekąską Juwona. A on starał się jej nie przyglądać, ale co kilka sekund wzrok uciekał mu ku chrupiącym paluszkom pokrytym gładką, słodką, rozpływającą się w ustach czekoladą ij kawałkami kakaowych ciasteczek. Myśli same lgnęły do ulubionego harmonijnego połączenia słodkich i słonych smaków. Miał ogromną słabość do Pepero, Ari zbyt dobrze to wiedziała.

🍓Truskawkowy blond🍓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz