Rozdział 12

27 0 0
                                    

Gabriel założył na głowę swoje ulubione słuchawki wydszające i wpatrywał się w pierzaste warstwy chmur, które po kolei przedzierali kadłubem samolotu. Potrzebował odpoczynku po wysłuchaniu kazania, które przygotował mu J-Killah na temat spontanicznych zmian planów i stawiania pw trudnych sytuacjach. Wiedział, że wysłuchanie go było konieczne, choć nie ukrywał, że wcale nie miał na nie ochoty. Głównie dlatego, że dopiero w samolocie, po raz pierwszy od kilku dni, znalazł czas, żeby zastanowić się nad tym, jak tych kilka dni w Seulu zdążyło na niego wpłynąć.

Nie zamierzał się oszukiwać. Poczuł coś, czego nie potrafił opisać słowami, coś nowego, ekscytującego i strasznego. To uczycie zaczęło go zmieniać i wiedział, że po powrocie już nigdy nie będzie taki sam.

Zaczął przeszukiwać swój plecak i wyciągnął z niego mały notatnik, w którym zwykle spisywał teksty piosenek. Odkąd wydał swój pierwszy album, czyli od dobrych kilku miesięcy,
nie zapisał w nim nawet jednego słowa.

Kiedy jeszcze nie był znany, potrafił spędzać nad nim lie tylko całe dnie, ale i całe noce. Pisanie piosenek było Jego terapią, sposobem na oderwanie się od gównianego życia i wyrzucenie trudnych emocji. Po podpisaniu kontraktu 2 wytwórnią poszło już z górki. Sesje zdjęciowe, kontrakty, wywiady, agencje muzyczne. Był za to wdzięczny.

Tak bardzo, że zachłysnął się swoim sukcesem i powtarzał sobie, że przez liczne zobowiązania nie miał czasu ani weny na pisanie nowych piosenek. W rzeczywistości zajmował sobie każdą minutę, bo bał się, że już nigdy nie będzie w stanie wydobyć z siebie niczego, co byłoby na podobnym poziomie jak jego pierwszy album. Frustrowało go to do tego stopnia, że nawet gdy znajdował wolną chwilę, świadomie ją sabotował i odkładał pisanie na inny dzień.

Bał się, że cały ten ból, który przez lata kotłował się w jego sercu, z każdym dobrym dniem będzie coraz bardziej wyparowywał i zniknie jedyny powód, dla którego był w stanie wykrzesać z siebie coś twórczego. Przyzwyczaił się do niego, stał się on jego częścią do tego stopnia, że trząsł się na samą myśl o byciu szczęśliwym.

Teraz coś się zmieniło. Gdy żegnał się z Juwonem, poczuł ukłucie w klatce piersiowej. To był zupełnie inny rodzaj bólu - związany z nadzieją, która wkradła się do jego serca, gdy na chwilę opuścił gardę. Nie mógł przestać myśleć o delikatnej urodzie idola, idealnie prostym nosie oprószonym piegami i o czekoladowych tęczówkach. Polubił jego chorobliwą uprzejmość, rumiane policzki, truskawkowe włosy.

To właśnie one sprawiły, że po raz pierwszy od bardzo dawna przyłożył długopis do pustej kartki. Znów znalazł się w swoim świecie, słowa wybuchały spod jego palców niczym bomby, które tykały od kilku miesięcy i w końcu mogły eksplodować. Wers gonił kolejny wers, a Gabriel napawał się endorfinami przepływającymi przez jego ciało.

Udało się. Odblokował się. Znalazł w sobie nową, inną siłę, dzięki której mógł tworzyć i która, ku jego zaskoczeniu, była zupełnym przeciwieństwem bólu.
Musiał wykorzystać ten niezwykły moment, więc zatopił się w słowach, zupełnie nie zwracając uwagi na stewardessy pytające go o wybór dań, komunikaty wydawane przez pilota czy zrzędzenie J-Killaha.

Nowe odkrycie tak go pokiereszowało, że nie potrafił skupić się na niczym innym. Nawet gdy wylądował, nawet gdy przechodził przez bramki czy nawet gdy padnięty siedział już w samochodzie wiozącym go prosto do domu w słonecznej Kalifornii.



🍓Truskawkowy blond🍓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz