Była godzina 13. 25. Luke przyszedł dokładnie dwie godziny temu. Przez cały ten czas wtuleni w siebie, siedzieliśmy na sofie, oglądając powtórki najnudniejszych programów telewizyjnych.
- Luke, nudzi mi się. - powiedziałam, spoglądając w oczy chłopaka.
- Mi też. Idziemy gdzieś?
- Gdzie? Dzisiaj sobota, wszyscy są na mieście. Mogą Cię rozpoznać.
- Też fakt. Przepraszam Cię Lucy. - powiedział blondyn, spoglądając na mnie z wymalowanym na twarzy żalem.
- Za co? - zapytałam zaskoczona.
- Za to, że nie mogę Cię nigdzie zabrać jak na prawdziwego chłopaka przystało.
- Sama się na to zgodziłam. Liczyłam się z konsekwencjami, a poza tym nie ważne gdzie, ważne, że z tobą. - Powiedziałam, po czym złożyłam pocałunek na ustach blondyna.
-Czyli mam rozumieć. Że jesteś. We mnie. Szaleńczo zakochana? - powiedział, całując mnie raz po raz.
- Mmm... Zgadłeś. - przyciągnęłam chłopaka bliżej siebie, złączając nasze usta w już dłuższy pocałunek.
Po chwili wróciliśmy do wcześniejszej wykonywanej przez nas czynności, czyli oglądania telewizji. Byliśmy sami w domu. Moich rodziców nie było. Całe szczęście, ponieważ wtedy spędzilibyśmy wolny czas osobno. Nikt poza nami i resztą zespołu nie wie, że jesteśmy razem. Nawet rodzice, a zwłaszcza oni. Nie zgodzili by się na ten związek. Stwierdzili by, że Luke złamie mi serce. Zdradzi mnie z pierwszą napotkaną fanką. Bzdura.
- Lucy. Chciałabyś poznać resztę zespołu? - zapytał Luke, a ja momentalnie podniosłam głowę, spoglądając w jego piękne, błękitne oczy. Nie musiałam nic odpowiadać, bo blondyn domyślił się jak brzmi moja odpowiedź.
#
Weszliśmy do hotelu przez tylne wyjście, tak aby nikt nas nie zauważył. Od razu przywitała nas recepcjonistka, posyłając Luke'owi miły uśmiech, a mi spojrzenie pełne nienawiści. Była dość młoda, a nawet bardzo młoda. Najwidoczniej jedna z fanek.
- Cóż za milutka dziewczyna. - powiedziałam do Luke'a, a on zaczął się śmiać.
- Nie przejmuj się nią. Jest zazdrosna. Kiedyś ubzdurała sobie, że ze sobą chodzimy. Przez miesiąc nie umiałem się od niej uwolnić. - odpowiedział, naciskając przycisk od windy.
- Musimy jechać windą? Nie ma tu jakiś schodów? - zapytałam, nerwowo się rozglądając.
- Mieszkamy na dziesiątym piętrze.
- Ooo tym lepiej. Popracujemy nad swoją kondycją. - powiedziałam, ciągnąć blondyna za rękę.
- Co jest? - zapytał zdezorientowany.
- Ja... Boję się wind. - powiedziałam szepcząc.
- Co? Mów głośniej.
- Ja się boję... - powiedziałam, spuszczając głowę.
- Boisz się wind?- zapytał blondyn, a ja na potwierdzenie kiwnęłam głową. - Ze mną nic Ci nie grozi.
Jechaliśmy windą, przytuleni do siebie. Dzięki temu po raz pierwszy nie bałam się jechać. Nagle moja klaustrofobia odeszła w zapomnienie. Zatraciłam się w jego ramionach, zapominając o wszystkim dookoła.
- I co, aż tak strasznie?
- Mhm. - odpowiedziałam, nie wiedząc jakie było pytanie, na co Luke wybuchł śmiechem.
- Dlaczego właściwie mieszkacie tutaj, a nie w swoich domach? - zapytałam.
- My tu nie mieszkamy przez cały czas. Tylko w soboty. Wiesz męskie wieczory. No chyba, że jesteśmy na imprezie to tylko przychodzimy tu spać, żeby nie budzić reszty domowników.