This is life |16

128 13 4
                                    

- Too... Gdzie dzisiaj idziemy? - zapytałam, spoglądając na idącego obok mnie blondyna.

- Jakieś życzenie? - odwrócił się i złapał mnie w talii.

- Mam ochotę na kawę. 

- Starbucks? - zapytał, ruszając zabawnie brwiami.

- Mmm... nie. 

- Nie? To gdzie chciałaby Pani pójść? 

- Stacy's! - powiedziałam radośnie klaszcząc w dłonie.

- Stacy's? 

- Nie znasz Stacy's?! - zapytałam zdziwiona na co on jedynie niepewnie zaprzeczył głową. - No to to jest odpowiedni czas, abyś poznał. - powiedziałam, ciągnąc chłopaka za rękę.

#

- Co tam u twoich rodziców? - zapytał Luke, zaraz po odebraniu naszych kaw.

- Dobrze, a u twoich? - powiedziałam, ale zaraz tego pożałowałam. Widząc smutny wzrok chłopaka od razu przypomniałam sobie o jego tacie. - Przepraszam, nie chciałam. Co u twojej mamy?

- To ja przepraszam. Powinienem trochę wyluzować. - powiedział na co nieśmiało się uśmiechnęłam. - U mamy dobrze. Może chciałabyś ją poznać? - zapytał, biorąc łyk kawy, a ja o niemal go nie oplułam.

- Tak teraz? - powiedziałam wycierając usta.

- Mhm. - odpowiedział śmiejąc się z mojej reakcji.

- Pytasz się czy chcę poznać słynną Liz Hemmings?! 

- Tak i zdecyduj się, bo zaraz się rozmyślę. - powiedział z udawanym zdenerwowaniem.

- Oczywiście. 

#

- Nie wierzę, że poznam Liz Hemmings, rodzicielkę Luke'a Hemmingsa. Nie wierzę. Czy to sen? Uszczypnij mnie, żebym obudziła się zanim będzie za późno. 

- Mam wrażenie, że bardziej cieszysz się na poznanie z moją mamą niż wtedy ze mną. - powiedział śmiejąc się ze mnie. 

- Wtedy byłam roztrzęsiona i nic do mnie nie docierało, a w ogóle to są dwie różne sprawy. Teraz mam okazje poznać osobę, która urodziła i wychowała mojego idola, chłopaka, przyjaciela i osobę, która kocham najbardziej na świecie w jednym. - odpowiedziałam, patrząc się w błękitne oczy chłopaka. Słysząc to blondyn zatrzymał się, odwracając się w moją stronę. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, nie spuszczając z siebie wzroku. Po chwili Luke pierwszy zdecydował się zakończyć to wpatrywanie w siebie i przejść do czułego pocałunku. 

- Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz. - powiedział, biorąc moją twarz w dłonie.

Wtedy cały czar prysł. Jak mam mu to obiecać? Nie jestem w stanie mu zapewnić nawet tego, że jutro się zobaczymy, a co dopiero, że będę przy nim przez cały czas.

- Ja...- wydukałam, spuszczając wzrok.

- Obiecaj. - ponaglił mnie Luke, zniżając się do poziomu moich oczu. Nieśmiało przytaknęłam, wycierając pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. - Obiecuję. - dodałam, uśmiechając się do blondyna. Chłopak odwzajemnił uśmiech, złączając nasze dłonie. Widziałam ten radosny błysk w jego spojrzeniu. Był taki szczęśliwy przez moje kłamstwo, z którego nie zdawał sobie sprawy. Zaczęły męczyć mnie wyrzuty sumienia. Przez myśl przeszło mi nawet przyznanie się do mojej choroby, ale zaraz się za nią zganiłam. 

Weszliśmy do domu Luke'a, który od razu postanowił oświadczyć swojej mamie o moim przybyciu.

- Mamo, jestem i mam gościa. 

This is life |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz