This is life | 23

72 8 2
                                        

- Mamo, tato przyszedłem. - powiedziałem wchodząc do domu. Idąc przez hall poczułem silny ucisk, który spowodował, że moje ciało wygięło się do tyłu. Po chwili do tego dołączyły dwa donośne męskie głosy przekrzykujące się nawzajem. Spojrzałem za siebie widząc moich dwóch starszych braci.

- Siema młody! - zawołał jeden z nich.

- Czemu nie przywitasz się z braćmi? - dodał drugi. 

Przewróciłem oczami, odwracając się do Ben'a i Jacka. Od razu przyciągnęli mnie do siebie robiąc tak zwanego misiaczka. Ostatnim elementem naszego powitania jak to zwykle bywało  było rozczochranie moich włosów przez Ben'a. Całej tej scenie przyglądali się moi rodzice, przytulający się do siebie. Widziałem wzruszenie na ich twarzy. Sam zresztą wzruszyłem się kiedy zobaczyłem ich razem. W końcu wszystko wróciło do normy. Tata jest z nami, a mama nie musi siedzieć sama w tak wielki domu jak ten. 

- Nie macie pojęcia jak cieszę się widząc Was razem. - powiedział tata, ocierając pojedynczą łzę, spływającą po jego policzku. 

- Obiecałem sobie, że nie będę płakał. - powiedział Ben wachlując się ręką na co wszyscy wybuchli śmiechem. Ben był " żartownisiem" w naszej rodzinie, Jack był tym miłym i mądrym, a ja... Cichym i zamkniętym w sobie. Żyłem w cieniu swoich braci. Teraz trochę uległo to zmianie dzięki zespołowi. 

- Zaraz będzie obiad. Chłopcy nakryjcie do stołu. - zarządziła mama, a my posłusznie wykonaliśmy zadanie. 

Chwilę później wszyscy siedzieliśmy przy stole ciesząc się, że po raz pierwszy od długiego czasu możemy zjeść wspólnie posiłek.

- To jak tam Luke, co tam u twojej... - Ben nie zdążył skończyć, ponieważ Jack gwałtownie go szturchnął rzucając mu wymowne spojrzenie. 

- A tak. - wyszeptał odwracając się z powrotem do mnie. - To co tam u chłopaków? - zapytał śmiejąc się pod nosem. Spojrzałem na innych członków mojej rodziny, którzy tak samo jak Ben siedzieli śmiejąc się sami do siebie. Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co im chodzi.

- Dobrze... - powiedziałem nieco podejrzliwe.  - Zaczynamy nagrywać nową płytę.

- Pewnie teraz nie masz czasu na inne rzeczy. - Ben wyraźnie zaakcentował słowo "inne". Nadal nie rozumiejąc o co chodzi mojej rodzinie, pokiwałem głową i zabrałem się do jedzenia. 

- Ben zostaw brata. - usłyszałem głos mamy, a zaraz później jej cichy śmiech. 

- Właśnie Ben. Luke po prostu wstydzi się nam powiedzieć, że ma nową dziewczynę. - słysząc słowa Jacka zacząłem się krztusić.

- Jack...- zawołała reszta mojej rodziny. 

- Przepraszam, ale nie mogłem już dłużej wytrzymać. - wyciągnął ręce ku górze w geście obronnym.

- No Luke, nic nam nie powiesz. - Ben uderzył pięścią w moje ramie, czekając, aż się odezwę.

- Co mam mówić? To chyba nie jest przestępstwo, że mam dziewczynę, nie? - wywróciłem oczami, nie rozumiejąc jak mogę być z nimi spokrewniony. 

- Oczywiście, że nie. Cieszymy się, że w końcu któraś Cię zechciała, ale boli nas fakt, że dowiedzieliśmy się tego od mamy. Tak bardzo boli. - odpowiedział udając, że wyciera łzę. 

- Myślałem, że wiecie. Wszyscy trąbią o tym w telewizji i prasie. - wzruszyłem ramionami, nie przejmując się wygłupami braci. 

- Dobra, zostawcie już go. - spojrzałem na mojego tatę, który uśmiechając się do mnie, puścił mi oczko. 

This is life |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz