This is life |24

64 7 2
                                        

*** Luke***

- Dziękuję Pani Benson. - powiedziałem kierując się do pokoju Lucy. Stojąc przy drzwiach, delikatnie je otworzyłem, wychylając zza nich głowę. Uśmiechnięty spojrzałem na dziewczynę, jednak po chwili uśmiech przeistoczył się w grymas. Otworzyłem szerzej drzwi, stojąc w ich progu. Odchrząknąłem starając się zwrócić na siebie uwagę. Zrobiłem to drugi raz, gdyż za pierwszym nie podziałało. Wtedy Lucy z uśmiechem na ustach spojrzała na mnie zaskoczona. 

- Luke? Co ty tutaj robisz? Mówiłeś, że dzisiaj masz jakieś spotkanie.

- Taa... Przełożyli je, ale widzę, że ty znalazłaś sobie nowego towarzysza. - powiedziałem wskazując głową na chłopaka siedzącego obok niej.  Lucy zmarszczyła brwi, a po chwili uroczo się uśmiechnęła wstając z kanapy. 

- Luke to jest Ryan- mój pielęgniarz, Ryan to jest Luke - mój chłopak. - powiedziała stojąc pomiędzy nami. Chłopak kiwnął do mnie głową na co spojrzałem na niego z góry i z powrotem spojrzałem na swoją dziewczynę. Lucy podeszła do mnie, chowając się w moich ramionach. 

- Dlaczego Pan Luke jest taki zdenerwowany? - zapytała dotykając swoim nosem mojego. 

- Ponieważ Pan Luke chciał zrobić niespodziankę swojej Pani i spędzić z nią dzień. SAM na SAM. - odpowiedziałem wyraźnie akcentując słowo "sam". Lucy skarciła mnie wzrokiem, a następie pocałowała. Podczas pocałunku spoglądałem na Ryan'a obserwując jego zachowanie. Był wyraźnie zmieszany, ale też i rozgniewany. 

- To ja może już pójdę. - powiedział Ryan, wstając z kanapy.

- Nie, spokojnie. Możesz zostać. - Lucy oderwała się ode mnie, odwracając się w kierunku chłopaka.

- Nie, może iść skoro chce. - dodałem nie spuszczając z niego wzroku. On jedynie spojrzał na Lucy i wyszedł z pokoju, ocierając się o moje ramie. 

- Jak mogłeś?- powiedziała zdenerwowana Lucy kiedy Ryan opuścił jej pokój. 

- O czym mówisz?

- Zachowałeś jak świnia! 

- Przecież sam chciał wyjść. - powiedziałem spokojnie obserwując chodzącą po pokoju Lucy. 

- Gdybyś nie był takim chamem dalej by tu siedział! Nie jesteś pępkiem świata Luke. - Lucy podeszła do okna, spoglądając na idącego Ryan'a.

- Może po prostu za bardzo mi na Tobie zależy i nie chcę, żeby inni faceci ślinili się na Twój widok?!- wykrzyczałem sam nie rozumiejąc swojego zdenerwowania.

- TO JEST KOLEGA DO CHOLERY! KOLEGA! - Lucy odwróciła się, a na jej twarzy malowała się złość. - Mam prawo do spotykania się ze znajomymi. Mam prawo do rozmawiania z kim tylko mi się podoba, bo nie jestem Twoją własnością Luke. Nie jestem niczyją własnością. Mi też nie jest łatwo patrzeć jak miliony fanek krzycząych na Twój widok, albo jak całujesz je robiąc sobie z nimi zdjęcia. Ale wszystko zostawiam dla siebie, bo jesteś dla mnie ważny i nie chcę stawiać Ci na drodze do szczęścia. Bo zwyczajnie Cię kocham. 

- Lucy... - powiedziałem podchodząc do niej. Kiedy chciałem ją przytulić, odsunęła się, spuszczając głowę. 

- Wiem skarbie... Przepraszam. Po prostu kiedy zobaczyłem jak on się a Ciebie patrzy to... Nie potrafiłem. Przepraszam. 

- To jest tylko kolega. - powtórzyła nadal na mnie nie spoglądając.

- Wybaczysz mi kochanie? - zapytałem nieśmiało, jednak nie uzyskałem odpowiedzi.

- Nie wiesz jak to jest patrzeć na osobę, którą kocha się ponad całe swoje życie z mojego punktu widzenia. W moim życiu pojawia się wiele dziewczyn. Zaczynając od fanek, a kończąc na przyjaciółkach. Każda z nich jest na swój sposób dla mnie ważna. Na każdej tej dziewczynie bardzo mi zależy. Bo to dzięki nim jestem taki jaki jestem i jestem tu gdzie jestem. To tyczy się głównie fanek. Gdybym dowiedział się, że chociaż jedną z nich zawiodłem, albo co gorsza... Straciłem. Byłbym załamany. Ty jesteś dla mnie o wiele, wiele, wiele razy ważniejsza. To dzięki Tobie budzę się rano szczęśliwy i dzięki Tobie mam energię iść uszczęśliwiać te dziewczyny, które płacą za to, abym mógł  chociaż na chwilę sprawić by czuły się wyjątkowe. Ciebie pragnę uszczęśliwiać przez cały czas. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo jeżeli moja księżniczka jest nieszczęśliwa to ja też. Rozumiesz? Reaguję na Twoje negatywne emocje bardziej niż ty sama. Chcę Cię mieć dla siebie, bo nie chcę, aby ktoś inny dawał Ci to szczęście. Rozumiem, że masz swoich przyjaciół i ja to w pełni szanuję. Nie mam nic przeciwko, żebyś się z nimi spotykała, bo masz do tego prawo tak jak i ja. Po prostu... Widząc go. Nie wytrzymałem. Gdybyś tylko widziała jak on się na Ciebie patrzył. Gdybyś tylko uchyliła głowę w jego stronę nawet przez przypadek on wykorzystał by to od razu. Jesteś śliczna, zabawna, mądra i masz doskonałe poczucie humoru. Czego chcieć więcej, prawda? Dlatego bardzo Cię przepraszam. Nie chciałem Cię urazić. Ja... Po prostu nie chce ponownie stracić kogoś na kim mi zależy. - powiedziałem ocierając łzy. Lucy przez całą moją wypowiedź miała zamknięte oczy. Zapewne chciała być silna i nie chciała pokazywać tego, że moja słowa ją wzruszyły. Jednak słysząc ostatnie zdanie momentalnie je otworzyła nie rozumiejąc tego co przed chwilą powiedziałem. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 03, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

This is life |l.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz