Rozdział piąty - Pan Chokins

3.8K 131 26
                                    

Nessa

Siedziałam właśnie na lekcji francuskiego. Moje spóźnienie trochę się przedłużyło, przez tego dupka, i również przez, to że nie mogłam znaleźć sali. Ta szkoła, jeśli mogę ją tak w ogóle nazwać, jest ogromna.

Mój telefon zawibrował przez co o mało ze strachu, nie spadłam z krzesła. Wzięłam go do ręki i odblokowałam. Dalej nie odpisałam na wiadomość od Nicoli.

Nieznany: co teraz będziesz miała?

Zmarszczyłam brwi myśląc kto to jest? Ale przypomniało mi się, że w tej szkole znam tylko Lili. Szybko zmieniłam jej Nick i odpisałam.

Nessa: teraz będę miała wf, a ty?

Lily: ja też będę miała wf! Będę czekała pod klasą.

Miałam już odpisać, ale ktoś mi przerwał.

- Wilson. - powiedział chłodnym głosem nauczyciel. Uniosłam wzrok z telefonu, napotykając jego wkurzenie.

- Słucham. - odpowiedziałam tonem pełnym obojętności.

- To chyba ja powinienem zapytać, czy słuchasz. Na moich lekcjach nie siedzi sie na telefonie. To, że jesteś nowa cie nie usprawiedliwia. - powiedział, a ja zorientowałam się, że cała klasa na mnie patrzy. Świetnie po prostu świetnie.

Miałam już odpowiedzieć, ale ktoś nagle wszedł do klasy. Był to wysoki blondyn o jasnej karnacji.

- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział pośpiesznie blondyn, i ruszył w stronę ławek. Rozejrzał się po klasie i jego wzrok skupił się na mnie, nie było już wolnych miejsc. Cholera. Blondyn podszedł do mnie i zajął miejsce obok mnie, zaczął powoli wyciągając potrzebne rzeczy.

- Dostajesz naganę Alex. - powiedział nauczyciel.

chłopak to nie ruszyło. Nagle gwałtownie obrócił się w moją stronę I zaczął podpierać jedną ręką swoją głowę

- Dasz przepisać notatki? - zapytał posyłając mi uśmiech, który zwaliłby nie jedna dziewczynę z nóg.

Ale był problem, nie miałam notatek, przez tą akcje z synem dyrektora, nie mogłam się skupić więc rozmyślałam i nic nie napisałam.

- Nie mam zeszytu. - powiedziałam, a Alex popatrzył na zeszyt przede mną. Kurwa.

Pośpiesznie wzięłam zeszyt i rzuciłam go do plecaka. Chłopak popatrzył na mnie wzrokiem sugerującym jedno ,,wariatka".

Przez resztę lekcji żaden z nas już nie zamieniło słowa. Gdy nagle pan Chokins jak mnie mam nauczył od francuskiego, powiedział coś co mnie rozzłościło.

- Miejsca zostają takie same jakie są, bez wyjątków.

No chyba żarty mam siedzieć z jakimś blondynkiem, który uważa mnie za wariatkę. Świetnie wręcz cudownie, skacze z radości.

- Chyba jesteśmy na siebie skazani wariatko. - powiedział blondyn, i pokazał mi rząd swoich białych zębów.

Nie odpowiedziałam za to ruszyłam w stronę pana Chokinsa.

Poison | 16 + ( POPRAWIANIE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz