Rozdział drugi - Dziwna nieznajoma

5.1K 160 26
                                    

Nessa

Każdy z nas ma jakieś słabości, jedni je chowają za ścianami mocnego betonu, a drudzy ukazują je na światło dzienne. Ja należałam do grupy, która chowała je w sobie jak najbardziej się da, moją słabość pożerał mrok, ale jednej osobie zaufałam i opowiedziałam o tym, bo przecież jej zaufałam co takiego mogło się stać?

Gdyby wiedziała ile szkód to przysienie przysięgam, że nigdy bym jej tego nie powiedziała.

Moim największym sekretem było to, że boje się ciemności i zasypiam z lampką obok łóżka. U nikogo nigdy nie nocowałam oprócz Nicoli i mojej starszej kuzynki Luny, im ufałam najbardziej, ale budząc się dzisiaj rano i widząc na mediach społecznościowych moją twarz i jakieś nieśmieszne wycinki z moim lękiem poczułam się rozczarowana okłamana i bezwartościowa.

Nic z tym już nie mogłam zrobić, a tłumaczenie się jest bezsensu. Po co mam się tłumaczyć skoro ludzie i tak będą mieli gdzieś moje zdanie? Wpatrywałam się w komentarze czytając je czując jak moja pewność siebie zaginęła gdzieś w środku.

Byłam taka słaba.

Spojrzałam na godzinę była 10 jeszcze 6 godzin i będę w nowym miejscu. Może tam będzie mi lepiej niż było tu? Może tak poznam kogoś wartościowego, który uświadomi mi co to znaczy prawdziwa przyjaźń? Moje myślenie przerwał dźwięk, który wydobył się z mojego telefonu, była to wiadomość od osoby, której już nie chce znać.

Nicola: Hej przepraszam, za wczoraj poniosło mnie powinnam była ci uwierzyć, a nie obwiniać, ale byłam strasznie pijana a ta relacje. Ciągnęła mną złość, że to ciebie wybrał, a nie mnie i się po prostu zdenerwowałam przepraszam jeszcze raz. Proszę spotkajmy się dziś o 16 w parku.

Nie mam zamiaru się z nią spotkać, nie po tym co mi zrobiła, jak bardzo mnie zraniła, nie zwracając uwagi na to jak się poczuje czytając te wszystkie komentarze, nie obchodziło ją to wtedy, więc mnie teraz też to nie obchodzi co ona chce ode mnie.

***

Siedziałam na miejscu pasażera ostatni raz oglądając mój dom i okolice. Ojciec pakuje ostatnią walizkę do bagażnika i zasiada na miejsce kierowcy cicho wzdychając. Chciałam ubrać się ładnie, ale nie miałam na to siły, więc założyłam zwykłe dresy i koszulkę. Mojej średniej długości czekoladowe włosy opadały na ramiona swobodnie. Tata ruszył, a ja żeby przerwać tą niezręczną cisze zapytałam.

- A będziecie mnie odwiedzać?

- Mamy pracę, więc nie damy rady. Będziemy ci przesyłać pieniądze co 2 tygodnie, więc nie marudź. - odpowiedział, a ja wyczułam w jego głosie zmęczenie i irytacje.

- Okej, a te plotki to prawda?

- Dziecko jakie plotki? Nie wymyślaj teraz. I nie rozmawiaj ze mną, bo prowadzę i muszę się skupić, zajmij się sobą. - odpowiedział hardo, a ja jedynie przewróciłam oczami, każda moja rozmowa z nimi tak wyglądała nie dało się inaczej, albo oni po prostu nie chcieli żeby rozmowy wyglądały inaczej. Miałam okropne relacje z rodzicami chociaż się starałam to oni najwidoczniej mieli mnie głęboko w dupie.

Przez resztę drogi nie odezwałam się choćby słowem. Siedziałam jakbym była na skazaniu, tylko oddychałam. Ukradkiem spojrzałam przez okno i zobaczyłam, że wjeżdżamy w las było już ciemno. Nawet nie wiem, ile jechaliśmy, ale odczuwałam zmęczenie chciało mi się spać, ale wiedziałam, że jesteśmy blisko. Byłam dość mocno zestresowana nie wiedziałam, co mam zrobić jak tam wejdę.

***

Nie wiem nawet kiedy zasnęłam, ale gdyby się obudziłam byliśmy na miejscu i to co zobaczyłam. Myślałam, że śnie. Dosłownie ten budynek, a raczej zamek wyglądał jak z Hogwartu. Przed budynkiem były miejsca parkingowe na których mój ojczym się zatrzymał.

Budynek przypominał zamek był ogromy i przerażający, ale również przepiękny uwielbiam takie klimaty. Dookoła nas była brama, która rozdzielała szkole od lasu.

- Ja już będę jechać. Musisz iść do sekretariatu po mundurek. Poradzisz sobie sama. - powiedział mój tato po czym wyciągnął moje walizki i położył je obok mnie wsiadając do auta i szybko odjeżdżając.

Po prostu odjechał zostawiając mnie samą.

Ale czego mogłam się po nim spodziewać? Że zostanie ze mną jak z małym przerażonym dzieckiem?

Westchnęłam cicho jeszcze rozglądaj się dookoła siebie. Nie ma szans żebym z stąd uciekła brama oddzielająca las od szkoły jest zbyt wysoka i ma ostre kły u samej góry i dole. Powoli ruszyłam do środka budynku otworzyłam powoli drzwi, których echo odbiło się po korytarzu.

Weszłam do środka zamykając za sobą wrota i zaczęłam się rozglądać było tu strasznie ponuro.

Jakby w tym miejscu w ogóle nie wiadomo co to była radość?

Zobaczyłam kilku uczniów, którzy przechodzili obok mnie patrząc krzywo w moją stronę i oceniająco. Powoli ruszyłam dalej, na wprost znajdowały się schody. Na pewno gdzieś musiał być ten głupi sekretariat.- pomyślałam.

Nagle poczułam, że ktoś we mnie wpadł zobaczyłam jakąś dziewczynę, której wypadły wszystkie książki na podłogę. Podniosłam wzrok do góry, była to blondynka z okularami miała na sobie zielono czarny mundurek i czarną spódniczkę popatrzyłam znów na jej twarz i zobaczyłam, że płakała? Tylko dlaczego? Może zapytam czy wszystko w porządku?

- J-ja przepraszamy zapatrzyłam się - zająkała się, i pociągnęła nosem schyliłam się by pomóc jej pozbierać książki co spotkało się z jej zdziwioną miną.

- Wiesz może gdzie jest sekretariat, bo nie mogę go znaleźć? - zapytałam blondynki i się uśmiechnęłam czego ona nie odwzajemniła.

Naprawdę dziwni są ci ludzi.

- Prosto i po lewej są drzwi z napisem sekretariat. – powiedziała, ale za nim zdążyłam się jeszcze coś zapytać po prostu odeszła zostawiając mnie samą.

Bo zawsze pod koniec dnia zostaje sama.

*Poison*

Poison | 16 + ( POPRAWIANIE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz