Z samego rana pobiegłam do Theo, chcąc z nim porozmawiać jeszcze przed przyjazdem dzieci. Oczywiście go obudziłam i wydawało mi się, że z początku nawet nie wiedział, o czym ja do niego mówię. Dopiero po chwili to do niego dotarło. Tak jak myślałam, dobrze znał firmę Clyde'a i był w szoku, że była to właśnie jego firma. A także, że Clyde był zawodowym kierowcą wyścigowym i nie wspomniałam im o tym przed gokartami. Easton się śmiał, że przynajmniej wstydu nie było, że przegrali. Theo stwierdził, że porozmawia z nim później albo jak przyjdzie wieczorem, by obejrzeć z nimi mecz piłki nożnej.
Usłyszałam klakson samochodu, dlatego od razu skierowałam się do wyjścia.
– Cześć! – krzyknęłam, jak tylko wyszłam z domu. Od razu podbiegłam do samochodu i włożyłam głowę przez otwarte tylne okno, gdzie siedziały moje aniołki. – Cieszycie się na dzień z waszą ulubioną ciocią?
– Bardzo! – odezwali się równocześnie.
– Cześć, braciszku.
– Cześć, ciotka. Wyciągniesz ich, czy ci pomóc?
– Dam sobie radę – stwierdziłam, otwierając drzwi.
Wyciągnęłam dzieciaki i gdy postawiłam je na ziemi, od razu pobiegły do Eastona i Theo, żeby się przywitać. Wyjęłam jeszcze foteliki i przeniosłam je pod dom chłopaków.
Oparłam dłoń o samochód Ezry, przypatrując się blondynowi.
– Nie musisz się spieszyć. Przygotowałam dla nich kilka atrakcji. Tak, wiem... Mam dzwonić, gdyby cokolwiek się działo. Pamiętam zasady. Niczym się nie przejmuj. Będziemy się świetnie bawić. A teraz jedź. – Poklepałam lekko dach samochodu i pomachałam mu. – Dzieci! Idziemy! Później was przyprowadzę do wujków!
– Gdzie idziemy? – zapytał chłopiec, wybiegając z domu.
– Najpierw idziemy do domu. Muszę zrobić dwie kawy na wynos. I zrobiłam wam soczek, więc też wam przeleję do buteleczek i pójdziemy na spacer, dobrze?
– Super!
Hayden biegał dookoła mnie, gdy Easton wyniósł mi na rękach Mallory. Przejęłam ją i poszliśmy do domu. Nie miałam pewności, czy Clyde już wstał, ale jedną kawę zamierzałam zabrać dla niego. Nie wiedziałam, czy będzie chciał jechać do kawiarni, czy nie. Liczyłam, że zdążę, zanim wyjedzie.
– Przywitaliście się z Szeryfem?
– Tak – odpowiedziała mi dziewczynka, kiwając energicznie głową. – Nie musisz dziś pracować?
– Nie. Mam dla was calutki dzień.
– Cały?
– Calutki.
W domu starałam się, jak najszybciej zrobić kawę. Dzieci tego dnia wydawały się być w nieustającym ruchu, jakby miały więcej energii niż zwykle. Hayden biegał po salonie, wydając dźwięki samochodów, podczas gdy Mallory tańczyła wesoło wokół stolika, nucąc sobie coś pod nosem. Nawet na chwilę bałam się spuścić je z oczu.
Szybko spakowałam do torby termos z gorącą kawą i jajka, które mama jednak zostawiła dla Hargrove'a. Włożyłam do torebki także buteleczki z sokiem dla dzieci i ruszyliśmy w stronę domu, który wynajmował Clyde.
– A po co ci kawa? – zapytał Hayden, jak tylko weszliśmy do sadu.
– Żeby ją wypić. Rano nie miałam czasu.
– A po co ludzie piją kawę? – zaciekawiła się Mallory.
– Żeby mieć więcej energii, niektórzy piją dla samego smaku... Wasz tata też przecież pije.
CZYTASZ
Damn it, Clyde!
RomanceAylin McLain, właścicielka urokliwej kawiarni, pragnie odbudować swoje życie po nieudanym małżeństwie. Tuż po jej rozwodzie, w mieście pojawia się Clyde Hargrove - utalentowany kierowca wyścigowy. Po serii skandali i plotek, Clyde pragnął uciec od m...