Rozdział 24

2.6K 164 11
                                    

Pani Garcia chciała porozmawiać o czymś z Clyde'em, dlatego stwierdziłam, że poczekam na niego w domu. Zajęłam miejsce obok taty i spojrzałam na niego dość niepewnie, zastanawiając się, jak zacząć temat. Musiałam się też pospieszyć, bo nie chciałam rozmawiać przy mamie.

– Myślisz, że to coś złego, jakbym chciała ruszyć teraz do przodu? – zapytałam po kilku głębszych oddechach. – Czy też uważasz, że to za wcześnie i powinnam zrobić sobie przerwę?

Tata momentalnie obrócił głowę w moją stronę.

– Od pierwszego dnia widzę, jak na ciebie patrzy – odezwał się, kładąc dłoń na moim kolanie. – W ogóle jak oboje na siebie patrzycie... Gdyby nie ty, to już dawno by stąd wyjechał. Taka prawda. Bo po co miałby tu siedzieć? Lubi cię. I nie uważam, że robisz coś złego. Jesteś po rozwodzie, nie masz już męża, którego byś zdradzała... Clyde to dobry chłopak. Tylko czasem trochę zagubiony i nerwowy. Ale czy ja mu się dziwię? Cały czas otacza go presja... Całe życie praktycznie. Wybrał sobie trudną ścieżkę życiową. To jest prawdziwy wyścig szczurów, Aylin. Na początku ciągle był też porównywany do wujka. Wszyscy wokół zadawali te same pytania: "Czy będzie tak samo dobry? Czy w ogóle się do tego nadaje?" Te pytania były jak cień, który stale się za nim ciągnął. Ludzie zawsze będą o nim gadać i robić mu zdjęcia... Gdzie jest, z kim, co robi... Często będzie też wyjeżdżał. Wyścigi są w różnych zakątkach świata. Ty też jesteś jeszcze bardzo młoda, Aylin. Nie musisz całe życie siedzieć w Golden Creek. To twoje życie. Ty masz być szczęśliwa. Nie ja, nie mama... Ty. Nikt też nie każe wam się od razu wiązać. Randkujcie, poznawajcie się... Widziałem też, jak się przejął, gdy powiedziałem mu o twoich dzisiejszych klientach. Dzieciaki też go polubiły, co?

– Bardzo – odpowiedziałam, uśmiechając się pod nosem. – Wydawało mi się, że mama też go polubiła na początku. Później zaczęła mieć problem, jak spędzaliśmy ze sobą więcej czasu. I zaczęła czytać jakieś głupie artykuły o tym, że jest kobieciarzem...

– Twoja mama lubi go jako człowieka, bo już z nią rozmawiałem o tych artykułach i wie, że wszystko mogą napisać, byle tylko się klikało. Więc jako człowieka go lubi, ale nie za bardzo jako twojego potencjalnego chłopaka. Tak jak już mówiłem, to twoje życie, Aylin. Nie sugeruj się tym, co mówi twoja mama, czy twoi bracia. Oni zawsze będą przeciwni. Kogo byś nie przyprowadziła... Zawsze coś wymyślą, dlaczego nie powinnaś się z kimś spotykać.

– Nie powiesz im o naszej rozmowie?

– Nie, nie bój się. A teraz biegnij po laptopa. Poszukamy ci jakiegoś piekarnika.

Cieszyłam się, że tata mi pomoże, bo czułam, że ja wybierałabym go przez wieczność. Byłam bardzo niezdecydowaną osobą.

Zdążyliśmy go zamówić, zanim Clyde wrócił. Tata mnie szturchnął i kiwnął głową na okno, w które od razu spojrzałam. Zaśmiałam się, widząc bruneta, uciekającego przed Arnoldem.

– Ten kogut naprawdę go nie lubi – stwierdziłam, podnosząc się z kanapy, żeby otworzyć mu drzwi. – On po prostu robi ci trening – powiedziałam do mężczyzny, który od razu wbiegł do środka, oddychając szybko. – Dba o twoją formę.

– Mhm, jasne. Opętane bydle. Czemu za nikim innym nie biega, tylko zawsze za mną?

– Bo ty zaczynasz przed nim uciekać – wtrącił tata. – Następnym razem spróbuj nie uciekać.

– Pożre mnie żywcem. Panie McLain? Mogę porwać Aylin? Czy jest jeszcze potrzebna? Obiecuję, że kiedyś ją oddam.

– Kiedyś? – zapytałam i uniosłam brew.

– Dzisiaj.

– Możesz ją porwać, ale reklamacji nie przyjmuję.

Od razu obróciłam głowę w stronę taty.

Damn it, Clyde!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz