Rozdział 32

2.3K 175 24
                                    

Aylin

W poniedziałek po wyścigowym weekendzie oboje wróciliśmy do Golden Creek. W ogóle nie mogliśmy się od siebie odkleić. Postanowiliśmy nie rozmawiać jeszcze na nasz temat z moją rodzinką i poczekać na odpowiedni moment. Tylko Dahlia o nas wiedziała. Nie dałabym rady już tego przed nią ukryć.

W środę Clyde pojechał do Holloway, żeby spotkać się z Kelly i z nią porozmawiać.

Na szczęście spędzałam ten dzień w kawiarni, więc aż tak bardzo tego nie analizowałam, bo zajęłam się klientami. Byłam bardzo ciekawa, jak ich rozmowa się potoczy. Trochę się bałam, że Kelly zrobi coś głupiego. Ufałam Clyde'owi. Jej nie.

– Dzień dobry!

Po pomieszczeniu rozniósł się radosny głos Dahlii.

– Hej – mruknęłam, przecierając ladę. – Chcesz kawy? Też bym się napiła, a akurat nikogo nie ma, to możemy na chwilę usiąść.

– A co ty taka dziwna? Kłopoty w raju? Pokłóciliście się?

– Nie. Pojechał do Kelly, nie pamiętasz?

– Kurwa, to dzisiaj? Jakbym pamiętała, to przyszłabym tu wcześniej – powiedziała brunetka, chwytając menu, choć dosłownie znała je na pamięć. – Jesteś zestresowana? Przecież Clyde nie zrobi niczego głupiego. Widać gołym okiem, że naprawdę mu na tobie zależy. Pewnie z nią porozmawia i od razu tu wróci.

– Wiem, że nie zrobi niczego. Tylko czy ona niczego nie zrobi?

– Przecież się na niego nie rzuci, nie jest aż tak zdesperowana.

Zrobiłam nam kawę i zajęłyśmy miejsce przy stoliku. Co chwilę sprawdzałam telefon, czy Clyde czasem do mnie nie napisał. Nawet nie byłam pewna, czy w ogóle odezwie się po tej ich rozmowie.

– Rozmawialiście już z rodzinką? – zapytała, sięgając po filiżankę. – Bo Easton mnie o wszystko wypytuje, a ja nie wiem, co mu powiedzieć.

– Czasem zapominam, że jesteście razem... Aurora jutro pracuje do piętnastej. Później ja przychodzę do pracy, więc myślę, że może zrobiłabym jutro obiad i zaprosiła Clyde'a. Zjedlibyśmy z rodzicami i wtedy bym im powiedziała. Nie zamierzam mówić braciom. Wiem, że mama i tak im wszystko opowie. A ja wiem, że nie będą za bardzo zadowoleni. Pewnie nawet pójdą do Clyde'a, żeby z nim porozmawiać... Muszę go uprzedzić.

– On chyba nie boi się twoich braci.

– On to w ogóle ma gdzieś opinie innych ludzi, więc nie przejmie się żadnym ich gadaniem. Chociaż on chce, żeby oni go lubili. Szczególnie że nie ma przecież swojej rodziny. Theo go polubił, Easton też go lubi. – Wzruszyłam lekko ramionami. – No, ale oni spędzili z nim o wiele więcej czasu niż Evander i Ezra.

– Na pewno go polubią, jak spędzą z nim trochę więcej czasu. Wierzę, że wszystko w końcu się ułoży.

– Dzięki, Dahlia.

– Weź się nie stresuj, stara. Zaraz do ciebie pewnie zadzwoni, jak tylko od niej wyjdzie. Może jeszcze nawet nie zaczęli rozmawiać? Może jeszcze jest w drodze do niej? Wiem, że łatwo jest powiedzieć, żebyś o tym nie myślała, ale lepiej dla ciebie by było, jakbyś faktycznie o tym nie myślała.

– Ja wiem... – westchnęłam, obracając głowę w kierunku okna. – Ale nie potrafię o tym nie myśleć. Wcześniej o tym nie myślałam, bo miałam tu klientów, ale teraz jak ich akurat nie ma, to oczywiście, że to robię.

Koło czternastej siedziałam przy stoliku, rozmawiając z panem Williamsem, który odwiedził mnie w kawiarni. Pytał głównie o Clyde'a, bo dowiedział się od Pani Garcii, że kupił jej dom. Więc był ciekawy, czy brunet planuje zostać w Golden Creek i wspominał, że musi kiedyś przynieść do kawiarni szachy, to sobie razem zagrają.

Damn it, Clyde!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz