Rozdział 20

2.7K 149 12
                                    

Z samego rana obudziły mnie pocałunki, delikatnie składane na moim policzku. Uśmiechnęłam się, jeszcze zanim otworzyłam oczy. Przytuliłam się do bruneta, czując ciepło jego ciała. Nie chciałam wstawać. Chciałam, aby ten moment trwał wiecznie. Bez żadnych zmartwień czy obowiązków. A może...może nawet cały dzień spędzić w jego towarzystwie, zapominając o reszcie świata.

Wiedziałam niestety, że nie mogę sobie na to pozwolić.

– Dzień dobry – odezwał się z poranną chrypką w głosie.

– Dzień dobry. Jeszcze pięć minut...

– Zrobić ci kawę?

– Nie – odpowiedziałam, przeciągając się leniwie. – Wypijemy w kawiarni, co ty na to? – zapytałam, otwierając wreszcie oczy.

Clyde wpatrywał się we mnie z małym uśmiechem na twarzy, a ja od razu zaczęłam poprawiać rozrzucone na poduszce włosy. Nagle poczułam lekki rumieniec na policzkach, widząc, jak bardzo był skoncentrowany na moim wyglądzie.

– Pięknie wyglądasz.

– Nie musisz kłamać – szepnęłam, podnosząc się powoli. – Przyniosłeś mi wodę? – zdziwiłam się, jak tylko zobaczyłam szklankę na szafce obok mojej połowy łóżka.

– Mówiłaś wczoraj, że z rana pijesz wodę z cytryną.

– Jesteś zbyt uroczy, Hargrove. Musisz coś odjebać.

– Bo? – zaśmiał się zdziwiony.

Tego zdecydowanie nie spodziewał się usłyszeć. Jeszcze z samego rana. Bałam się, że jak jeszcze przez kilka dni taki będzie, to naprawdę się do niego przywiążę i później będzie bardziej bolało, jak już przyjdzie moment jego wyjazdu.

– Bo nie możesz być taki idealny. Nie wiem... Umów się z jakąś laską albo powiedz coś głupiego.

– Głupie rzeczy mówię ciągle. A umówić to się mogę co najwyżej z tobą. Z nikim się nie będę umawiał. Ja po prostu jestem idealny. Zaakceptuj to, McLain. No dobra, nie jestem. Ale mogę próbować. Albo przynajmniej udawać.

Clyde pozwolił mi jako pierwszej się ogarnąć.

Malowałam się przed lustrem w łazience, nucąc sobie cicho Darlin od Avril Lavigne. Spojrzałam na niego w lustrze, gdy oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

– Co tak patrzysz?

– Podziwiam, jak kręcisz tyłkiem.

– Jak zwykle szczery – skwitowałam, chowając kosmetyki. – Mogę je tu zostawić na szafce?

– Jasne. Prawie, jakbyś się tu wprowadziła.

– Oj nie chciałbyś ze mną mieszkać, Clyde. Ja też lubię mieć w domu czas dla siebie. Posiedzieć sobie po prostu w samotności. Bez zbędnego gadania. Tylko ja i moje myśli. Właściwie lubię spędzać czas sama ze sobą. Jeszcze jak mogę sobie słuchać muzyki na słuchawkach... Ja, kanapa i słuchawki. Najlepszy trójkąt.

– Słuchawki są dwie.

– Czepiasz się. Liczę jako jeden przedmiot.

Puściłam go do łazienki i czekałam na niego w salonie.

Miałam nadzieję, że ten dzień szybko przeleci i zanim się obejrzę, wrócę do domu. Znaczy do domku Clyde'a. Pani Garcii...

W drodze do kawiarni oboje milczeliśmy. Clyde wpatrywał się w drogę, a ja w niego. Dziwnie było mi z tym, że odwoził mnie do kawiarni, ale w końcu on i tak przyjechałby tam na kawę.

Damn it, Clyde!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz