Rozdział 26

2.3K 157 5
                                    

Clyde

We wtorek z samego rana wróciłem do Holloway. Tego dnia byłem też umówiony z Aylin. Zdziwiłem się, gdy stwierdziła, że do mnie przyjedzie. Byłem zdziwiony, ale i szczęśliwy. Chciałem jej pokazać miasto i moje mieszkanie.

Gdy rozmawialiśmy po niedzielnym wyścigu, byłem przekonany, że przyjedzie pewnie na kilka godzin i będzie chciała wracać do Golden Creek. Jednak ona zapytała, czy będzie mogła zostać u mnie na noc. Oczywiście nie miałem nic przeciwko temu.

Zadzwoniła do mnie, gdy dojeżdżała pod mój adres. Zjechałem więc na parking, żeby wskazać jej miejsce, gdzie może zostawić samochód.

Pokazałem jej dłonią miejsce i nie odzywałem się przez chwilę, nie chcąc jej rozpraszać przy parkowaniu. Pamiętałem, że kiedyś wspominała o tym, że przy parkowaniu musi być totalnie skupiona. Czekałem więc cierpliwie.

Podszedłem do niej, dopiero gdy stanęła w liniach i otworzyłem jej drzwi.

– Dzień dobry, Aylin.

– Hej. Nienawidzę tego miasta. Strąbili mnie trzy razy! Ja jechałam powoli. Nie znam tego głupiego miasta i bałam się, że skręcę w złą ulicę. Spieszy im się wszędzie, kurwa...

– Hej, hej... – szepnąłem, kucając przy samochodzie. – Nie denerwuj się. Miałaś prawo jechać ostrożnie. Najważniejsze, że już dojechałaś. Chodź, wyjedziemy na górę. Ja wezmę twoją torbę.

– Wrzuciłam ją na tylne siedzenia. Hej – przywitała się kolejny raz i złożyła na moich ustach pocałunek. – Jestem z ciebie dumna. To był świetny wyścig.

– Dziękuję, Aylin.

Wyjechaliśmy po chwili na samą górę, gdzie mieścił się mój dość obszerny penthouse.

Duże, panoramiczne okna wpuszczały do środka mnóstwo naturalnego światła, a na dodatek oferowały zapierające dech w piersiach widoki na panoramę miasta.

– Wow... – wyszeptała, a jej oczy wędrowały po całym pomieszczeniu, absorbując każdy detal. – Dziwię się, że tak podoba ci się w Golden Creek, jak masz takie ogromne mieszkanie. I piękne...

– Bo tam jest cisza. Mam też jacuzzi, więc liczę później na jakąś wspólną kąpiel.

– Nie mam stroju.

– Przecież jesteśmy tu sami... A jak w kawiarni? Wszystko w porządku?

Aylin wyglądała, jakby przez chwilę zastanawiała się, co powiedzieć. To już wzbudziło moje podejrzenia.

– W porządku, tak.

To utwierdziło mnie w tym, że nie jest w porządku. Nie chciałem jej naciskać z rana, dlatego postanowiłem nie drążyć.

Mimo wszystko zamierzałem później wrócić do tego tematu i to z niej wyciągnąć. Byłem wręcz pewny, że coś jest nie tak. A wydawało mi się, że intuicję mam dobrą.

– Pytanie brzmi, czy chcesz wieczorem wyjść gdzieś na miasto z moimi ziomkami? – zapytałem, przechodząc do kuchni, żeby zrobić jej kawę. – Oni o tobie nie wiedzą. To nie dlatego, że się wstydzę, czy coś... Po prostu chodzi o tę sytuację z paparazzi, jak zacząłem się zastanawiać, czy ktoś z nich nie przekazuje o mnie informacji. Bałem się, że od razu mogłoby to wypłynąć. Możemy też zostać tutaj. Albo wyjść z nimi na jakąś godzinę, dwie i tutaj wrócić.

– Możemy tak zrobić, jeśli chcesz.

– Nie boisz się, że ktoś nas gdzieś zobaczy? Choćby podczas zwiedzania?

Damn it, Clyde!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz