12. bułeczka

19 2 0
                                    

Pov: Hailie
Byłyśmy przed restauracją, niestety ale nasza rodzina musiała iść na kolację z drugą bogatą rodziną, rodzina Willson,rodzina która ma kontrole nad nami,jeszcze.Bogate lalusie które myślą,że mogą robić co chcą, niestety jestem bardzo niska bo mam tylko 158cm wzrostu a wszyscy są tu od 164cm,bo ja jestem taka malutka,ale do rzeczy, byliśmy w środku, moi bracia rozmawiali z rodzina Willson, ja stałam z dziewczynami, gdy nagle podszedł do nas ich syn, Robbie Willson,wysoki brunet o charakterze dupka,uważa,że może zdobyć każdą.
- no witam brzydkie panie- powiedział swoim głosikiem Robbie.
- ha ha bardzo śmieszne- powiedziałam- na prawdę super żart,ubaw po pachy.
-Hailie nie pogrążaj się- szepnęła w moją stronę Jen.
-A zostaw ją,niech się upokarza- zaśmiała się Aris.
- widzę,że wrócił wam trądzik, powiem,że nie grzeszycie urodą- zaśmiał się,chciałam już coś powiedzieć kiedy nas zawołali do stolika.
Usiedliśmy,każdy rozmawiał a ja zajadałam się bułką, po chwili wzięłam kolejną i kolejną,były dobre gdy nagle się odezwał Robbie.
- ile ty tych bułeczek zjadłaś- zaśmiał się, nie wiedziałam co powiedzieć, miałam gule w gardle, zaczęłam się pocić i trząść ale,postanowiłam,że nie będę już małą Hailie,będę odważna i groźna.
-A kim ty niby jesteś żeby mówić ile mam jeść- powiedziałam pewnie i z odwagą.
- wo ale sigma- powiedziała Tala.
- poleciałaś- dodała Aris.
- Wo ale go pocisnełaś,już się nie podniesie- zaśmiała się Jen, może i mówiły to nie na poważnie ale czułam,że jestem sigma,jego mina była bezcenna, zupełnie jakby dostał kosza od dziewczyny.

Po kolacji,stałyśmy na zewnątrz, Robbie stał dalej i się patrzył na mnie i dziewczyny,ale nagle,usłyszałam Krzyk.
- No chyba ciebie coś boli Robercie!- krzyknął Vincent,po czym papiery które trzymał w ręce,podarł i rzucił na ziemie- to koniec naszej współpracy,jedziemy.- Po czym wsiedli do limuzyny,byłam szczęśliwa,idąc z dziewczynami do limuzyny pobiegłyśmy do Robbiego, nagle Aris uderzyła go z pieści w twarz.
- Ha! in your face kurwo- zaśmiała się Jen.
- beka z ciebie- dodała Tala.
Kiedy byliśmy w drodze do domu odezwał się Tony...oh...Tony...
- Hailie...świetnie sobie poradziłaś..jestem z ciebie dumny- powiedział łapiąc mnie za rękę.
- uczyłam się od mistrza- powiedziałam całując go, Jen patrzyła na nas i krzyknęła.
-Kurwo,ja cię tego nauczyłam!

_____

Ta da,może będzie trochę nudne ale co poradzić
Ps.
Nastepny rozdział będzie dość długi (może do jakieś 600-800 słów)

Rodzina Emosów  Shoty (Ver.Tony)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz