Ciemność

181 6 5
                                    


Te same osoby, które mnie niosły, zostawiły mnie samą w pokoju bez okien. Ściany były metalowe, tak samo podłoga. 

Już drugą godzinę chyba siedziałam skulona w kącie, starając się nie popaść w jakieś choroby psychiczne przez tą ciszę i samotność.

Zaczynałam wariować.

Moje myśli nie było racjonalne, a przez głód i spragnienie myślałam, że tu umrę. Przysięgam, że chyba nigdy w życiu nie było gorzej, niż teraz.

Nie miałam do kogo się przytulić, jak zobaczyć, czy moje dzieci są bezpieczne, ani czy w ogóle ktokolwiek z moich bliskich żyje. 

Co jak im się coś stało? Gdzie są? Co z nimi? Wszystko z nimi dobrze?

Wiele myśli plątało mi się dookoła głowy, sprawiając przy tym, że popadałam w lekką panikę. 

Miałam już same najgorsze scenariusze w głowie, łzy w oczach i nierówny oddech, pomijając już całe drżące ciało. 

Jednak gdy już miałam się rozryczeć, do pomieszczenia wszedł jeden pracownik, który mnie tu niósł. 

- Jedzenie - mruknął i wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi, po czym podszedł do mnie i podał tacę z pysznie wyglądającym jedzeniem, które bez zastanowienia zaczęłam jeść.

- Niedługo zobaczysz swoją rodzinę - dodał, siadając obok mnie. 

Nie odrywał ode mnie oczu, nawet na moment. 

Przerwałam na chwilę przeżuwanie i spojrzałam na niego zaskoczona. Rozszerzyłam oczy i od razu się uśmiechnęłam szeroko na sam fakt, że zobaczę Tony'ego i moje dzieci... Moje ukochane dzieci... 

- Naprawdę? - zapytałam, nie dowierzając jego słowom.

Zobaczę ich... Nie mogę w to uwierzyć.

Kiwnął głową. 

Zjadłam, chwilę z nim pogadałam, spytałam, jak tam moja rodzina i dowiedziałam się, że mieli się super, co mnie uspokoiło. Pokazał mi nawet nagrania z kamer.

Tony leżał na kanapie, a bliźniaki na nim. Cała trójka spała sobie smacznie, otulona kocem.

Ten widok mnie rozczulił i sprawił, że na sercu było mi cieplej.

Potem mężczyzna opuścił pomieszczenie i zostawił mnie kompletnie samą na taką ilość czasu, że myślałam, że siedzę tu już wieczność. A tak naprawdę nie mogłam się po prostu doczekać, aż ich zobaczę.

Wrócili po mnie. Założyli mi opaskę na oczy i gdzieś zanieśli. Postawili mnie na podłogę i postawili na środku jakiegoś kółka.

Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła. Gdzie ja, kurwa, byłam?

Ściany były metalowe i podłoga również. Tak, jak w tamtym pokoju. Dopiero gdy spojrzałam przed siebie, zrozumiałam to. 

To był mój koniec.

Przede mną stała Akemi, płacząca i trzymająca pistolet w ręce. Wycelowany w moją głowę.

- Przepraszam - wyszeptała, nie mogąc powstrzymać łez.

- Akemi, co ty... - chciałam spytać, jednak niski, męski głos mi przerwał.

- Co ona robi? Wykonuje swój obowiązek, który miała zrobić wiele lat temu.

Naglę wysoki mężczyzna z czarnymi włosami wyszedł z rogu pomieszczenia i podszedł do Azjatki. Stanął za nią i jedną dłonią oplótł jej szyję, lekko zaciskając na niej palce. Drugą powędrował na jej dłoń i przyłożył palec do jej. Palec, który miała na spuście

- Ostatnie słowa? - zwrócił się do mnie, a ja zamarłam na ten widok.

- Dajcie mi powiedzieć mojej rodzinie, że ich kocham, proszę - wyszeptałam, czując jak oczy zaczynają mnie piec.

To był mój koniec. 

Koniec, którego się nie spodziewałam. 

Myślałam, że umrę ze starości, oglądając jak moje dzieci dorastają, wychodzą za mąż, mają swoje dzieci. Że zobaczę wszystko, co praktycznie każdy rodzic zobaczył. Jednak nie było mi to dane.

Jakiś pracownik podszedł do mnie i trzymał przede mną telefon, łączący się z jakimś urządzeniem.

Dopiero gdy ich zobaczyłam, uświadomiłam sobie, jak trudno im będzie beze mnie. Jak trudno będzie im żyć bez matki, jak Tony'emu będzie trudno żyć bez żony.

Kilka łez mi poleciało po policzkach.

- Mama! - krzyknęły moje dzieci, podbiegając do kamerki, przez którą ich widziałam i mi pomachali, uśmiechając się szeroko. Mieli uśmiech Tony'ego. Czyli taki, jaki kocham najbardziej.

- Hejka skarby - starałam się powstrzymać łamanie w głosie. - Wiecie, że was kocham, nie?

Oboje kiwnęli głowami, a po chwili Tony kucnął między nimi.

- Y/n? Gdzie oni cię trzymają?

- To już nie jest ważne - przełknęłam gulę w gardle. - Ważne jest, abyś opiekował się naszymi dziećmi i odpuścił sobie trochę z pracą. 

- Y/n, przestań - westchnął, a jego mina lekko posmutniała, choć bardziej na niej widziałam irytację i zmartwienie. - Gadasz, jakbyś miała zaraz umrzeć.

- Bo umrze - mężczyzna stojący za Akemi wyprzedził mnie z odpowiedzią. - Pożegnajcie się z nią. Robię się niecierpliwy.

- Mama umrze? - Noemi (Chyba, nie pamiętam dobrze), spojrzała na Tony'ego, który wyglądał, jakby zaraz miał się popłakać. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Łamało mi to serce.

- Co to znaczy? - Spytał Nataniel, również na niego spoglądając.

- Wypuśćcie ją - rozkazał mój mąż.

- Kocham was, nie zapominajcie o tym. Kocham was bardzo - wyszeptałam, zanim pracownik się nie rozłączył i nie odszedł.

Chciałam stąd uciec. I to bardzo. Ale wszędzie byli pracownicy. W tym pomieszczeniu było ich z sześć, a co by było na korytarzu?

- Mogę najpierw wiedzieć, kim dokładnie jesteś? - spojrzałam na mężczyznę. - Chciałabym wiedzieć kim jest mężczyzna, który odbierze mi życie.

- Ja? Jestem narzeczonym Akemi. Odkąd byliśmy dziećmi - spojrzał na Azjatkę, która jedynie znów mnie przeprosiła szeptem. - Miała cię zabić, gdy byliście jeszcze nastolatkami, co uniemożliwiło jej robotę. Ale jakiś staruch ją ukrywał przede mną. Ale w końcu gdy ją mam, może dokończyć swoją robotę. 

I to były ostatnie słowa przed usłyszeniem strzału. Potem poczułam okropny ból w klatce piersiowej, a na końcu nastąpiła ciemność. 



___

Znów nie ma Polsatu bo znów jestem na laptopie (pokochałam na nim pisać).

Wiem, że ten rozdział pewnie najbardziej wam złamał serca, jednak mi też. Uwierzcie mi, trudno mi jest się rozstać z tą historią i to bardzo. Pisałam ją od półtora roku, do dwóch lat jakoś i mega się do niej przywiązałam. Zawsze miałam z tyłu głowy, że czeka ona na kolejny rozdział, który pokochacie tak samo, jak wszystkie inne, za co wam niezmiernie dziękuję. 

Jednak mam nadzieję, że wam się podobał, choć był krótki i trzymajcie się, może jeszcze kiedyś się zobaczymy, choć na pewno nie będzie to w fanfiku. 

Zapraszam was jeszcze na moje drugie konto, na którym będę wstawiać swoje autorskie książki, które mam nadzieję, że kiedyś dostaną swoją wersję papierową. Moja nazwa to httpl_Clara

Trzymajcie się kochani i do zobaczenia w innych powieściach!

Panna Idealna [Tony Monet x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz