Żarty w szpitalu

1.4K 37 16
                                    

- Mówił abyśmy jechali dokoła? - zapytała.
- Ta, ale i tak pojedziemy normalnie, nic przecież się nie stanie.
Dziewczyna zaczęła jechać, taką samą drogą, jaką jechaliśmy do rezydencji.
Nagle zaczęło coś pikać, pikanie było coraz głośniejsze i szybsze, po chwili coś wybuchło w samochodzie, co sprawiło, że polecieliśmy w powietrze i cała nasza czwórka wylądowała na drodze.
Było pusto i ciemno, na dodatek byliśmy na mało jezdnej drodze, więc nikt nam nie pomoże...
Akemi straciła przytomność, Shane'a i Tony'ego nie widziałam, co oznaczało, że polecieli gdzieś dalej, a ja sama czułam się bardzo słabo, po chwili tak jak moja koleżanka.. zemdlałam...
Obudziłam się w szpitalu, znowu, lecz nie byłam sama, obok mojego łóżka było kolejne, a na przeciwko, kolejne dwa.
Spojrzałam, czy przypadkiem ktoś nie leży na tych łożach, okazało się, że leżą na każdym.
Obok mnie była Akemi, na przeciwko mnie był Tony, a obok Tony'ego był Shane, wszyscy jeszcze byli nieprzytomni, albo spali.
Chciałam podnieść się do siadu, lecz w lewej ręce poczułam ogromny ból, więc podparłam się prawą ręką i siedziałam, aż nie obudził się jeden z moich towarzyszy.
Obudził się Shane.
- Co się stało? - zapytał z chrypką.
- Nie wiem, jedyne co pamiętam, to jest to, że jechaliśmy od Akemi, słyszałam pikanie, było coraz głośniejsze i szybsze, potem coś wybuchło i polecieliśmy w powietrze, wylądowaliśmy na drodze i potem już nic nie pamiętam bo zemdlałam.
- Jezus Maria, sprawdzisz czy z Akemi wszystko okej?
- Ta, ale ty sprawdź, czy wszystko okej z Tony'm.
- Okej.
Oboje sprawdziliśmy, czy z naszymi towarzyszami wszystko okej, u Akemi zauważyłam jedynie opatrunek na głowie, trochę głębokie zadrapania na twarzy, kilka siniaków i nic więcej.
- Z Tony'm wszystko okej, ma lekkie zadrapania i parę plastrów ale nic mu więcej nie jest, przynajmniej ja tego nie widzę.
- Okej, dzięki. A Akemi ma opatrunek wokół głowy, trochę głębokie zadrapania na twarzy i pare siniaków.
- Słabo.
- A tobie nic nie jest? - zapytał.
- Raczej nie, boki mnie lewa ręka i twarz mnie szczypie w niektórych miejscach, plecy mnie bolą i jeszcze parę innych miejsc, ale tak to jest git, a tobie?
- Mi się nic za bardzo nie stało, chyba.
- Tyle dobrego, że przynajmniej nie umarliśmy.
- Prawda, prawda.
Po jakimś czasie obudził się Tony.
- Jezu... Gdzie my do cholery jesteśmy?
- W szpitalu, nic ci nie jest? - zapytałam.
- Jakby nic mi nie było, to bym tu chyba nie był, nie?
- Tylko pytam, idioto, nie musisz być już taki wredny.
- Mhm - mruknął, po czym spojrzał na czarnowłosą, które się jeszcze nie obudziła - A jej co?
- Nie wiem, nie obudziła się odkąd ja się obudziłam, ma bandaż wokół głowy, trochę głębokie zadrapania na twarzy i pare siniaków.
- Myślicie że coś poważnego nam się stało? - wtrącił Shane.
- Nie kurwa, coś lekkiego - wywróciłam oczami - oczywiście, że coś poważnego bo inaczej byśmy tu nie było!
- Y/n, wyluzuj - powiedział Tony.
- Jak mam wyluzować, gdy cała nasza czwórka tutaj leży w szpitalu, a Akemi się nadal nie obudziła!?
- Nic jej nie będzie, uspokój się.
- Ta kurwa, uspokój się, ty byś nie panikował, gdybym na przykład ja się nie obudziła!?
Chłopak westchnął, po czym już się nie odzywał.
Po jakimś czasie, do pokoju weszły pielęgniarki, każda podeszła do innego łóżka, zbadała nas po czym wyszła, jeszcze później przyszedł lekarz, lecz tylko jeden.
- Dobrze, to tak, Tony, według twoich badań wszystko jest okej, lecz i tak zatrzymamy cię na dwie noce na wszelki wypadek, Shane, z tobą tak samo.
Y/n... Ty masz lewą rękę skręconą, stłuczone dwa kolana oraz złamany środkowy palec u prawej ręki, ciebie zatrzymujemy na dwa tygodnie.
- A co z Akemi? - zapytał Shane.
- No tak... Akemi podczas waszego wypadku najprawdopodobniej uderzyła się w głowę, więc teraz jest w "śpiączce", lecz niedługo się obudzi, zatrzymujemy ją, do momentu aż się obudzi + dodatkowo dwa i pół tygodnia, lub dłużej, możliwe jest, że będzie miała przez jakiś czas zaniki pamięci i będzie się bała wszystkich dookoła, więc będzie trzeba z nią ostrożnie postępować, jak z noworodkiem, ma również złamaną kostkę oraz stłuczony kręgosłup. Wszyscy dostaniecie leki, aby szybciej dojść do siebie, które będziecie musieli przyjmować raz na dzień, to tyle, jeśli chodzi o to, co miałem wam przekazać.
- Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie okej - powiedziałam gdy lekarz wyszedł z sali.
- Pierdole to - mruknął Shane, po czym wstał powoli i podszedł do łóżka Akemi, usiadł na nim po czym złapał ją za rękę.
- Chodź tu Tony - powiedziałam, patrząc na mojego chłopaka oraz rozkładając ramiona, aby się przytulił.
Chłopaków stał, podszedł do mojego łóżka powoli, po czym położył się obok i przytulił do mnie.
Wszyscy zasnęliśmy, Shane leżał obok Akemi, a Tony ze mną.
Obudziłam się w po południu, gdy usłyszałam, dwa głosy, należały one do Shane'a oraz do... Akemi.
Szybko otworzyłam oczy, po czym spojrzałam na dwójkę, dziewczyna przytulała mocno chłopaka, aż się popłakała, chyba ze szczęścia, Shane odwzajemniał uścisk, głaszcząc ją po głowie.
- Słodko tak wyglądacie - powiedziałam cicho.
- Y/n! - krzyknęła dziewczyna, gdy usłyszała mój głos.
- Czyli jednak nie masz luk w pamięci.
- No nie, ale co my do chuja tutaj robimy, to nadal nie wiem.
- Tłumaczyłem ci chyba z 10 razy - mruknął Shane.
Wytłumaczyłam w skrócie dziewczynie, co robimy w szpitalu, jak się znaleźliśmy oraz diagnozy, które dostaliśmy.
- Oł... Słabo, ale żyjemy! - uśmiechnęła się do mnie - A ty - spojrzała na chłopaka - jeszcze raz mnie nie pocałujedz gdy się obudzę, to ci tak przyje- nie dokończyła ponieważ Shane ją pocałował.
- Jest! Znowu się pocałowali! - krzyknęłam - ale chwila, jak wy możecie się całować, skoro nawet parą nie jesteście?
- No właśnie Shane, jak możesz mnie całował skoro nie jesteśmy parą?
- Oj tam, siedź cicho - zaśmiał się.
- Nie. Nie dostaniesz więcej całusów, póki nie zapytasz mnie, czy zostanę twoją dziewczyną.
- Dobra... Akemi, zostaniesz moją dziewczyną?
- Nie.
- Ty tak serio!? - krzyknęłam.
- Żartuje przecież, tak, zostanę twoją dziewczyną Shane.
- W końcu! - krzyknęłam, na co dwójka się zaśmiała.

Rozmawialiśmy, aż Tony się nie obudził.
- E, hotówo - powiedziała Akemi - Idziemy na randewu, gdy już wyjedziemy z tego szpitala?
- No pewnie, laluniu - odpowiedziałam puszczając jej oczko.
- E, Akemi, odpierdol się od mojej dziewczyny, masz swojego chłoptasia, do niego zarywaj.
- Nie, wolę twoją dziewczynę, która już jest moja, chodź na kolanka mała.
Szybko wstałam, po czym z bólem w kolanach, położyłam się na Akemi.
- E, to moje miejsce! - powiedział Shane.
- Już nie - odpowiedziałam, zrzucając Shane'a z łóżka.
Chłopak wstał, po czym usiadł obok czarnowłosej.
- No chodź ty mój chłopczyku - zaśmiała się dziewczyna.
Brunet położył się obok, ja przewróciłam się na bok, przytulając się do dziewczyny z jednej strony, a Shane z drugiej.
- Widzisz Tony? I have more bitches than you - zaśmiała się dziewczyna.
- Chciałabyś.
- Taka prawda.
- Ta? Udowodnij mi to.
- Po pierwsze, to do mnie się przytulają, a nie do ciebie, po drugie - pocałowała moją głowę, a Shane'a w usta, po czym spojrzała z powrotem na chłopaka - jesteś brzydki.
- Wyglądam dosłownie tak samo, jak Shane.
- Shane jest lepszą wersją ciebie.
- Chciałabyś.
- Nie chciałabym, mówię prawdę.
- Aha?
- Uu! Zrobimy szpitalny ślub! - powiedziałam.
- No pewnie!
Wszyscy się poderwaliśmy i z pomocą niektórych rzeczy, zrobiliśmy z sali szpitalnej, salę do ślubu.
- Dobra, Y/n, my bierzemy ślub - powiedział Tony.
- Chciałbyś, odwal się od mojej żonki - powiedziała Akemi.
Zrobiłyśmy sobie z prześcieradeł sukienki, Shane był księdzem a Tony został wywalony do łazienki.
Złożyliśmy przysięgi, gdy nagle padło pytanie - czy ktoś się nie zgadza na małżeństwo tych dwoje? Ja kurwa się nie zgadzam! - krzyknął Shane.
- Co kurwa? - powiedziałam.
- Idź do Tony'ego - mruknął, po czym pocałował Akemi, moją żonkę, która już nie była moją żonką.

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚Polsat˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*

Oto kolejny rozdział, mam nadzieję że się podobał itp. itd. za dużo już tego powtarzam.

Komentarze które możecie zostawiać:

Tutaj "kiedy kolejny" rozdział itp.

Tutaj pytanka odnośnie rozdziału.

Tutaj pytanka odnośnie książki.

Tutaj pytania do mnie (nie dotyczące książki)

Tutaj pomysły na kolejne rozdziały.

Tutaj jakieś miłe słówka.

A tutaj wszystkie inne komentarze.

Ilość słów wraz z notatką: 1287

Panna Idealna [Tony Monet x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz