Dojechaliśmy po jakimś czasie do rezydencji, która wyglądała jak mroczny zamek z filmów, brakowało tylko zielonych, strasznych i głośnych piorunów.
Weszliśmy do środka, o dziwo było tam przytulnie, wszędzie było żywo, w każdym pokoju znalazł się biały element, w wielkim korytarzu na środku, były dwie pary schodów które się łączyły w jedność, a pomiędzy nimi był kominek wraz z wielką kanapą i dwoma fotelami, a za nimi diwę wielkie półki z książkami i różnymi pierdołami.
Nagle po schodach zszedł jakiś mężczyzna, na oko miał niecałe 30 lat.
- Siema stary - przywitała się Akemi, po czym podbiegła i go przytuliła.
Mężczyzna odwzajemnił uścisk - Siema młoda, kto to? - spojrzał na nas.
- Moje koleżanki, Y/n i Hailie.
- Dzień dobry - przywitaliśmy się.
- Dzień dobry - powiedział po czym znowu spojrzał na dziewczynę - jak coś to twoja porcja została zjedzona, ale zostawiłem ci w pokoju pieniądze, więc razem z koleżankami możecie sobie coś zamówić do jedzenia.
- Dzięki Xander.
- Pa młoda - to były ostatnie słowa mężczyzny, zanim wyszedł z domu mijając nas.
- Idziecie? - zapytała czarnowłosa.
Ja oraz brunetka, udaliśmy się za naszą koleżanką, do jej pokoju, był ogromny, miała łóżko, gdzie się mogło zmieścić z 5 osób, wielkie lustro w kształcie hello kitty, przeróżne plakaty oraz 2 biurka, na jednym stały 3 ekrany, 1 klawiatura i 1 myszka, a na drugim tablet graficzny, oraz kilka rysunków.
- Duży masz pokój - powiedziałam, patrząc na jeden z rysunków dziewczyny.
- Dzięki, ogółem to jest mój pokój zastępczy, bo miałam laboratorium i nagle mi coś tam wybuchło, zniszczyło mi się całe moje skrzydło.
- To wy tu macie podzielone to wszystko na skrzydła?
- Ta, mamy ich.. czekaj... - dziewczyna zaczęła coś liczyć na palcach - mamy ich 8, nie, 9.
- Macie 9 skrzydeł!? - krzyknęła brunetka.
- No, 7 to pokoje moje i mojego rodzeństwa, a pozostałe 2 są dodatkowe.
- To ile ty masz rodzeństwa?
- Czekaj muszę policzyć bo nie pamiętam, Xander, Annalise, Aldrik, Kyle, Haruki i Lizzy, 6.
- To tak jakbyś miała mnie i moje rodzeństwo w rodzinie - zaśmiała się brunetka.
- No, każde z nas ma swoje skrzydło, my się znajdujemy teraz w skrzydle Lizzy, bo ona jeszcze nie posługuje się swoim skrzydłem, bo nie może.
- Dlaczego nie może?
- Ma 1,5 roku, nie da rady.
- Racja.
- No, ja zazwyczaj się zajmuje rodzeństwem, w sensie młodszym.
- A no.
- Akemi! - do pokoju wbił chłopak, na oko w moim wieku, miał tak jasne włosy, że aż białe, tatuaż smoka, który ciągnął się od dłoni, przez jego klatkę piersiową, aż do szyi, skąd wiedziałam, że przez klatkę piersiową? A stąd, że chłopak nie miał koszulki, miał czarne, luźne spodnie cargo z jakimiś wzorkami oraz kilka blizn na ciele, jego rysy twarzy były ostre, takie, że nie zdziwiłabym się, gdyby rozbił nimi kamień.
- Czego chcesz, Kyle.
- Gdzie moja koszulka.
- A skąd ja mam wiedzieć? Ja nie matka.
Chłopak podszedł do Akemi, po czym podniósł ją ponad siebie - Gdzie ona jest!?
- Jaka znowu. - dziewczyna nie wydawała się, aby się przejęła tym, że wisi w powietrzu.
- Ta moja ulubiona.
- Aaa... O tą ci chodzi... Najpierw mnie postaw.
Chłopak posłuchał dziewczyny i odstawił ją na ziemię.
- Mam ją w szafie, idź sobie po nią.
Białowłosy wszedł przez drzwi, po czym wyszedł w całej białej koszulce z czarnym tygrysem z tyłu.
- Dzięki, pa.
- Pa - chłopak wyszedł i zamknął za sobą drzwi - To był Kyle, mój starszy brat, o kilka miesięcy.
- Ogółem to co robimy? - zapytałam.
- Możemy coś obejrzeć jeśli chcecie.
- No spoko, a co?
- Może "nie patrz w dół"? - zaproponowała Hailie.
- Spoko!
Czarnowłosa wzięła pilota do ręki, kliknęła jakiś guzik, po czym z ściany wysunął się telewizor.
Akemi wybrała film, po czym przyniosła przekąski i zaczęliśmy oglądać.
W połowie filmu, usłyszeliśmy płacz małego dziecka - Kurwa. - mruknęła srebrnooka - oglądacie beze mnie, coś się stało, niedługo wrócę - powiedziała, po czym wyszła z pokoju.
Do pomieszczenia wszedł kolejny chłopak, miał już wyblakłe, granatowe włosy spięte w małą kitkę, był ubrany w stylu streetwear, w ręce trzymał kij do baseballu.
- Kim jesteście i gdzie Akemi? - zapytał, patrząc się na nas.
- Ziemi poszła uspokoić dziecko... A my jesteśmy jej koleżankami - odpowiedziałam.
- To tą szmatę ktoś lubi? - zaśmiał się.
Nagle, znikąd Akemi pojawiła się w drzwiach wejściowych - tak się składa, że po pierwsze, ty jesteś tu szmatą, a po drugie, tak ktoś mnie lubi, nie to co ciebie.
- O ty - zaczął lecz Akemi walnęła go z liścia.
- Zamknij się i podaj ten kij - dziewczyna odebrała rzecz, którą chciała, po czym chłopak wyszedł.
- Sory za niego, to jest taka pizda jebana, że ja kurwa nie wiem.
- Kto to był? - zapytała Hailie.
- Aldrik, mój starszy o dwa lata brat.
- Aha.
Dziewczyna usiadła na łóżko, tam gdzie była wcześniej, po czym już wszystkie kontynuowaliśmy oglądanie, dopóki do pokoju znów ktoś je wszedł, lecz tym razem była to kobieta, przypominała trochę Akemi.
- Siema stara - powiedziała, opierając się o framugę drzwi - witam koleżanki mojej siostry.
- Hej. - odpowiedziałyśmy chórkiem.
- Dziewczyny, to moja biologiczna siostra Annalise, Annalise to moje koleżanki.
- Miło poznać, Kemi słuchaj mam sprawę.
- Nie, nie pożyczę się broni.
- Nie o to chodzi.
- Nie, nie pomogę ci.
- No weź, nawet nie wiesz o co chodzi.
- O twojego męża.
- O kurwa jednak wiesz o co chodzi.
- Ja wszystko wiem.
- 2+2×2-2:0.
- Proste, 0.
- Najgorszy człowiek świata?
- Typo który mnie porwał, Putin, Hitler.
- Dobra, masz rację, ale nie ważne, jak mam wziąć rozwód?
- Pogadaj z nim.
- Próbowałam, nie działa.
- Zabij go, spraw aby wyglądało jak incydent, płacz na jego pogrzebie i przejmuj jego majątek, po czym poślub kogoś innego, np. Tą dziewczynę o której mi mówiłaś.
- Pomożesz mi?
- Zarywać do dziewczyny czy zabić twojego męża?
- Zabić męża.
- Spoko, jutro już go nie będzie.
- Dzięki młoda, jesteś wielka.
- Wiem, pa.
- Papa.
Annalise wyszła z pokoju, zostawiając nas same.
- No i się skończyło! - krzyknęła czarnowłosa.
- Życie - powiedziałam.
Do pokoju wszedł kolejny chłopak, blondyn, podobny do Aldrik'a, lecz młodszy, na oko wiek Akemi.
- Co chcesz Haruki?
- Przyniosłem wam żarcie, i tobie zwierzę.
- Uu.. zwierzątko!
Dziewczyna podbiegła do chłopaka, wzięła od niego białego węża, po czym włożyła do terrarium na szafce, którego nie zauważyłam, odebrała pizzę i położyła na ziemi pudełko, otworzyła je i zjedliśmy wszystko.
Bawiliśmy się świetnie, lecz niestety przyszedł czas, aby wracać do domu, wsiedliśmy do samochodu dziewczyny, ona prowadziła, ja oraz Hailie siedziałyśmy z tyłu, za oknem było ciemno, więc przypuszczałam, że było około 20-21.Gdy byliśmy na pustej drodze, usłyszeliśmy huk i przednia szyba, dosłownie obok głowy Akemi się rozbiła, ktoś strzelił w samochód... Dziewczyna gwałtownie zahamowała i powiedziała, abyśmy dla bezpieczeństwa schyliły głowy, co zrobiliśmy.
**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚Polsat˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*
Oto kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się podobał i ble ble ble, ciągle to samo, aż się nudzi, ale chuj z tym, bo nie mam co innego pisać.
Kto z was został dzisiaj oblany?
Komentarze które możecie zostawiać:
Tutaj "kiedy kolejny" rozdział itp.
Tutaj pytanka odnośnie rozdziału.
Tutaj pytanka odnośnie książki.
Tutaj pytania do mnie (nie dotyczące książki)
Tutaj pomysły na kolejne rozdziały.
Tutaj jakieś miłe słówka.
A tutaj wszystkie inne komentarze.
Ilość słów wraz z notatką: 1146
CZYTASZ
Panna Idealna [Tony Monet x Reader]
Fanfiction⚠️TW: przekleństwa, alkohol, narkotyki, papierosy, bicie, self-harm⚠️ Y/n właśnie się przeprowadziła do Pensylwanii, gdy tylko przekroczyła próg szkoły wszyscy znaleźli się wokół niej i chcieli być w jej gronie przyjaciół lub jej centrum zainteresow...