W ogóle jeśli macie zły humor, polecam czytać komentarze, często można się pośmiać.
⚠️TW: ROZDZIAŁ ZAWEIRA SCENĘ ZABIJANIA⚠️
Czarnowłosa wyjęła z kieszeni spodni nóż, po czym wbiła go szybko w rękę kobiety, przez co krzyknęła.
Nóż przebił jej rękę, było to widać, lecz srebrnooka wbijała dalej, po chwili było widać ostrze noża, pod podłokietnikiem.
- Akemi, wybierz inne miejsce niż ręka.
- Na przykład?
- ... Klatka piersiowa.
Dziewczyna uśmiechnęła się, po czym wyjęła gwałtownie nóż z dłoni kobiety
- podoba mi się to, jak myślisz - powiedziała.
- Tylko mi też coś zostaw.
- Spokojnie, zostawię.
Dziewczyna odwróciła się z powrotem do kobiety, po czym pocięła jej klatkę piersiową, nie zabijając jej, lecz robiąc nadal głębokie rany, przez co krzyczała oraz błagała o litość.
- Jezu, co tu się dzieje? - do pomieszczenia wszedł jeden z bliźniaków.
- Shane, nie powinno cię tu być, wyjdź.. - powiedziałam.
- Nie, co tu się do kurwy nędzy dzieje?
- Wyjdź. - wtrąciła Akemi.
- Akemi? Ty też tutaj? Co się dzieje?
- Ile razy trzeba ci do cholery powtarzać abyś wyszedł!? - krzyknęła czarnowłosa.
- ... Nie idę stąd, nie wyjdę z dopóki się nie dowiem, co się dzieje.
- To siedź sobie tutaj kurwa wieczność, bo nigdy się nie dowiesz, rozumiesz? To nie twoja sprawa - warknęła.
- Dobra, będę se tu siedział.
Chłopak usiadł na kanapie, a ja odebrałam od czarnowłosej, już zakrwawiony nóż, po czym podeszłam do ciotki.
- Y/n... Ty jesteś taką dobrą, grzeczną dziewczynką... Zlituj się nad swoją ciocią...
- Nie, chciałaś mnie zabić, torturowałaś mnie i nie miałaś litości, więc ja również nie będę jej dla ciebie miała.
- Y/n prosz- kobieta nie zdążyła dokończyć, ponieważ wbiłam jej nóż w gardło.
- Co je- zaczął Shane, lecz Akemi mu przerwała - nic nie widziałeś, rozumiesz?
- Ona zabiła właśnie człowieka!
- Ja ciebie zabiję, jeśli komukolwiek o tym powiesz - pogroziła mu czarnowłosa.
- Nikt się nie dowie... - mruknął.
- To wypierdalaj i jak ktoś się dowie, to jesteś martwy, rozumiesz?
- Mhm.
Chłopak po chwili wyszedł z pomieszczenia.
- Właśnie zabiłam... Swoją ciotkę... - szepnęłam, odsuwając się powoli od już martwego ciała ciotki, które w gardle nadal mialo wbity nóż.
- Meh.
- Jak ty możesz być taka obojętna!?
- Zapomniałaś? Przyjechaliśmy 3 nastolatków.
- No tak, ale to moja rodzina!
- I? Ja nie raz musiałam zabić rodzinę, a potem jeszcze spalić ich ciała, albo zrobić z nich kiełbasę czy coś dla zwierząt.
- Czyli nie raz już zabiłaś ludzi!?
- No.
- Ile.
- Czekaj... No będzie z około 20 tysięcy co najmniej, ale spokojnie, spoza kraju.
- I ja się teraz dowiaduje o tym!?
- E, mówiłam ci, że nie bez powodu moja rodzina nazywana jest rodziną mafiosów.
- .. jesteś straszna, ale zajebista.
- Wiem, a ty jesteś hot - zażartowała.
- Ej, jakby ktoś się dowiedział, że to my przejechaliśmy tych nastolatków, to ja tylko siedziałam za kierownicą bo chciałam zobaczyć jak to jest i przez przypadek nadepnęłam na gas, przez to najechałam na ich ciała, okej?
- No spoko, ja z tego jakoś wybranę, więc będzie na mnie.
Wraz z dziewczyną posprzątaliśmy ciało oraz wszystkie inne rzeczy, Akemi wrzuciła ciało w worku do bagażnika swojego samochodu, a ja udałam się do salonu, gdzie siedziała 4 rodzeństwa, Hailie, Tony, Shane oraz Dylan.
Usiadłam obok mojego chłopaka, przytuliłam się do niego, a po jakimś czasie dołączyła do nas czarnowłosa, usiadła obok Shane'a, włączyliśmy wiadomości, akurat było o morderstwie 3 nastolatków.
- Kilka dni temu, znaleziono martwe, rozjechane ciała nastolatków na drodze, przy garażach w starym miasteczku.
Lekarze zidentyfikowali, że martwi nastolatkowie to, [i tutaj są ich imiona oraz nazwiska, w sensie Mony, Audrey oraz Jason'a].
- Czekaj, co!? Mona nie żyje!? - krzyknęła załamana Hailie.
- Meh, nigdy ich nie lubiłam - mruknęła Akemi
- Moja przyjaciółka... Nie żyje...
- Przyjaciółka? Ta przyjaciółka atakowała twoją przyjaciółkę - powiedziała.
- Chwila.... Wy... To wy ich przyjechaliście! - krzyknęła Hailie.
- Co? Skąd niby taki pomysł? - zapytał Tony.
- Mówiły mi... Mówiły mi że ich najgorsza rzecz, którą zrobiły było przejechanie po martwych ciałach "przez przypadek" i morderstwo...
-Y/n, Akemi? - Shane spojrzał na nas.
Spojrzałam na Akemi, która natomiast patrzyła na Shane'a.
- Wy tak na serio? Myślałem że jesteście miłymi dziewczynami, widać się myliłem.
Chłopak wstał po czym skierował się w stronę wyjścia z salony - Shane czekaj! - zawołała czarnowłosa, lecz brunet jej nie posłuchał i poszedł gdzieś.
- Ja również myślałam, że jesteście inne.. - mruknęła Hailie, po czym wyszła.
Potem bez słowa wyszedł Dylan i zostaliśmy tylko ja, Akemi oraz Tony.
- Wy tak serio je zabiliście? - zapytał.
- ... Ta... - mruknęłam, po czym spojrzałam na podłogę.
- Pojebane jakieś jesteście, ale ja też nie raz musiałem zabić kogoś, dla obrony oczywiście, ale cię nie zostawię.
- Dziękuję Tony.
Uśmiechnęłam się, po czym przybliżyłam do chłopaka i przytuliłam do niego.
- Nie ma za co, mała.
- Halo? A ja? Ja też tu jestem! - zawołała Akemi.
- E tam, jebać ciebie - mruknął chłopak.
- Aha? Nie zdziw się, jak za kilka lat będę twoją bratową.
- Kto to w ogóle jest?
- Żona twojego brata.
- Którego!?
- Jeszcze nie wiem.Leżeliśmy w uścisku, dopóki ktoś nie wszedł do salonu.
- Kolacja - mruknął, po głosie rozpoznałam, że był to Dylan.
Wraz z chłopakiem udaliśmy się do kuchni, po czym zasiadaliśmy do stołu.
- Y/n - zaczął oschle Will, więc na niego spojrzałam - Słyszałem co zrobiłaś, nie powinnaś ich zabijać.
- ... Teoretycznie to nie ja zabiłam tych nastolatków... - spojrzałam na niego.
- To kto?
- Ja - odpowiedziała szybko Akemi.
- Akemi? Ty tak serio?
Wszystkie spojrzenia poleciały na dziewczynę, która jednak mało się tym przejmowała.
- Jezu już nie udawajcie, jakbym była święta, grzeczną dziewczynką, która nigdy cię robi nic złego.
- Myślałem że jesteś inna.. - mruknął.
- Inna? Czyli jaka? Słaba? Która po porwaniu poddaje się i nie próbuje nawet walczyć o wolność? Nie, miałam dość. Po tym, co przeszłam?
- I tak w ogóle, to nie jest pierwszy raz, kiedy zabija.
- To ile ona ludzi zabiła?
- Ponad 20 tysięcy, jebanych osób.
- Co!?
- Jeez, musisz tak krzyczeć? - mruknęła.
- Zabiłaś, ponad 20 tysięcy osób?
- No jakoś tak, ale należało im się.
Mężczyzna westchnął, po czym już się nie odzywał.
- Jak im się należało? - zapytał Dylan.
- To byli głównie ludzie, którzy mnie torturowali, gdy uciekałam, to mnie wkopali znowu do mojego porywacza, gwałciciele i w chuj mnóstwo osób.
- Słownictwo - upomniał ją Will.
- Nie.
- Czyli mówisz, że oni ci coś zrobili, więc ty teraz się na nich mścisz?
- Tak, jak to mówią.... - zachichotała strasznie - Payback always come back...**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚Polsat˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*
Oto kolejny rozdział, trochę krótszy tym razem bo nie miałam weny i byłam (oraz nadal jestem) w chuj zmęczona, mam nadzieję że się rozdział podobał.
Tak przy okazji, za 6 dni (20 kwietnia) są moje oraz Y/n urodziny.
Komentarze które możecie zostawiać:
Tutaj "kiedy kolejny" rozdział itp.
Tutaj pytanka odnośnie rozdziału.
Tutaj pytanka odnośnie książki.
Tutaj pytania do mnie (nie dotyczące książki)
Tutaj pomysły na kolejne rozdziały.
Tutaj jakieś miłe słówka.
A tutaj wszystkie inne komentarze.
Ilość słów wraz z notatką: 1098
CZYTASZ
Panna Idealna [Tony Monet x Reader]
Fanfic⚠️TW: przekleństwa, alkohol, narkotyki, papierosy, bicie, self-harm⚠️ Y/n właśnie się przeprowadziła do Pensylwanii, gdy tylko przekroczyła próg szkoły wszyscy znaleźli się wokół niej i chcieli być w jej gronie przyjaciół lub jej centrum zainteresow...