- A kim pan jest?
- Nazywam się Vincent Monet.
- Aaa, to pan jest opiekunem Hailie
- Dokładnie, proszę usiądź.
Odłożyłam talerz do zmywarki i usiadłam naprzeciwko niego, czułam się trochę niekomfortowo ponieważ on był w eleganckim garniturze a ja w piżamie z hello kitty.
- Rodzina Monet oraz rodzina Aldebrige od zawsze się ze sobą dogadywali i było wszystko cudownie, lecz odkąd twoi rodzice przejęli firmę to już cała relacja posypała się - przerwał na chwilę i wpatrywał się we mnie chłodnym spojrzeniem - Słyszałem od twojego brata, że mieszkałaś ze swoimi rodzicami i przyleciałaś tutaj, dlatego z tobą chciałem pomówić.
- Całą firmę przepili, zostali alkoholikami i zrobili ze swoich przyjaciół swoich wrogów, dlatego wszystko się posypało, firma już nawet nie istnieje.
- Dobrze, dziękuję Y/n za informację.
- Proszę bardzo, mogę w czymś jeszcze pomóc?
- Tak, twój brat wyjeżdża na delegacje i poprosił mnie abyś mieszkała u nas przez jakiś czas, miałabyś pokój razem z Hailie lub dostałbyś pokój gościnny.
Zamrugałam kilka razy z niedowierzaniem.
- Na ile mój brat wyjeżdża?
- Miesiąc, lecz może się to przedłużyć.
- No dobrze..
- No to dobrze, o 18 Will razem z Hailie po ciebie przyjadą, bądź spakowana.
Skinęłam tylko głową wskazując na to, że zrozumiałam.
- Skoro już wszystko wiesz, to będę się zbierał, dowodzenia - powiedział.
- Dowodzenia. - odpowiedziałam a mężczyzna wyszedł z domu, sprzątnęłam naczynie z którego pił kawę po czym udałam się do swojego pokoju, wyjęłam walizkę i zaczęłam do niej pakować ciuchy, dodatki, kosmetyki oraz oczywiście mundurek.
Wszystkie książki oraz zeszyty do szkoły wpakowałam do torby, którą zabierałam od szkoły, a książki które będę czytać wpakowałam do małego, czarnego plecaka we wzorki Kuromi.
Gdy nadeszła 18, wyszłam z domu i zamknęłam go, wiedząc że w domu jeszcze jest cała służba.
Napisałam do Hailie, że już czekam i napisała że czekają pod bramą, wtedy zdałam sobie sprawę jaka ja jestem ślepa ponieważ nie zauważyłam czarnego Jeepa, wyszłam z posesji a z auta wysiadł młody mężczyzna, zabrał ode mnie wszystkie bagaże i nakazał mile wsiąść do tyłu gdzie była Hailie, chętnie usiadłam i zapięłam pasy, wyruszyliśmy w drogę i jechaliśmy około 40 minut, Will zagadywał nas trochę lecz nie długo, ponieważ skupił się na drodze, natomiast ja wraz z Hailie gadaliśmy jak najęte.
Gdy dojechaliśmy do rezydencji razem z Hailie wysiadłam i chciałam wziąć bagaże gdy blondyn mi przeszkodził, mówiąc że się tym zajmie, odpowiedziałam że nie szkodzi, lecz on uparł się na swoim, dlatego wzięłam tylko plecaczek i torbę, po czym udałam się za brunetką do jej pokoju.
- Robimy sobie dzisiaj maraton filmowy, jakie chcesz filmy obejrzeć?
- Hmm.... Na pewno Shreka, dlaczego kobiety zabijają.
- 16 życzeń?
- Oglądałam chyba z 20 razy.
- To może akademia dobra i zła?
- A to nie jest przypadkiem dla dzieci?
- I co z tego? Shrek też jest dla dzieci i co?
- No dobra, o! Obejrzyj my jeszcze krainę lodu!
- Dobry pomysł!
- To ja pójdę po przekąski a ty idź zajmij kanapę, moich braci na szczęście jeszcze nie ma, w sensie Dylana, Shane'a, i Tonego.
- Spoczko.
Z dziewczyną skierowaliśmy się na dół, ja poszłam instrukcjami dziewczyny do salonu gdzie - na szczęście - nikogo nie było tak jak mówiła, usiadłam na kanapę i wzięłam pilota do ręki, na wszelki wypadek, gdyby ktoś przyszedł i chciał go wziąć, chwilę później brunetka przyszła z przekąskami tak jak mówiła oraz jakimś piciem, włączyliśmy sobie najpierw Shreka i śpiewaliśmy gdy była piosenka "all star" i Shrek wychodził z kibla.
Bawiliśmy się świetnie, przedrzeźniałyśmy postacie z bajek i się śmialiśmy.
Gdy skończyliśmy oglądać Shreka, włączyliśmy krainę lodu, akurat była scena "mam tę moc" i wtedy usłyszeliśmy trzy męskie głosy które fałszowały ten utwór, ja wraz z brunetką zaczęłyśmy się śmiać przez co oni "śpiewali" głośniej.
Potem chłopaki się do nas dołączyli i komentowali bajkę a ja z Hailie robiłyśmy to co wcześniej czyli, oglądaliśmy, śpiewaliśmy oraz żartowaliśmy sobie z bajki.
- Kurwa! - krzyknął jeden.
- Co jest? - zapytała reszta a Hailie wyłączyła bajkę, która właśnie się skończyła.
Wszyscy patrzeli na chłopaka który przeklnął, okazało się, że był to ten, którego nie znałam, więc przypuszczałam że był to Dylan.
- Dostałem kolejną szmatę z francuskiego, jakie gówno.
- Wiesz... Y/n jest dobra z francuskiego i mogłaby ci pomóc jeśli się zgodzisz, no i ona oczywiście.
- Mnie ma małolata uczyć? Ile ona ma? 9 lat?
- 15.
- Jeszcze lepiej, i co, i myślisz że wiesz więcej ode mnie?
- A ty coś umiesz? Tak? To się przedstaw po francusku.
- yyyy.....
- je m'appelle Y/n
- I tak gówno umiesz.
- Ale nadal wiecej niż ty.
- Uważaj sobie.
- Bo co, bo mi przywalisz? Dawaj.
- Nie wkurwiaj mnie.
- Nawet nie próbuje.
- Dylan, Y/n, uspokójcie się! - krzyknęła Hailie.
- Nie wtrącaj się.
Chłopak wstał i patrzył na mnie z góry więc również wstałam.
- Co ty, wstajesz aby się bić? - prychnęłam.
- Nawet nie próbuj mnie wkurwiać.
- Ja nic nie robię! - uśmiechnęłam się.
Najwidoczniej moimi czynami sprowokowałam chłopaka, ponieważ podszedł do mnie szybkim krokiem i złapał za koszulkę.
- Dylan, uspokój się! - Krzyknął Tony, wstając u podchodząc do nas.
- Co, braciszek musi aż cię uspokajać? Aż takie masz problemy z agresją? - przewróciłam oczami po czym poczułam, że chłopak mnie podnosi, wtedy rzucił mną o ziemię przez co poturlałam się bardzo szybko i walnęłam mocno w szafkę na której stał telewizor, aż syknęłam z bólu lecz podniosłam się do siadu i przy mnie klęczała brunetka - Jezu Y/n! Krew ci leci!
- Huh? - zmarszczyłam brwi dotknęłam mojego nosa ponieważ poczułam tam coś mokrego, okazało się, że brunetka mówiła prawdez ponieważ gdy spojrzałam na moją dłoń zobaczyłam krew, spojrzałam na wkurwionego chłopaka, dwaj bracia go uspokajali aby się ode mnie odczepił.
- Chodź pomogę ci to opatrzyć.
- mhm. - wstałam z pomocą brunetki i udaliśmy się do kuchni, moja towarzyszka wzięła potrzebną rzecz i zaczęła mi leciutko i powoli oczyszczać ranę wacikiem.
- Jaki z niego idiota! - powiedziała zdesperowana.
- To nie jego wina, ja go sprowokowałam, przepraszam, nie byłoby zamieszania.
- I masz za co przepraszać - nagle wszedł ten sam chłopak, co rzucił mną o podłogę.
- Spadaj Dylan. - syknęła brunetka.
- Odczep się Hailie i daj mi z nią porozmawiać.
- Po co? Abyś znowu nią rzucił o podłogę?
Zanim chłopak odpowiedział to go wyprzedziłam - Hailie, spokojnie,daj mi z nim pogadać.
Brunetka wyszła ze zmartwioną miną.
- Czego chcesz. - zwróciłam się oschle do chłopaka.
- Chciałem przeprosić, z sto że tobą rzuciłem.
- Przeprosiny przyjęte, na również przepraszam, nie powinnam cie prowokować.
- To co, zgoda?
- Zgoda.
Podaliśmy sobie ręce a on przerzucił mnie przez ramię i zaniósł do salonu gdzie byli chłopaki oraz Hailie, rzucił mnie na kanapę tuż obok Tonego, przez co prawie spadłam na niego, chciałam wstać i usiąść obok brunetki, lecz gdy tylko podejmowałam się tej próby, to ręce któregoś z chłopaków popychały mnie znowu na kanapę, i tak samo było z Hailie.
Oglądaliśmy już z kilka godzin, zjedliśmy coś, wypiliśmy soki owocowe, na dworze było już ciemno i nie było nic widać.
Nieświadomie ziewałam od czasu do czau.
Gdy tylko zamknęłam oczy na chwilę i odchyliła głowę do tyłu oraz leżałam tak kilka minut poczułam jak kogoś ręce przyciągają mnie do siebie, sprawiając że moja głowa opiera się o jego tors, nie musiałam otwierać oczu aby wiedzieć kto to był - Tony.
Niedługo później, poczułam jak chłopak mnie podnosi i gdzieś zanosi, otworzyłam ukradkiem oczy - czego nie zobaczył - niósł mnie na rękach do pokoju Hailie.
Położył mnie na łóżko po czym Shane przyniósł śpiącą brunetkę i wyszli zgaszając za sobą światło.
Hailie otworzyła oczy i zapytała - E, śpisz?
- Nie, a co? - szeptałam.
- Wiesz kto cię niósł?
- Ta, ale nic nikomu nie mów.
- spokojnie, nie powiem.
- To dobrze.
- jestem zmęczona, idę spać, dobranoc.
- dobranoc.
Nie mogłam zasnąć w ubraniu dlatego poszłam i ubrałam moją piżamę hello kitty, położyłam się obok brunetki i zasnęłam.
Obudziło nas pukanie do drzwi, a tak przynajmniej nam się zdawało...**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚Polsat˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*
W końcu czytelnicy tej książki się doczekali następnego rozdziału, nie musieliście długo czeka ponieważ to jest ten sam dzień w którym ją zaczęłam.
Miło mi że piszecie komentarze nawet jeśli to jest pytanie o kolejny rozdział, wtedy mam po prostu motywację, ponieważ wiem że ktoś w ogóle czyta tą książkę i chce dalsze części, ten rozdział był z dupy wyciągnięty
Słowa wraz z notatką: 1336
![](https://img.wattpad.com/cover/336833578-288-k715459.jpg)
CZYTASZ
Panna Idealna [Tony Monet x Reader]
Fanfic⚠️TW: przekleństwa, alkohol, narkotyki, papierosy, bicie, self-harm⚠️ Y/n właśnie się przeprowadziła do Pensylwanii, gdy tylko przekroczyła próg szkoły wszyscy znaleźli się wokół niej i chcieli być w jej gronie przyjaciół lub jej centrum zainteresow...