Dobre wieści i nowy wróg

2.6K 60 43
                                    

Gadaliśmy tak z dobre 3 godziny, lecz niestety musiałem wracać.
Po powrocie do domu, umyłem się po czym poszedłem spać.
Obudziłem się, słysząc jak mój telefon dzwoni, szpital, więc odebrałem.
- Halo.
- Pan Tony Monet?
- Ta.
- Mamy wiadomości na temat Pani Y/n Aldebirge, proszę jak najszybciej przyjechać, to ważne.
Po tych słowach pojechałem jak najszybciej mogłem do szpitala, wbiegłem do środka i podałem imię nazwisko Y/n, przestawiłem się i pobiegłem w wyznaczonym mi kierunku.
- Panie Monet. - zaczepił mnie lekarz.
- Ta? Co z Y/n?
- Jakby to powiedzieć.... Y/n ona wraca już do zdrowia.
- Serio!? - krzyknąłem ze szczęścia.
- Tak, musieliśmy kogoś poinformować, zapytaliśmy panią Aldebirge kogo, i podała twój numer.
- Można się z nią zobaczyć?
Lekarz skinął głową, więc pobiegłem do sali Y/n.
Gdy byłem już w środku, Y/n siedziała na łóżku i rozglądała się dookoła.
- Y/n - powiedziałem głośniej, niż chciałem.
- Tony! - krzyknęła dziewczyna, uśmiechając się na mój widok.
Podbiegłem do niej i ją przytuliłem, uważając aby jej nie zadać bólu, co odwzajemniła.
- Ty tak serio wracasz do zdrowia?
- Tak Tony, już na serio wracam do zdrowia.
- Jak ja się cieszę! - przytuliłem niebieskooką mocniej przez co cicho syknęła - sory, po prostu się mega cieszę - rozluźniłem uścisk.
- Spokojnie, niedługo będziesz mógł mnie tak przytulać, że aż będę się dusiła. - zaśmiała się lekko.
- Nie chcę aby ci się coś stało więcej, więc nie będę cię aż tak mocno przytulał.

Perspektywa: Y/n
- Nie chcę aby ci się coś stało więcej, więc nie będę cię aż tak mocno przytulał. - te słowa sprawiły, że się jeszcze bardziej uśmiechnęłam.
- Już będzie tylko lepiej, tak jak mówiłeś? - zapytałam.
- Oczywiście że będzie. - odpowiedział i mnie pocałował, po kilku sekundach analizy, odwzajemniłam gest.
Gdy zabrakło nam powietrza, przerwaliśmy pocałunek i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Kobieto, co ty ze mną robisz? - zaśmiał się lekko.
- Ale co? - uśmiechnęłam się - Ja nic nie robię... - przejechałam lekko dwoma palcami wzdłuż jego klatki piersiowej.
- Powinnaś odpoczywać, a nie flirtować ze mną.
- Przepraszam bardzo - podniosłam palec wskazujący i pogroziłam chłopakowi nim - To ty mnie pocałowałeś jako pierwszy.
- Ale to ty odwzajemniłaś gest, co oznaczało że ci się to spodobało.
- Dobra weź się zamknij - skrzyżowałam ręce, przez co wyglądałam trochę dziecinnie.
- No weź, niego obrażaj się.
- Hmf! - odwróciłam głowę w stronę ściany.
Chłopak po chwili złapał delikatnie za moją brodę i odwrócił moją głowę, przez co musiałam na niego spojrzeć, chłopak pocałował mnie po raz drugi, potem przerwał na sekundę i znowu, robił tak przez około 2 minuty, zanim znowu usiadł na swoje miejsce.
Gadaliśmy z brunetem do około 22, lecz niestety musiał iść, pożegnałam się z nim, dając mu buziaka na dowidzenia, po czym zasnęłam.

Skip time: 2 weeks later
Wróciłam do rezydencji Monet'ów 2 dni temu, w piątek.
Obudziłam się w swoim pokoju, wstałam z łóżka i udałam się do łazienki.
Ubrałam się w mundurek tak jak zawsze (opis jest w 1 rozdziale i jeszcze w jakimś), tylko tym razem miałam na sobie jeszcze bandaże, siniaki, blizny oraz plastry.
Ogarnęłam włosy, po czym założyłam moją perłową opaskę, pomalowałam się i wyszłam z pokoju, biorąc telefon oraz torbę, w której trzymam wszystkie potrzebne podręczniki i zeszyty.
Zeszłam na dół na śniadanie, weszłam do kuchni gdzie zastałam całe rodzeństwo i usiadłam obok mojego chłopaka.
- Y/n - powiedział Will.
- Huh? - spojrzałam na mężczyznę, chowając komórkę do kieszeni marynarki.
- Pamiętaj aby wziąć w szkole leki.
- Spokojnie, będę pamiętała. - uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Mam nadzieję, nie chcemy abyś znowu pojechała do szpitala.
- A jak już będziesz jechała do szpitala, to na badania albo na poród - zaśmiał się Tony, przez co walnęłam go wewnętrzną stroną dłoni w tył głowy.
- Weź Tony... chciałbyś.
- No chciałbym, i co?
- Tony! - krzyknęłam, a chłopak zaczął się śmiać głośniej.
- Jesteś niemożliwy - mruknął Will - pa malutka, pa Y/n.
- Pa Will - odpowiedziałam wraz z Hailie, która się działa na przeciwko Tony'ego, jedząc śniadanie.
- Nie jesz dzisiaj? - Zapytał nagle Vincent.
- Nie, nie jestem jakoś głodna.
- To weź sobie przynajmniej jakiegoś owoca, skoro nie jesz śniadania.
Skinęłam głową i wzięłam świeże jabłko z miski, która znajdowała się na środku stołu.
- Chodźcie, jedziemy. - mruknął Dylan, wychodząc z kuchni.
Wszyscy wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do dwóch różnych pojazdów, ja z Tony'm jechaliśmy na jego motocyklu a reszta jechała w Lamborghini Shane'a.
Cała czwórka pojechała, gdy my jeszcze byliśmy na terenie mieszkalnym, Tony założył swój kask, po czym pomógł mi zrobić to samo z moim, uregulował mi wszystkie zapięcia i gdy stwierdził, że jest git, wtedy pojechaliśmy.
Jechaliśmy szybko, za szybko, dlatego mocno się przytulałam do chłopaka, modląc się, abyśmy się nie rozbili, widziałam jak mijamy samochód Shane'a, dlatego się jeszcze bardziej przestraszyłam, ponieważ oni sami jechali szybko.
- Tony zwolnij! - krzyknęłam przytulając się mocniej do chłopaka.
- Spokojnie, nic nam nie będzie. - powiedział.
- Powiedziałam zwolnij! Proszę! - chłopak wysłuchał mnie i zwolnił, nie jakoś bardzo, bo nadal jechaliśmy szybko, ale jednak.
Niedługo później, byliśmy na terenie szkoły, wszyscy patrzyli się na mnie, lecz mieli kilka powodów, aby to robić.
Zsiadłam z motocyklu, oddałam kask i skierowałam się do szkoły.
Mijając wielu uczniów, zobaczyłam znajomą mi twarz, Jason'a, był z jakąś dziewczyną, Audrey, skojarzyłam ją z opisu wyglądu, który podała mi kiedyś Hailie.
- Ojoj, a tobie co się stało? - zaśmiała się dziewczyna.
- Odpierdol się. - mruknęłam i chciałam ich wyminąć, lecz blondyn mi to uniemożliwił.
- Czego chcecie.
- Pogadać.
- Nie mamy o czym.
Dziewczyna mocno złapała za moje włosy, ciągnąć je do tyłu - słuchaj mała dziwko - zaczęła lecz gdy wbiłam jej moje długie paznokcie, których nie obcinałam odkąd tylko zostałam porwana w jej ramię, wydobył się z jej ust jęk bólu, przez co mnie puściła.
Pierwszą miałam muzykę, więc się skierowałam do tamtej sali, nie miałam tej klasy z Hailie, a wszystkie ławki były zajęte.
- Usiądź obok Akemi - powiedziała nauczycielka.
- Akemi? - zapytałam patrząc na nauczycielkę.
- To ja - mruknęła dziewczyna, która siedziała gdzieś na końcu.
- No to wstań i się pokaż, aby widziała gdzie usiąść.
Dziewczyna wstała niechętnie, spojrzałam na nią i przeanalizowałam jej wygląd, czarne włosy z przednimi pasemkami pofarbowanymi na już sprany bordowy kolor, ścięte w butterfly cut, pomalowana w typowo azjatycki makijaż, lecz oczy miała pomalowane w kolor ciemnego brązu, pomieszanego z krwisto czerwonym i trochę złotym błyskiem, proste kreski i małe trójkąciki namalowane eyelinerem w kącikach oczu.
Sylwetkę posiadała idealną, w kształcie klepsydry, jej karnacja była jasna, bardzo jasna lecz nie aż tak, aby była biała jak ściana, krawat miała lekko luźny, brak marynarki, zauważyłam również, że ma septuna w nosie.
W oczy rzucił mi się jeden detal na boku jej szyi, tatuaż meduzy, na całym boku szyi.
Niepewnie poszłam na wyznaczone mi miejsce i usiadłam wąchając się, dziewczyna zrobiła to samo.
- Y/n Aldebirge. - przedstawiłam się, próbując być miła.
- Wiem, cały świat cię zna. - mruknęła.
- Ta... Ale wolałam się przedstawić, tak z manier.
- Akemi Anderson.
- Chwila, Anderson? To twoja rodzina jest znana jako rodzina mafiosów?
- Ta, dlatego ludzie ze mną nie gadają, bo się boją że niby coś im zrobię.
- A zrobisz?
- Może tak, może nie.
- Okej....?
- Tak w ogóle... To kto ci robił tatuaż? Bo z tego co wiem, to a normalnym salonie by ci nie zrobili bo chyba jesteś za młoda.
- Brat jest tatuatorem, więc mi zrobił i masz rację, jestem za młoda na tatuaż bo jestem w twoim wieku.
Więcej z czarnowłosą się do siebie nie odzywaliśmy.

Gdy przyszła pora lunchu, usiadłam przy swoim stoliku wraz z Hailie oraz Moną.
- Y/n, chodź na słówko. - powiedziała ta druga.
- Chwila, tylko leki wezmę.
Gdy połknęłam tabletki, wyszłam z cafeterii i skierowałam się za dziewczyną do damskiej łazienki.
- Mówiłaś że Tony cię nie kręci!
- Ale oco ci chodzi?
Dziewczyna przyszpiliła mnie do ściany.
- Mówiłaś, że masz Dylan'a, a teraz nagle dowiaduję się od Hailie że jesteś z Tony'm!? Dobrze wiedziałaś, że mi się podoba!
- Mona, ja - blondynka (jeśli dobrze pamiętam) walnęła mnie z pięści, przez co  upadłam na podłogę i zaczęła lecieć mi krew z nosa.
- Nie jesteś już moją przyjaciółką, zrobiłaś z siebie mojego wroga. - po tych słowach dziewczyna wyszła.

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚Polsat˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*


Kolejny rozdział już wleciał! Mam nadziejez że się podobał.

Tutaj malutka informacja:
Możecie do mnie pisać na pv (tak jak jedna czytelniczka zrobiła) i dawać mi pomysły na kolejne rozdziały, zadawać mi pytania itp. Ja zawsze odpowiem, a przynajmniej będę się starała.

Komentarze które możecie zostawiać:

Tutaj "kiedy kolejny" rozdział itp.

Tutaj pytanka odnośnie rozdziału.

Tutaj pytanka odnośnie książki.

Tutaj pytania do mnie (nie dotyczące książki)

Tutaj pomysły na kolejne rozdziały.

Tutaj jakieś miłe słówka.

A tutaj wszystkie inne komentarze.

Ilość słów wraz z notatką: 1397

Panna Idealna [Tony Monet x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz