26. Teraz

1K 81 19
                                        

-Riley, musimy znaleźć ten list, jestem pewna, że on jest do ciebie od Declana.- przekonywała dziewczynę Vivi.

            -Sama nie wiem- wahała się Riley.- A co jeśli…?

            -Co jeśli co? Nie szukaj drugiego dna tak jak na weselu! Myślę, że zachowanie Declana może być usprawiedliwione przez ten cały list, trzeba go tylko znaleźć i przeczytać.

            -Skąd wiesz, że Derek go jeszcze ma?

            -Przeraził się gdy zagroziłam mu, że go znajdę nie denerwowałby się tak, gdyby list już nie istniał. Proszę… Chociaż spróbujmy go znaleźć…

            Riley zastanawiała się przez chwilę. Spojrzała na pudło, które praktycznie przejrzała już całkowicie. Tyle wspomnień. Tyle czasu spędzonego razem. Może należała się temu jeszcze jedna szansa, ostatni promyk nadziei na to by jeszcze wszystko naprawić.

            -Okej. Idziemy do Dereka.

            Chłopak mieszkał na drugim końcu kampusu, tym bardziej droga do jego pokoju dłużyła się Riley jeszcze bardziej. Bała się, a raczej była przerażona tym co znajdzie w liście. Co jeśli Declan ją znienawidził z całego serca, za to co mu zrobiła wtedy i nie może sobie poradzić z tym wszystkim? Albo gorzej, radzi sobie doskonale, kiedy ona jest ciągle w proszku i rozkleja się nad wspomnieniami przynajmniej cztery razy w tygodniu.

            Vivi energicznie zapukała do drzwi, co wybiło Riley z jej rozmyślań. Nikt nie otwierał. Dziewczyna zapukała jeszcze raz i jeszcze kolejny. Kiedy po paru minutach drzwi same się nie otworzyły, Vivi niewiele myśląc włamała się do środka przy pomocy wsuwki. Nie pytajcie gdzie się tego nauczyła.

            -Tak nie można!- szepnęła Riley, podczas gdy Vivi przeszukiwała pusty pokój.

            -Nie można też ukrywać cudzej korespondencji przez parę miesięcy!

            Bez skutku szukały jakiejkolwiek koperty. Pokój był zawalony pudłami, torbami, butami, ubraniami i grami wideo, o dziwo nie było widać ani śladu książek, ani oznak, że ktokolwiek się tu kiedyś uczył.

            -Nic dziwnego, że nigdy nie zaprasza nas do siebie do pokoju- mruknęła Vivi odgarniając brudne skarpetki z krzesła.

            -Co wy tu robicie?- odezwał się znany im głos, należący do mieszkańca tego pokoju- Dereka.

            -Oddawaj kopertę i to już, wiemy, że ją masz- powiedziała niezlękniona przyłapaniem Vivi, wyciągając dłoń w kierunku chłopaka, który zaśmiał się pod nosem i założył ręce na piersi.

            -Bo co mi zrobisz?

            -Powiem dyrekcji, że bawisz się w pana dilera- odpowiedziała dumnie Vivi, a chłopakowi, jak i Riley zrzedły miny i oboje stali się bladzi jak ściana.

            -Że co proszę?- odezwała się tym razem Riley, Derek nadal nie mógł odzyskać mowy.

            -Dobrze słyszałaś, nasz uroczy kolega dorabia sprzedając narkotyki.

            -Jak długo wiesz?- zapytał w końcu Derek.

            -Parę tygodni.

            -I nic mi nie powiedziałaś?- zapytała Riley zranionym głosem. Poczuła się okrutnie zdradzona i upokorzona. Dwójka ludzi, których uważała za swoich przyjaciół oszukiwała ją i nie mówiła prawdy przez tyle czasu.- Mam tego dość- powiedziała wychodząc z pokoju- Wyjaśnijcie to sobie, ja nie zamierzam tego słuchać.

Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz