Rozdział 13

403 46 6
                                    

Nie mogę uwierzyć, że to już 13 rozdział! Zaszłam niesamowicie daleko, a wszystko to dzięki Wam. Naprawdę! No, bo komu chciałoby się publikować opowiadanie, gdyby nikt tego nie czytał? No właśnie! Nikomu. Dlatego chcę podziękować wszystkim, którzy to czytają. Dziękuję za cudne komentarze, które poprawiają mi nastrój, ale też pokazują nad czym powinnam popracować. Wiem, że jest sporo osób, które czytają, ale nie komentują. Wam też dziękuję i zachęcam do wyrażania swoich opinii. A może macie jakiś pomysł? Chętnie wysłucham i może ujrzą one światło dzienne. Dobra! Rozpisałam się jakby to były podziękowania na koniec książki, a przecież przed nami jeszcze trochę tych rozdziałów jest ;) Nie zanudzam Was więcej i życzę miłego czytania :)


- Stać! – Krzyknął Abram i odepchnął swoich rycerzy, którzy mierzyli w nas broniami. – Tępaki! To księżniczka!

Zsiadłyśmy z Szafiry i podeszłyśmy bliżej nich. Abram ciskał piorunami ze swoich oczu w moją stronę.

- Mogę wiedzieć co tu robicie? – Spytał lodowatym głosem. Wzrokiem odszukałam Nicka. Znalazłam go nie daleko Abrama. Stał razem z Davidem.

- Powiedziałam, że idę z wami. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo – powiedziałam pewna swego. Usłyszałam parsknięcie. Blondyn zatkał swoje usta ręką.

- Mogę wiedzieć co cię tak bawi Nick? – Abram odwrócił się do niego.

- Nic – chłopak spoważniał.

- Idziecie w środku i pod żadnym warunkiem nie wystawiacie swojego życia na zagrożenie – po dłuższej chwili Abram się zgodził. Głośno westchnął i ruszył dalej.

- Dziękuję – powiedziałam i razem z Kari dołączyłyśmy do Nicka i Davida. Cała grupa była dosyć spora. Nie wyglądała w prawdzie jak armia, ale nie była też mała. Mieliśmy jakieś szanse.

- Jesteś największą idiotką jaką spotkałem – wyznał Nick uśmiechając się i kręcąc głową.

- Wiem – odpowiedziałam dumnie. Zaśmialiśmy się. Rozmowa zaczęła się kleić i wreszcie, tak jak chciałam, Nick rozmawiał ze mną jak ze znajomą.

Kiedy pierwszy raz leciałam na Szafirze wydawało mi się, że zamek nie jest tak daleko, ale teraz nie byłam tego taka pewna. Klacz krążyła nad naszymi głowami, aby informować o niebezpieczeństwach natomiast Tenebris szła ocierając ogonem o moją suknię. Szliśmy po polanie, a z daleka można było dostrzec przerzedzony las. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Po dłuższym czasie zaszło całkowicie.

- Zatrzymamy się tu – ogłosił Abram docierając do początku lasu. Było tu dwa razy, jak nie cztery, mniej drzew niż w lesie gdzie stoi chatka. Postój zrobiliśmy przy dużym drzewie, którego korzenie tworzyły coś na kształt pięciu wnęk. W jedną z nich weszliśmy my. David z Nickiem zdjęli z siebie zbroje i odłożyli broń. Inni wzięli się za rozpalanie ogniska. Szafira razem z Tenebris ułożyła się na ziemi nie daleko mnie.

Po jakieś pół godzinie wszyscy siedzieli wokół dużego ognia rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze. Gdzieś ulotniła się myśl, że idziemy odbić naszych, gdzie może czekać na nas śmierć.

- Ktoś może zna jakąś straszną historię? – Spytał chłopak trochę starszy od Nicka, który siedział po mojej lewej stronie. Z drugiej siedział Nick, a obok moja przyjaciółka przytulająca się do Davida. Wyglądają uroczo.

- Nikt? – Zdziwił się Abram. – W taki razie skoro to Oliver wpadł na ten pomysł... chłopcze? Opowiesz nam jakąś straszną historię?

- Oczywiście – Oliver uśmiechnął się i lekko zerknął na mnie. Czarne bardzo krótko strzyżone włosy kontrastowały z jasnymi oczami. Wyglądały trochę przerażająco biorąc pod uwagę to, że były szare. Zapadła cisza i wszyscy czekali na opowieść.

Tam gdzie giną marzenia ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz