XXII

547 41 68
                                    

No i po wszystkim. Całe to beznadziejne uczucie zniknęło, została tylko nienawiść. Kierowałem ją do każdego. Hwanga, Chana... Już nigdy więcej nie przyjdę na ich zajęcia. Co prawda wuefista nic mi nie zrobił, jednak sam fakt, że trzymał się z Hyunjinem mnie wnerwiał.
Hwang był zwyczajnym pedofilem.

Jisung zrobił jak prosiłem. Przekazał dyrektorce o mojej relacji z nauczycielem. Zastanawiałem się jedynie nad jednym. Czy mówić jej prawdę? A może trochę zmienię by tylko wystraszyć Hyunjina...

Nie ważne co miałem w głowie i tak miałem zjawić się dziś u dyrki. Zadzwoniła do mnie, a jej głos brzmiał poważnie. Chciałem to wszystko przekręcić tak, abym wyszedł niewinny, bo taki też byłem.

Wchodząc do szkoły przeszedłem obok klasy Hyunjina. Zwykle bym się tam zatrzymał, jednak nigdy więcej.
Szedłem prosto nie patrząc na uczniów. Ale zdawało się, że wszyscy patrzyli na mnie. Ktoś rozpowszechnił plotkę? Yuqi, Minnie?

W końcu stanąłem przed drzwiami do dyrektorki. Jednak tuż obok ktoś siedział na parapecie... Te buty. Hwang Hyunjin. Odrazu spojrzałem mu w oczy marszcząc swoje brwi. Kontakt wzrokowy nie trwał długo, bo dwie sekundy. Jednak odrazu mogłem się zorientować, że on również został wezwany.

Pociągnąłem za klamkę. Pierwszy raz byłem na dywanie. Przejebane...

— Dzieńdobry... — przywitałem się z kobietą, swoim wyrazem twarzy udając, że w ogóle nie wiedziałem dlaczego tam stałem.

Dyrektorka kiwnęła lekko głową z powagi sytuacji i przecierając dłonią swoją zmartwioną twarz, wskazała mi na wolne krzesło przed jej biurkiem. Usiadłem na nim. Kobieta zawinęła nogę na nogę i wydychając masę powietrza, zaczęła mówić:
— Co łączy cię z panem Hwang Hyunjinem.

Jeszcze nigdy nie słyszałem by czyjś głos był tak poważny. Nie wiedziałem jaką taktyką podejść, nie zastanawiałem się nad tym. Kłamać?

— Zwykła relacja ucznia z nauczycielem. Dlaczego pani pyta? — starałem się zachować stabilny wyraz twarzy. Udawałem przejętego i zakłopotanego.

— Czy pan Hwang wyróżniał cię jakimś specjalnym traktowaniem wśród innych uczniów?

— Jak najbardziej. Twierdził, że mam większy talent.

— Spotykaliście się poza szkołą? Kiedy.

— Hm... — i tu już skończyła się moja wyobraźnia. — przed lekcjami, na zajęciach, oczywiste i czasem po szkole.

Widać było, że kobieta miała już dość. Powoli traciła nerwy. Nawet ona już wiedziała do czego doszło.

— Co robiliście gdy się spotykaliście.

— Rozmawialiśmy o literaturze... O naszych zainteresowaniach... Może czasem dzieliliśmy się papierosem. — wcześniej wspominałem o freestyle... Wtedy jednak ten tryb się u mnie wyłączył.

— Czy Hwang Hyunjin kiedyś był w twoim domu.

No i kurwa koniec. Przypomniałem sobie o moim planie zemsty. Przecież musiałem gadać prawdę.

— Mm... — myślałem, jednak ktoś wszedł do pomieszczenia. Odwróciłem się. Jak zwykle on. Profesor Hwang. Chciałem jebnąć głową o blat.

— Hyunjin. Siadaj — kobieta kazała mu usiąść na krześle, z którego zszedłem. Usiadłem na małym fotelu z tyłu pokoju, gdyż nikt nie kazał mi jeszcze opuszczać pomieszczenia.

Twarz pani dyrektor odrazu się zmieniła. Wyglądała inaczej patrząc na mężczyznę niż na mnie, zwykłego ucznia. Jednak słusznie, z resztą siedziała przed beznadziejnym pisarzem i pedofilem.
Rozsiadając się na fotelu, z uwagą wpatrywałem się w starszą dwójkę. Kobiecie długo zajęło uspokojenie się i rozpoczęcie rozmowy.

— Czy traktowałeś Lee Felixa lepiej od reszty uczniów? — zapytała mrużąc swoje oczy.

— Oczywiście. Felix jest wyjątkowo utalentowany, nie mogłem tak zostawić jego potencjału... — jego głos się łamał. Bardzo łamał. Był zestresowany, a z kilku metrów mogłem dojrzeć jego trząsące się dłonie. Jak widać był to jego koniec.

— Gdzie się spotykaliście.

— Gdzie się spotykaliśmy..? T-to on mówił, że się spotykaliśmy? — nauczyciel spojrzał na mnie. Szach mat. — W szkole. Na ławce koło boiska... Raz byliśmy na przyjęciu literackim... Zaprosiłem go do swojego domu by wyjaśnić mu temat konkursu... Tak zaczęliśmy wspólnie palić. To wszystko...

Śmieszny był. I żałosny. Nie wspomniał o tym jak prawie się do mnie dobrał i to w moim domu. Chciałem zacząć się śmiać.

— Byłeś kiedyś w jego domu?

Hwang przetarł swoje spocone czoło przed odpowiedzią. Już nie było szans na uniknięcie jego porażki.

— N-n... — próbował coś powiedzieć. Bardziej już się wydać nie dało...

— Wszedłeś do niego? — zapytała kobieta odrywając się od swojego oparcia. To koniec.

— Nie dotknąłem go, dobra? Po prostu przyszedłem oddać mu jego telefon, który zostawił w szkole, a jako, że padało to Felix pozwolił mi się u niego rozgościć.

Wszystko pamiętał.
Jednak coś mu umknęło... Nie wspomniał o jego korepetycji w moim domu. Strona 113... Miałem to w snach.

— Czuję, że nie ma słów, które mogłyby mnie stąd wypuścić... — zająkał się profesor.

Dyrektorka tylko spojrzała na niego z niedowierzeniem. Wiedziała o wszystkim. Zadbałem o to by Jisung przekazał jej każdy szczegół.

— Bo nie ma takich słów. — kobieta rzuciła swoim długopisem na biurko. — Hwang Hyunjin, z przykrością informuję, że tracisz swoje stanowisko. A ty, Felix, zostajesz zawieszony na dwa miesiące. Możecie wyjść.

— Ja?! Dlaczego? Przecież niczym nie zawiniłem! — wstałem z fotela. Dwa miesiące? To było dla mnie za dużo. Mogłem pożegnać się ze swoim stypendium.

— Wyjdź.

MR. HWANG || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz