Oczywiste, że potrafiłem się samodzielnie przygotować na pewien projekt zlecony przez szkolnego pisarza. Jednak do swojego domu zaprosiłem jego, Hwang Hyunjina.
Gdy tylko mężczyzna odebrał ode mnie telefon, odrazu wsiadł w samochód. Jak widać był chętny do pomocy.
Nie wiedziałem co robiłem ani jaki miałem plan, jednak znałem swój cel. Chciałem tylko by było to krótkie... i szybkie.
Otworzyłem Hwangowi drzwi. Było o tyle lżej, że nie musiałem go już oprowadzać po moim skromnym mieszkaniu.
— Nikt się nie zezłości jeżeli przyszedł pan do mnie na małą korepetycję... Prawda, panie Hwang? — powiedziałem do nauczyciela w nieco inny sposób niż zwykle. Zamknąłem nas obu w moim pokoju, po czym usiadłem na swoim łóżku, a starszy oparł się o ścianę zaraz przede mną. Zawiązał ręce i patrzył na mnie z góry.
— Powiedziałeś żebym pisał to co znam. Moje największe osiągnięcie... Jakie to osiągniecie? — zapytałem lekko przechylając moją głowę na prawy bok.
— Osiągnięcie... — westchnął nauczyciel rozmyślając — Mogę ci pokazać to osiągnięcie... — rzekł stawiający mały krok w przód.
Pokazać co...W tym samym momencie wstałem. Na swoim biurku leżała książka autorstwa Hwanga. Chcąc ją wziąć, przed sobą miałem nauczyciela. Dzieliła nas mała szpara, która z czasem zaczynała się zmniejszać...
Nasza różnica wzrostu wszystko udoskonalała. Bez trudu patrzyłem się w jego usta znajdujące się parę centymetrów ode mnie. Mimo wszystkiego, nauczyciel się nie odsuwał. Przez większość czasu miałem pustkę w głowie, a przed sobą tylko jego. Czułem jego oddech na mojej twarzy. Nie myliłem się co do profesora.
Moja klatka piersiowa już stykała się z jego. Hwang był zagapiony w moje usta, starał się nie patrzeć mi w moje ciemne oczy, którymi chciałem coś przekazać. W jego źrenicach widziałem swoje odbicie. Niczym scena z filmu. Może to tylko sen? Moja wyobraźnia...
Na swoim nadgarstku poczułem jego dotyk. Dwa palce, którymi zwykle trzymałem swojego szluga były obramowane jego większą dłonią. Już się nie uśmiechałem, moje serce szalało.
Jego nos dotykał mój. Nie będąc gotowy na coś więcej, starszy zaczął coś mówić.
— Podaj moją książkę... — powiedział niższym, bardziej atrakcyjnym głosem. Powoli odrywając się od jego ciepła, spojrzałem na jego autorstwo. Wziąłem je w dłonie i wróciłem na swoje miejsce.Trzymając książkę w obu rękach, nauczyciel złapał mnie za ramiona i patrząc prosto w moje zakłopotane oczy, zaczął obracać mnie tyłem do niego.
Nie wiedziałem co się dzieje. Nie ingerowałem się w jego ślepe działania, znając swoje intencje.
Jego smukłe dłonie położyły mnie tyłem do niego na łóżku. Ścisnąłem książkę mocniej. Przed sobą widząc tylko resztę mojego łóżka, zacząłem czuć jego dotyk. Starszy sunął swoimi palcami wzdłuż mojej bladej ręki.Skończył na mojej dłoni ściskającej okładkę opowieści. Zawiązał swoje palce w moich i powoli zaczął przysuwać się do mojej szyji. Nie widziałem mężczyzny, co utrudniało moje myślenie w tamtej sytuacji. Czułem jego talię na moich plecach.
Profesor odsunął moje dłuższe blond włosy z mojego ucha i w końcu poczułem jego oddech blisko mojej twarzy.— Strona 113... — szepnął Hwang, a ja pod presją powoli otworzyłem daną kartkę.
— Czytaj. Pomoże ci to w wypracowaniu — wyszeptał raz drugi i więcej go nie słyszałem. Nie potrafiłem czytać. Czując jego nos wtapiający się w moją szyję, nie myślałem o niczym innym. Czy właśnie tego chciałem?Gdy już zaczynałem się przyzwyczajać do bliskości starszego, ten sobie odpuścił. Szybko zabrał dłoń z mojego ciała i gwałtownie się odsunął pod wcześniejszą ścianę.
Spojrzałem na niego, a ten wychodząc, rzekł tylko:
— Muszę już iść.Kręciłem go. Chciał mnie spróbować, jednak co go powstrzymało? Praca? Żałosne.
CZYTASZ
MR. HWANG || hyunlix
Fiksi PenggemarLee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profesorem. Obaj spotykali się przed lekcjami, a także po nich. Wszystko zmieniło się po pewnej sytuacji...