Cztery lata temu.
Obudziłam się z tak potwornym bólem głowy, że przeszłam samą siebie. Nigdy jeszcze nie czułam się tak źle, ale sama tego chciałam, pozwalając sobie na zbyt dużo poprzedniego wieczoru. Nie wiedziałam, jak wróciłam do mieszkania, ale leżący obok mnie nagi Steve podpowiadał, że musiał mi w tym pomóc. Znowu poczęstował mnie tym gównem, a ja po raz kolejny nie potrafiłam odmówić.
Nie miałam pojęcia, czemu się na to godziłam. Obiecywałam sobie przez cały pieprzony rok, że to ten jeden, jedyny raz, a i tak ciągle robiłam to samo. Byłam taką idiotką, że ta głupota po prostu już mnie bolała.
— Wstałaś już. Byłaś cudowna w nocy, ten towar tak na ciebie działa, że nie możesz się ode mnie oderwać — wychrypiał ledwo przytomny Steve, który przejechał dłonią po moim nagim biodrze. Obserwowałam jego czekoladową skórę, która tak bardzo kontrastowała z moją bladą.
Był dla mnie naprawdę ważny, jak nie najważniejszy, przez ten cały rok. Miałam tylko go, bo zrezygnowałam ze wszystkich fałszywych ludzi, na których tak czy siak nie mogłam liczyć. Poznałam jego znajomych i stałam się częścią jego paczki, co wcale nie było dla mnie dobre. Przebywając z nimi, ja też spadałam w dół. Otaczał się ludźmi niebezpiecznymi, bez ambicji i perspektyw, którzy albo ćpali razem z nim albo handlowali czy imprezowali całymi dniami. Ja nie chciałam takiego życia dla siebie.
— Obiecałeś, że będziesz mnie pilnował, abym tego nie brała. Okłamałeś mnie — wzruszyłam ramionami i obrzuciłam go oskarżycielskim spojrzeniem.
Wydawało mi się, że partner powinien być opiekuńczy i chcieć dobrze dla swojej kobiety. Steve traktował mnie naprawdę świetnie, ale nie rozumiałam, dlaczego sam karmił mnie tym syfem. Chciałam, aby był rozsądny i odciągał mnie od zła, zamiast namawiać na kolejną działkę. Wmawiał mi, że mnie kocha, a potem pozwala, abym tak sama siebie niszczyła. Byłam na samym dnie i tylko on mógł mi pomóc, bo ja już nie miałam nad sobą żadnej kontroli. Potrzebowałam złapać się kogoś, aby wyciągnął mnie z powrotem na powierzchnie, a nie ponownie zatapiał.
Dobrze się z nim czułam, ale większość czasu razem nie byliśmy nawet świadomi. Paliliśmy albo wciągaliśmy jakiś syf, dobrze się bawiąc, lecz to wszystko było do czasu. Nie mogłam dłużej pozwalać, aby uzależnienie niszczyło mi życie i odbierało zdrowie.
— Wiesz, że nie jestem w stanie ci odmówić. Nie chcę, żebyś to brała, ale ty po najmniejszej kropli alkoholu mnie o to błagasz. Zdecyduj się w końcu, czego chcesz — wyrzucił mi, marszcząc czoło. Jego brązowe oczy wyrażały irytację, które wywołały w nim moje słowa. — Ćpasz za moje pieniądze i jeszcze masz do mnie o to problem?
Uniosłam brwi, mrugając powoli powiekami, jakbym próbowała przetworzyć te słowa po raz kolejny w głowie i upewnić się, że coś źle usłyszałam.
Poważnie? Czy to rekompensowało całe jego zachowanie?
— Wiesz co, z nami koniec. Zjeżdżaj z mojego mieszkania, Steve, jesteś pasożytem i niczym więcej. To ty u mnie mieszkasz, a nie ja u ciebie, więc nie waż się mi czegokolwiek teraz wyrzucać!
On spojrzał na mnie z niedowierzaniem, jakby nie był w stanie uwierzyć w to, co właśnie zrobiłam.
Tak, wreszcie zakończyłam to, co trwało już między nami rok i dawno temu powinno się zakończyć, jednak nie miałam w sobie tyle odwagi. Bałam się zostać sama, jednak teraz ta perspektywa nie wydawała mi się tak straszna, jak wcześniej. Wolałam być sama niż wysłuchiwać dalej takich komentarzy z jego strony, które działały na mnie, jak płachta na byka. Nie potrzebowałam ani go ani jego narkotyków.
CZYTASZ
Mrok |18+
RomanceWyjście z ośrodka po kilku, ciężkich miesiącach spędzonych w zamknięciu jest dla Laury szansą na nowy początek. To właśnie tam spotyka mężczyznę, który zaprzątał jej myśli już kilka lat temu, gdy rozpoczęła studia w San Diego. To on wyciągnął w jej...