Rozdział siedemnasty

157 17 3
                                    

Teraz.

Wczorajszy dzień namieszał mi w głowie tak bardzo, że nie potrafiłam poukładać żadnej myśli. Ciągle myślałam o mężczyźnie i o sposobie, w jaki na mnie działał. Robił ze mną niespotykane dotąd rzeczy, sprawiając, że coraz bardziej przyzwyczajałam się do jego obecności, a to szczerze mnie przerażało. Nie byłam gotowa, aby przyjąć kolejny cios w serce i to ze strony kogoś, na kim poważnie mi zależało. Nie poradziłabym sobie z kolejną stratą, gdy moje pozostałe rany wciąż się nie zagoiły. Tak bardzo się bałam, że Heath okaże się taki sam, jak reszta mężczyzn, których poznałam, że ten strach przyćmiewał wszystkie inne pozytywne rzeczy dookoła. Czułam się z nim bardzo dobrze i zapominałam o wszystkim, co złe, ale nie byłam pewna, czy to było wystarczające do zbudowania zdrowej relacji.

Ja nie byłam zdrowa, więc jak miałabym stworzyć coś poważnego i stabilnego? Z jednej strony bałam się, że to Heath mnie zrani, a przecież sama byłam niebezpiecznym typem kobiety wobec, której też można było mieć wątpliwości. Zmieniałam ciągle zdanie, moje emocje były jak huśtawka, a umysł sam nie wiedział, czego chciał. Byłam pewna, że on też obawiał się tego, jak mogę postąpić i jaką decyzję podjąć. Nie byłam na tyle stabilna, by rozumieć i odczytywać w prawidłowy sposób moje emocje, a to wiele utrudniało.

Czułam, że nie radzę sobie z tym mętlikiem sama, więc po powrocie z pracy, od razu odnalazłam mamę, która czytała książkę na kanapie w salonie. Na czubku nosa miała swoje okulary do czytania, a wzrokiem uważnie śledziła tekst. Poderwała się do góry dopiero, gdy stanęłam tuż przed nią.

— Mamo, mogę z tobą porozmawiać? — zagadnęłam ją od razu, siadając obok.

Kobieta przytaknęła, odłożyła książkę na stolik przed nami i zsunęła z nosa okulary, by przenieść spojrzenie na mnie. Wyczuwając jej łagodny wzrok, nieco się rozluźniłam. Lubiłam, gdy z jej niebieskich oczu biło takie matczyne ciepło, bo to zawsze dodawało mi jakiejś niewidzialnej siły.

— Hm, mam nadzieję, że nie zamierzasz poinformować mnie o czymś złym... — westchnęła z udręką, a ja od razu zaprzeczyłam ruchem głowy.

Chociaż, jakby się dłużej zastanowić... Sama nie wiedziałam, jak to wszystko traktować. Zdecydowanie Heath był pozytywem w moim życiu, ale nasza relacja mogła sprowadzić na nas niechciane problemy.

— To nic złego. Właściwie, myślę nawet, że to naprawdę dobra rzecz w moim życiu. Czuję się inaczej, lepiej i nie chcę, aby to kiedykolwiek się kończyło, mamo — jęknęłam boleśnie i wymasowałam swoje skronie, czując denerwujące pulsowanie w głowie.

Czy ja traciłam zmysły? Czy właśnie tak wyglądało zakochiwanie się?

Z perspektywy czasu dostrzegłam, że moja relacja ze Stevem nie miała za wiele wspólnego z miłością, a zdecydowanie bardziej z przywiązaniem i niechęcią bycia samą. Wtedy wydawało mi się, że to miłość, prawdziwe uczucie, ale teraz wiedziałam, że to nieprawda. Był bardziej moim przyjacielem, odgrywał istotną rolę przez ponad rok, ale nasza relacja pozostawiała tak wiele do życzenia. Nie miałam wątpliwości, że on był wpatrzony we mnie, jak w obrazek i szczerze mnie kochał, ale ja nie mogłam powiedzieć tego samego. Owszem, kochałam go i tego byłam pewna, ale to ten inny rodzaj miłości, nieromantyczny.

Gdybym była zakochana, teraz rozpoznawałabym to dziwne oraz zupełnie nowe uczucie, które poznałam dopiero teraz. Wcześniej nie odczuwałam wszystkiego tak intensywnie, czując prawdziwe motyle w brzuchu i ekscytację na samą myśl o mężczyźnie. Budził we mnie wszystko, co było mi dotąd nieznane albo uśpione, dlatego czułam się tak niepewnie. Dawał mi to, o czym nawet nigdy nie marzyłam i nie sądziłam, że dane będzie mi poznać tak pozytywne emocje.

Mrok |18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz