Rozdział ósmy

251 35 1
                                    

Trzy lata temu.

Nie spodziewałam się tego, że mamie uda się jakoś oszukać system i przesłać mi gruby plik pieniędzy, którego tak potrzebowałam. Odpakowałam grubo zawiniętą paczkę, w której była połowa pieniędzy, reszta to biżuteria, z którą kazała mi iść do lombardu, by dostać drugą połowę.

No i się udało.

Moja mama była prawdziwą superbohaterką i gdy zrozumiałam, że uratowała mi tyłek, miałam ochotę zadzwonić do niej i wykrzyczeć jej, jak bardzo ją kocham. Tak bardzo się bałam, że coś pójdzie nie po naszej myśli, a Iwan dorwie mnie i spełni wszystkie groźby, które od kilku dni spędzały mi sen z powiek. Nie mogłam jeść, spać ani wziąć normalnie oddechu bez strachu, który nie opuszczał mnie nawet na sekundę. Nie pomagał też fakt, że byłam w okropnym dołku psychicznym i tęskniłam za Stevem, który mimo, że sprowadził na mnie kłopoty, dalej był jedną z najważniejszych osób w moim życiu, z którą spędziłam ostatni rok. Mieliśmy wspólne plany, które szlag trafił z powodu naszych słabości oraz syfu, który nas otaczał z każdej strony.

Obiecałam sobie, że to koniec z narkotykami, ale to było zbyt trudne do zrobienia. Byłam na głodzie i nie mogłam normalnie funkcjonować, gdy cała się trzęsłam, marząc tylko o jednym. Było ze mną coraz gorzej i dopiero teraz zrozumiałam, że to nie Steve był problemem, tylko ja sama.Gdy byliśmy razem, a on czuwał nade mną z boku, więc nie pozwalałam sobie na aż tak wiele. Teraz nie miałam żadnych zahamowań, próbując nowego towaru i licząc, że to w jakiś sposób uśmierzy mój ból.

Colton dalej był na mnie zły, ale dzięki mnie zarabiał, więc przynosił mi wszystko, co tylko chciałam. Nie musiałam nawet wychodzić z domu ani się z tym kłopotać, bo byłam w tym wszystkim razem z nim. Powiedziałam mu nawet o długu, a on nie wydawał się być zaskoczony tym, co mu wyznałam. Musiał wiedzieć o tym, że Steve nie oddał wszystkich pieniędzy, które spadły na mnie. Był jednak obok mnie, rozmawiał ze mną i dawał mi względne poczucie normalności tak, jakby wszystko było po staremu, brakowało tylko mojego byłego chłopaka.

Nie postarałam się z moim wyglądem, bo miałam gdzieś to, jak się prezentowałam. Wolałam nawet wyglądać brzydko, aby Iwan dał mi spokój i zostawił mnie w spokoju. Weszłam przez ciężkie drzwi, dzięki ochroniarzom i zeszłam na dół, gdzie mieściło się biuro mężczyzny. Poinformował mnie o wszystkim w wiadomości i za cholerę nie wiedziałam, skąd znał mój numer. Było to jednak trochę przerażające i potrzebowałam go zmienić, jak najszybciej się tylko da. Liczyłam, że nie będzie powodu, dla którego będzie chciał się jeszcze kiedykolwiek ze mną kontaktować.

— Jest i ona. Masz moje pieniądze?

Bezpośredni i narwany, tak opisałabym tego człowieka. Bałam się go tak bardzo, że mnie to paraliżowało. Moje siniaki dalej się nie zagoiły i obiecałam sobie, że tym razem postaram się wrócić do domu bez nowych.

— Mam dwadzieścia tysięcy, tak jak mówiłeś. Mam nadzieję, że to już wszystko — moja gęba nie zamykała się, a już szczególnie w chwilach, gdy byłam zdenerwowana.

Łysy, dosyć niski, ale za to szeroki, mężczyzna podszedł bliżej mnie, wyrywając z dłoni kopertę, w której miałam wszystkie pieniądze. Przeliczył je, będąc skupionym oraz rozluźnionym, a ja gryzłam ze strachu usta, modląc się o dobry finał dzisiejszego dnia.

— Zgadza się. Jesteśmy kwita — wypowiedział krótko, na co odetchnęłam z ulgą. — Możesz iść, nie zamierzam cię znowu odwiedzać, póki siedzisz cicho. Mamy umowę, laleczko.

— Będę cicho, obiecuję.

Niemalże wybiegłam z tego miejsca, próbując uspokoić szaleńcze bicie serca. Chciało mi się płakać ze szczęścia, bo wyszłam z tego cała, a Iwan wydawał się być aktualnie obojętny wobec mojej osoby.

Mrok |18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz