Trzy lata później.
— Wstawaj, kochanie. Przed nami długa podróż.
Głos mojego męża sprawił, że mocniej opatuliłam się kołdrą i schowałam twarz głębiej w poduszce, próbując ugrać jeszcze conajmniej kilka minut. Wiedziałam jednak, że to niemożliwe, a czas bardzo nas goni. Mieliśmy napięty harmonogram dnia i nie mogliśmy sobie pozwolić na jakiekolwiek opóźnienia.
— Lauro, proszę... — poczułam zimne dłonie Heatha na pleca, przez co niemal od razu uniosłam się do siadu. — Wiedziałem, że zadziała.
Wystawiłam w jego stronę język i wstałam z łóżka, lekko się wyciągając, aż strzeliło mi w plecach. Cały poprzedni dzień chodziłam z kilkukilogramowym plecakiem i mimo, że byłam przyzwyczajona do tego ciężaru, to wciąż czasami odczuwałam dyskomfort z rana.
— Leć pod prysznic, a ja zapakuję nas do końca. Za dwadzieścia minut musimy być na śniadaniu, a potem czeka na nas taksówka.
— A potem...? — dopytałam z zainteresowaniem, na co on posłał mi uśmiech od ucha do ucha.
— A potem tylko ponad dwadzieścia kilometrów do naszego następnego noclego. Pieszo.
Westchnęłam jedynie i bez słowa udałam się pod prysznic, czując nutkę eksytacji z powodu dzisiejszego dnia i kolejnej przeprowadzki. Zmienialiśmy nocleg zazwyczaj co trzy dni, gdy obecne miasteczko nam się znudziło i potrzebowaliśmy czegoś nowego. W Wietnamie byliśmy już ponad miesiąc, a i tak zostało nam wiele do zobaczenia.
— Jak się czujesz? — Heath stanął za mną, gdy opatuliłam się ręcznikiem i zbadał wierzchem dłoni moje czoło. — Na szczęście nie masz gorączki.
— To raczej przemęczenie, a nie choroba. Dzisiaj czuję się dobrze — przyznałam z ulgą, odwracając się w jego kierunku i zarzucając mu ręce na kark.
— Jeśli będziesz chciała odpocząć, to powiedz. Przeniesiemy się do hotelu z najlepszym spa, jaki tylko uda mi się znaleźć — pocałował krótko moje usta, gładząc ręką po udach.
— Nie, nie chcę odpoczynku. Podoba mi się ten nowy tryb życia i chcę korzystać z niego na sto procent, a nie leżeć bezczynnie w jacuzzi — mój sprzeciw wyraźnie mu się spodobał, a to uszczęśliwiło i mnie.
— Imponujesz mi z każdym dniem, kochanie. Jestem z ciebie dumny — mocniej ścisnął moje ciało, a ja lekko sapnęłam z powodu jego bliskości, której wciąż mi było mało.
— Po prostu jesteśmy najlepszym małżeństwem i tyle — wzruszyłam beztrosko ramionami, a potem założyłam na siebie wygodne ubrania i rozczesałam wilgotne włosy.
Gdy Heath kilka miesięcy temu zaproponował mi, abym odeszła z pracy i wyruszyła z nim w podróż po świecie, pomyślałam, że oszalał. Przestraszyłam się tym pomysłem tak bardzo, że nie chciałam o nim słyszeć przez miesiąc, aż zrozumiałam, jak fantastycznym doświadczeniem mogło się to dla nas okazać. Moim jedynym warunkiem był ślub przed, na co Heath zgodził się natychmiast i w zaledwie miesiąc zostaliśmy małżeństwem. Po pierwsze, chciałam, aby nazywał mnie już swoją żoną, a po drugie, chodziło o kwestię bezpieczeństwa. Jeśli coś by się stało, bycie małżeństwem pozwalało na więcej niż bycie jedynie parą. Dwa tygodnie po naszym skromnym ślubie, na który zaprosiliśmy jedynie najbliższą rodzinę, wyruszyliśmy do Wietnamu i tak zaczęła się nasza przygoda.
Moja rodzina była sceptycznie nastawiona, co do tego pomysłu i bardzo się o nas bali, ale doskonale to rozumiałam. Mieli do tego prawo, lecz dopóki mój mąż był obok mnie, to wiedziałam, że nic nam nie grozi. Heath zadbał o wszystko, włącznie z odpowiednimi szczepieniami oraz wszelkimi środkami bezpieczeństwa.
CZYTASZ
Mrok |18+
RomanceWyjście z ośrodka po kilku, ciężkich miesiącach spędzonych w zamknięciu jest dla Laury szansą na nowy początek. To właśnie tam spotyka mężczyznę, który zaprzątał jej myśli już kilka lat temu, gdy rozpoczęła studia w San Diego. To on wyciągnął w jej...